Mieszkańcy złożyli wieniec pogrzebowy u stóp Jana Sikory, przewodniczącego rady gminy.
(fot. D. Łukasik)
W podzięce za pracę gospodarz gminy i niektórzy radni Górna otrzymali wczoraj od mieszkańców wieniec pogrzebowy
Bardzo burzliwy przebieg miała wczoraj nadzwyczajna sesja w Górnie. Przyszli na nią niezadowoleni z pracy wójta i radnych mieszkańcy tej miejscowości. - Nie sięgacie po unijne pieniądze, ignorujecie inicjatywy mieszkańców i ich problemy - wyliczali mieszkańcy.
"Ostatnie pożegnanie ignoranci, odejdźcie w pokoju" - słowa tej treści znalazły się szarfie wieńca pogrzebowego, który otrzymali wójt i radni gminy Górno. - Ten wieniec jest za pracę niektórych radnych bezradnych, których nie obchodzą losy i problemy mieszkańców Górna - stwierdził Czesław Dudek, mieszkaniec Leszczyn.
Mieszkańcy przyszli i wykrzykiwali swoje bolączki, na które ich zdaniem władze gminy nie reagują. Było głośno, burzliwie a każdy próbował przekrzyczeć innych. Zarzucano władzy, że nie korzysta z unijnych programów, jak Lider+. Poruszano też sprawy poszczególnych miejscowości. - Moja sprawa w tym urzędzie ciągnie się drugi rok - mówi Maria Nowakowska, mieszkanka Leszczyn. - Ktoś się za mnie podpisał i wyraził zgodę na przeprowadzenie kanalizacji na moich gruntach. Dowiedziałam się o tym, jak zaczęły w ziemi ryć maszyny. Kiedy przychodzę do gminy wyjaśnić sprawę, to mnie ignorujecie i śmiejecie w twarz.
Sąsiadka Gabrieli i Grzegorza Wójcików zakopała w ziemi eternit z dachu. Teraz małżeństwo chce, aby gmina coś z tym zrobiła. - Eternit jest tuż obok naszej studni z wodą, a gmina ma wszystko gdzieś. Nawet Samorządowe Kolegium Odwoławcze wytknęło wam błędy i nic to was nie nauczyło. O pracy urzędników Górna można było by dobrą książkę napisać, jak gmina nie powinna pracować - stwierdziła Gabriela Wójcik.
Najwięcej kontrowersji na sesji wywołała sprawa bezpieczeństwa na drodze w Cedzynie.
- Koło nosa może przejść 10 milionów z unijnych pieniędzy, które daje Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad na chodniki i tak zwane azyle bezpieczeństwa. Wójt obiecuje, że zrobi odwodnienie, ale do tej pory nic się nie dzieje - mówi Mariusz Dudzik, mieszkaniec Cedzyny.
Przewodniczący Rady Gminy Jan Sikora krzyczał, że na razie mieszkańcy sesji prowadzić nie będą, bo od tego jest przewodniczący. - Z wami się nie da inaczej rozmawiać - stwierdził Mariusz Dudzik.
Wójt gminy Jarosław Królicki starał się odpowiadać, ale nikt nie chciał słuchać wyjaśnień. - Czy to przesłuchanie? - zapytał. - To są wolne wnioski. Nikt nie może zrozumieć, że nie mogę wejść na czyjeś działki i robić, co mi się chce - powiedział, odnosząc się do zarzutów w sprawie Cedzyny.
Wzburzeni mieszkańcy zapowiedzieli, że jeżeli do zakończenia kadencji wójt nie załatwi obiecanych spraw, to zjawią się u niego z taczkami i tak zakończą jego samorządową karierę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?