Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacjenci kontra lekarze

Iwona Rojek
Marek Jodłowski, przewodniczący Świętokrzyskiej Izby Lekarskiej: -  Na autorytecie stracili nie tylko lekarze, ale też sędziowie, prokuratorzy, policjanci, księża.
Marek Jodłowski, przewodniczący Świętokrzyskiej Izby Lekarskiej: - Na autorytecie stracili nie tylko lekarze, ale też sędziowie, prokuratorzy, policjanci, księża. archiwum
Lekarze bronią się, że winien jest system, a nie oni sami. Są przemęczeni i niezadowoleni ze swojego stratusu.

- Co się stało z lekarzami, jeszcze nigdy nie było takiej znieczulicy w stosunku do chorych - skarżą się pacjenci, którzy codziennie dzwonią do naszej redakcji. - My chorzy wcale ich nie obchodzimy, traktują nas jak zło konieczne.

Każdego dnia telefonuje do nas kilku zbulwersowanych chorych i opowiada, co spotyka ich w przychodniach i szpitalach. - My pacjenci już naprawdę nie wiem o co w tym wszystkim chodzi, ale jeszcze nigdy nie było tak źle - denerwowała się pani Janina z kieleckiego osiedla Bocianek. - Nie rozumiemy czy fundusz nie daje pieniędzy i nie ma chorych czym leczyć, czy wszystkim, w tym lekarzom zależy obecnie wyłącznie na pieniądzach, a nie na tym, żeby ulżyć cierpiącemu. Dawniej chory miał zaufanie do lekarza, wierzył, że ten chce mu pomóc, dziś takiego przekonania już nie ma.

Skargi się mnożą

- Brak mi słów na to, jak zostałem potraktowany w szpitalu przy ulicy Ogrodowej - żalił się kielczanin, który - jak podkreślał - trzydzieści lat płacił składki na ubezpieczenie. - Zabrano mnie tam z silnymi bólami żołądka, przez cztery dni dostawałem kroplówki, nie dano mi nawet, herbaty, ale nie to było najgorsze. Lekarze przychodzili na wizytę, coś tam sobie notowali i wychodzili, nie mówili co mi jest. A na czwarty dzień, kiedy byłem w toalecie, pielęgniarka zostawiała mi wypis na szafce. Nie wiem czy jestem tak chory, że nie warto mnie leczyć, czy zdaniem lekarzy już wyzdrowiałem.

Inna kielczanka zadzwoniła z płaczem, że jej matkę zawieziono do szpitala, bo miała udar, po kilku dniach ją wypisano, ale musiała wrócić na oddział z powrotem, bo w szpitalu przeszła zawał, którego nikt nie rozpoznał. Pacjentka z depresją skarżyła się, że lekarz psychiatra, do którego poszła, nawet nie zapytał jak się czuje, tylko od razu przystąpił do wypisania recepty. Kolejna starsza kobieta była zbulwersowana tym, że jak poszła do przychodni z bólem w klatce piersiowej, to internista nawet nie skierował ją na ekg, na podstawowe badania, tylko przy wejściu spytał, jakie środki przeciwbólowe chciałaby dostać. - Aż podniosło mi się ciśnienie na taką obojętność - żaliła się. Takie relacje zdesperowanych pacjentów można by mnożyć.
Agresja się szerzy

Marek Jodłowski, przewodniczacy Świętokrzyskiej Izby Lekarskiej uważa, że ten stan rzeczy ma różne przyczyny. -Zmieniliśmy się wszyscy i lekarze, i pacjenci - tłumaczy. - Lekarze są przemęczeni, nie mają siły leczyć chorych, opieka jest fatalnie zorganizowana. Szybkie tempo życia, wyścig szczurów, sprostanie różnym wyzwaniom powoduje niecierpliwość i drażliwość, i to ma wpływ na samo zachowanie nie tylko lekarzy, ale ludzi różnych zawodów.

Dziś takiego autorytetu jak dawniej nie ma też sędzia, prokurator, policjant, ksiądz. Lekarz, który musi przyjąć w przychodni 60 pacjentów albo dwóch medyków na 50 szpitalnych łóżek, nie może poświęcić każdemu odpowiedniej ilości czasu, sami są sfrustrowani i niedowartościowani chociażby z racji niskich zarobków. A jak lekarze są przemęczeni i niezadowoleni ze swojego stratusu, to trudno, żeby się uśmiechali i tryskali radością. Ponadto ograniczenia finansowe, jakie narzuca Narodowy Fundusz Zdrowia sprawiają, że pacjentów nie można leczyć tak jakby chcieli i jakby wymagały tego ich schorzenia.

Janusz Franasik, wiceszef Związku Pracodawców Podstawowej Opieki Zdrowotnej zgadza się z tym, że sytuacja, także w relacjach pacjent - lekarz jest tragiczna

- Przeciągający się już do dwóch lat strajk lekarzy i fatalnie zorganizowany, wręcz zdezorganizowany system opieki zdrowotnej powoduje takie skutki - uważa. - Lekarzy ubywa w zastraszającym tempie, każdy pracuje na kilku etatach, trudno wykazać sumienność i dokładność przy 40 - 50 chorych, kiedy lekarz sam już nie wie jak się nazywa. Trzeba by tę sytuację uzdrowić, tylko nikt nie wie jak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie