Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragedia ojca i syna!

Redakcja
Strażacy musieli wyważyć drzwi do mieszkania, pogotowie jak przyjechało, tak odjechało.
Strażacy musieli wyważyć drzwi do mieszkania, pogotowie jak przyjechało, tak odjechało. D. Łukasik
Ich ciała znaleziono w środę w mieszkaniu przy ulicy Warszawskiej w Kielcach. Morderstwo? Samobójstwo?

Ojciec miał zakrwawioną twarz, syn leżał z kablem elektrycznym w ręce. Dwóch martwych mężczyzn znaleźli wczoraj policjanci w mieszkaniu przy ulicy Warszawskiej w Kielcach. Wiele wskazuje na to, że w domu rozegrała się rodzinna tragedia.

ZANIEPOKOJONA SĄSIADKA

Policjantów powiadomiła jedna z lokatorek bloku przy Warszawskiej, która dobrze znała 70-letniego mężczyznę i jego 48-letniego syna. Kobietę zastanowiło to, że starszego sąsiada nie widziała od dwóch tygodni, a młodszego od piątku.

- Bywałam u nich czasem - mówi pani Aniela. - Kiedy zapukałam do nich w sylwestra, młodszy nie wpuścił mnie do mieszkania. Powiedział, że jest straszny bałagan. Zdziwiłam się, bo wcześniej się to nie zdarzało. Od tej pory u nich nie byłam. Ojca nie widywałam w ogóle, a syn zachowywał się jakoś dziwnie. Kilka dni temu przyprowadził do mnie swojego psa i prosił, żebym się nim zaopiekowała w przypadku, gdyby się coś stało. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, o co chodzi, ale to zabrzmiało tak, że się przestraszyłam. Pies nadal jest u mnie.
W środę przed południem policjanci zapukali do drzwi 70- i 48-latka. Nikt nie odpowiadał. Funkcjonariusze poprosili o pomoc strażaków. - Chodziło o mieszkanie na czwartym piętrze, dlatego przyjechaliśmy z drabiną - mówili strażacy z Jednostki Ratowniczej nr 2. - Chcieliśmy wejść przez okno, bo było otwarte, ale dojazd był zablokowany. Pozostało wyważenie drzwi.

Kiedy drzwi zostały otwarte, okazało się, że stoi przy nich jakaś szafka, tak jakby ktoś chciał utrudnić wejście ludziom z zewnątrz - informowała Anna Krzyżyk z biura prasowego świętokrzyskiej policji. - W mieszkaniu leżało dwóch mężczyzn, jeden ze śladami krwi na twarzy, drugi z kablem w ręce. Młodszego podobno ktoś widział we wtorek. Jego nazwisko pojawiło się w naszych dokumentach w związku ze sprawą znęcania się nad ojcem.

NIE BYLI UCIĄŻLIWI

Mieszkańcy bloku przy ulicy Warszawskiej są wstrząśnięci tym, co zaszło. - Żal jak nie wiem co - mówi pani Leokadia. - Starszy sąsiad był na rencie, jego syn też chorował, na wątrobę. Kiedy się ich spotkało, zawsze byli uprzejmi, zawsze powiedzieli dzień dobry.

W domu czasem pili i kłócili się, ale dla nas nie byli uciążliwi - stwierdził inny sąsiad. - Pracuję na zmiany, ale ostatnio nic nie słyszałem. - Starszy z mężczyzn przyszedł do mnie z życzeniami świątecznymi - mówi lokatorka z piętra, na którym doszło do tragedii. - Dla mnie obaj byli w porządku. Zastanowiło mnie to, że mój pies od kilku dni strasznie węszył pod drzwiami. Tak jakby coś wyczuł.

Wczoraj policjanci zabezpieczyli ślady, a zwłoki zabrano do zakładu medycyny sądowej. Choć ludzie podejrzewają, że w mieszkaniu doszło najpierw do morderstwa, a potem do samobójstwa, policjanci tego na razie nie potwierdzają.

Jak i tego, że jeden z mężczyzn mógł odebrać sobie życie, rażąc się prądem. - Wstępnie wykluczamy udział osób trzecich w tym zdarzeniu - powiedział rzecznik świętokrzyskiej policji Krzysztof Skorek. - Wiele wskazuje na to, że w mieszkaniu mogło dojść do tragedii rodzinnej. Obaj jej uczestnicy nie żyją. Na pytanie, kiedy i na skutek czego mężczyźni ponieśli śmierć, pozwolą odpowiedzieć dopiero wyniki ekspertyz w zakładzie medycyny sądowej. Jest za wcześnie na formułowanie konkretnych wniosków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie