Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ekspertyza DNA po wypadku w Górnie

Monika Wojniak
23-letni Michał nie przeżył zderzenia tych dwóch samochodów
23-letni Michał nie przeżył zderzenia tych dwóch samochodów A. Piekarski
Czy włosy będą miały wpływ na wyrok w sprawie śmiertelnego wypadku z Górna?

Ekspertyza DNA okazała się ważnym dowodem w procesie dotyczącym śmiertelnego wypadku w podkieleckim Górnie. Dowodem, który obciążył oskarżonego.

Eksperci z Akademii Medycznej w Warszawie badali włosy, jakie dostarczyła do sądu rodzina oskarżonego mężczyzny.

NA PRAWYM SŁUPKU
Bliscy 27-latka twierdzili, że znaleźli je w samochodzie, który uczestniczył w wypadku - w nissanie almerze. Ponoć były po stronie pasażera, w prawym przednim słupku karoserii. Biegli mieli zbadać, do kogo należą. I stwierdzili, że to włosy oskarżonego lub spokrewnionej z nim kobiety. Na pozór wydawało się, że to może potwierdzać wersję 27-latka, który zapewnia, że nie kierował nissanem w chwili wypadku, że był tylko pasażerem. Ale tę hipotezę rozwiał szybko przesłuchiwany na sali biegły.

- Na osoby jadące nissanem w chwili uderzenia działały bardzo duże siły bezwładności. Kierowca i pasażer nie mogli jednak przemieścić się do przodu, bo zostali zablokowani przez poduszki powietrzne. Przemieścili się więc w prawo - tłumaczył ekspert sądowy. - Należy więc przyjąć, że pasażer został przyparty do prawych przednich drzwi, a kierowca przemieścił się w prawo i to jego włosy zakleszczyły się w uszkodzonej okładzinie słupka samochodu.
W tym momencie oskarżony 27-latek ukrył twarz w dłoniach.

Tragedia na drodze

Tragedia na drodze

W nocy z 22 na 23 stycznia w podkieleckim Górnie w volkswagena golfa, którym kierował 23-letni Michał, uderzył nissan almera. Michał zginął na miejscu. Nissanem - jak ustalili śledczy - jechało trzech mężczyzn. Na początku nie było wiadomo, który z nich kierował. Ostatecznie jednak prokurator ustalił, że był to 27-letni właściciel auta. Badanie wykazało u niego 1,7 promila alkoholu. Oskarżono go o spowodowanie śmiertelnego wypadku po pijanemu. Jego proces toczy się przed kieleckim Sądem Rejonowym. Mężczyzna do winy się nie przyznaje. Według niego w samochodzie był jeszcze czwarty mężczyzna, który rzekomo siedział z kierownica nissana.

TAJEMNICA DRZWI
Nie udało się natomiast wyjaśnić do końca kolejnego tajemniczego wątku w tej sprawie, a mianowicie historii z drzwiami nissana. Biegły, który robił oględziny auta, na poprzedniej rozprawie orzekł, że prawe przednie drzwi samochodu są zablokowane, najprawdopodobniej od chwili wypadku. Tymczasem jeden z głównych świadków w tym procesie - mężczyzna, który też jechał nissanem owej tragicznej nocy (według aktu oskarżenia - jako pasażer) twierdzi, że właśnie otwierając te drzwi wydostał się z samochodu zaraz po zderzeniu.

Sąd zlecił wykonanie ekspertyzy mechanoskopijnej, aby ostatecznie ustalić, kiedy doszło do zablokowania zamka. Niestety, ekspert nie sprecyzował w swojej opinii czy drzwi są zakleszczone od chwili zderzenia, czy też mogło być tak, że po wypadku zostały otwarte, a później znów się zablokowały. Sąd ma go o to zapytać na kolejnej rozprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie