Załatwiają się w windach

- Chleją i szczają, smród jest nie do wytrzymania. Bardzo dobrze, że założyli te czujniki, może wreszcie będzie można normalnie zjechać windą - denerwują się mieszkańcy bloku przy ulicy Włoszka 3 w Kielcach.

Zdaniem mieszkańców, winda służyła jako ogólnodostępna toaleta, gdzie załatwiali się przede wszystkim ludzie spoza bloku. - Ciągłe zalewanie kabiny powodowało usterki i było niebezpieczne. Winda mogła ruszyć mimo to, że drzwi były otwarte. Konieczne były wymiany drzwi na każdym piętrze, a to wszystko przecież kosztuje - tłumaczy mieszkaniec Andrzej Stefaniuk. Szukano więc wyjścia z sytuacji. - Próbowaliśmy różnych sposobów. Między innymi wywiesiliśmy napis informujący o tym, że kabiny są monitorowane. Nic to nie dało, dodatkowo dochodziło do dewastacji - mówi Mirosław Młynik, kierownik administracji osiedla Zagórska Północ.

Pomysłodawcą zamontowania czujnika było Przedsiębiorstwo Robót Dźwigowych Krakdźwig, oddział w Kielcach. Polanie go płynem powoduje unieruchomienie dźwigu i włączenie alarmu. - Człowiek jest zamknięty w windzie. Przyjeżdżają konserwator i policja, dopiero wtedy jest wypuszczany - tłumaczy Mirosław Młynik. Dodaje, że do tej pory dzięki czujnikom na załatwianiu potrzeby fizjologicznej w niedozwolonym miejscu udało się "złapać" jedną osobę. Winowajca nie był mieszkańcem bloku przy Włoszka 3.