Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez litości dla starszego człowieka

Iwona Rojek
Zdesperowany pacjent, 79-letni Henryk Walczak błagał, żeby go uwolnić z oddziału psychiatrycznego.
Zdesperowany pacjent, 79-letni Henryk Walczak błagał, żeby go uwolnić z oddziału psychiatrycznego. I. Rojek
Dlaczego człowieka, który uskarżał się na ból nóg i kręgosłupa zawieziono na ciężki oddział psychiatryczny szpitala w Morawicy?

Minione święta długo będzie wspominał 79-letni Henryk Walczak ze Zbeltowic koło Kazimierzy Wielkiej, tylko dlatego, że cudem je przeżył. Przed Wigilią źle się poczuł i wezwał pogotowie, a ono zawiozło go do Morawicy na jeden z cięższych oddziałów psychiatrycznych.

Mężczyzna mieszka sam i w czwartek przed świętami miał dotkliwy ból kręgosłupa, szyi, wielkie problemy z chodzeniem. Wezwał prywatnie do domu lekarza z pobliskiego ośrodka zdrowia w Bejscach, a ten skierował go do Morawicy na oddział psychiatryczny. Sąsiedzi, którzy byli obecni w czasie przyjazdu karetki mówią, że starszy człowiek zachowywał się spokojnie i byli przekonani, że pojechał na oddział neurologiczny, bo narzekał na nogi. W poniedziałek zawiadomili dalszą rodzinę, mieszkającą w Kielcach o tym, że ich sąsiad jest w szpitalu.

Z NAJCIĘŻSZYMI PRZYPADKAMI

- Byliśmy zszokowani, gdy okazało się, że wujek został umieszczony nie na neurologii tylko na psychiatrii, zamknięty w izolatce pod kluczem z najcięższymi przypadkami - opowiada jego 70-letnia siostrzenica Alicja. - Faszerowany lekami, nie mógł ustać na nogach, błagał, żeby go stamtąd zabrać. Płakał, bo jeszcze nigdy nie był w takim miejscu, inni pacjenci będący w psychozie popychali go, ściągali kołdrę, wygadywali bzdury, ciężko było wytrzymać tam pół godziny. Nawet jedna z pielęgniarek szepnęła mi, że dziwi się co ten spokojny staruszek tu robi - opowiada siostrzenica.
DLACZEGO TU?

Ale zabranie pacjenta z tego oddziału okazało się dość trudne. Druga siostrzenica, 64-letnia Zofia opowiada, że pozostawienie wujka w takim miejscu zagrażało jego życiu, taki był wycieńczony i załamany tym, gdzie go wywieziono. - Zdenerwowana zadzwoniłam do lekarza z Bejsc z pytaniem, dlaczego skierował pacjenta bez zaburzeń psychicznych na oddział psychiatryczny, a on mi odpowiedział, że nie będzie udzielał takich informacji, bo nie upoważnił go do tego sam pacjent - relacjonuje zbulwersowana siostrzenica. - O stan jego zdrowia kazał mi się dowiadywać od ordynatora oddziału psychiatrycznego. Wielokrotnie pytałyśmy się z siostrą zarówno pielęgniarek, jak i lekarza psychiatry w Morawicy na co wujek jest leczony, co u niego stwierdzono i czy może wyjść na własne żądanie i nie otrzymywałyśmy żadnych informacji. Lekarka powiedziała mi, że nie może decydować o wypisie, a ordynator oddziału IV wróci dopiero 7 stycznia. I wtedy załamane poprosiłyśmy o pomoc "Echo Dnia", bo wujek czuł się coraz gorzej, cały zsiniał, w kółko mówił, żeby go zabrać z tego Oświęcimia. - Nie jestem chory na głowę, dlaczego mnie tu umieszczono? - dopytywał się zrozpaczony. - Ja tylko wezwałem lekarza, bo bardzo bolały mnie nogi i kręgosłup.

ON SIĘ ZGODZIŁ…

Zapytaliśmy sąsiadów ze Zbeltowic, z którymi się skontaktowaliśmy jak to się stało? - Ten mężczyzna czuł się samotny, jest też schorowany i często wzywał pogotowie i lekarza z ośrodka na wizyty prywatne - opowiadają sąsiedzi. - Może mieli go dość i dlatego umieścili go w Morawicy, żeby mieć na jakiś czas spokój? - pytają.
Postanowiliśmy to sprawdzić. Dzwonimy do doktora Tadeusza Kęski z przychodni w Bejscach i pytamy, dlaczego skierował 79-letniego Henryka Walczaka na oddział psychiatryczny do Morawicy. - Nie mogę tego powiedzieć, bo obowiązuje mnie tajemnica, ale stało się to po uzgodnieniu z pacjentem - powiedział lekarz. - Spytałem się go czy chce jechać do szpitala do Morawicy, a on się zgodził. Problem w tym, jak tłumaczymy doktorowi, że ten pacjent nie miał pojęcia, gdzie jedzie, myślał, że na zwykły oddział.

"RODZINA SIĘ NIE ZNA"

Kontaktujemy się też z izbą przyjęć Świętokrzyskiego Centrum Psychiatrii w Morawicy i pytamy lekarki, która dyżurowała w ubiegły czwartek, dlaczego przyjęła starszego mężczyznę bez żadnych zaburzeń psychicznych na taki odział? - Nie trzeba mieć żadnych zaburzeń, żeby się znaleźć na oddziale - wytłumaczyła pani doktor. - To kto jest tam przyjmowany? - pytamy. - Choćby alkoholicy - wylicza psychiatra. Ale ten starszy mężczyzna nie był alkoholikiem. Z notatki sporządzonej na izbie wynika, że z pacjentem był kontakt logiczny, zachował się grzecznie, tylko nie dosłyszał. Psychiatra opiekująca się czwartym oddziałem psychiatrycznym wyjaśnia, że wypisanie chorego na własne żądanie jest przywilejem i prawem, a nie obowiązkiem i lekarz może, ale nie musi go wypisać. Dodała, że rodzina nie zna się na zaburzeniach psychicznych, a o tym czy ktoś jest chory decyduje lekarz.

STAN SIĘ… POPRAWIŁ!

Ostatecznie Henryk Walczak został w miniony piątek wypisany na żądanie rodziny, z adnotacją, że stan chorego po pobycie na oddziale psychiatrycznym... poprawił się.
- To skandal - uważają siostrzenice. - Okazuje się, że ze starszym człowiekiem, który nie ma rodziny można zrobić wszystko, gdybyśmy się za nim nie wstawiły, to by z oddziału psychiatrycznego nie wyszedł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie