Andrzej Latus z Leszczyn w gminie Górno chce postawić na dachu domu mały wiatrak do wytwarzania energii dla swojego gospodarstwa. - Aby uzyskać dotację, muszę wykazać, że inwestycja przyniesie zyski - oburza się.
- To absurd. Po pierwsze dlatego, że moja inwestycja przyniosłaby jakikolwiek dochód dopiero po dwudziestu latach. Po drugie w ekologii trudno mówić o zyskach - dodaje zbulwersowany.
POD WIATR
Oprócz wiatraków mężczyzna chce zainstalować jeszcze ogniwa fotowoltaiczne, czyli baterie słoneczne. - Chciałem się dowiedzieć, czy i gdzie mogę liczyć na wsparcie finansowe dla mojego projektu. Dziś tyle mówi się o alternatywnych źródłach energii. Skierowałem kroki do gminy w Górnie, ale tam się tym nie zajmują.
Skontaktowałem się więc z Urzędem Marszałkowskim w Kielcach. Powiedziano mi, że środki są, ale muszę wystąpić o nie jako firma. Ponadto muszę przedłożyć dokumenty, że inwestycja wygeneruje zyski oraz określić, po co to robię i co dzięki temu osiągnę - opowiada Andrzej Latus.
Mężczyznę oburzają te obostrzenia. - Dlaczego o dofinansowanie muszę wystąpić jako firma? Dlaczego warunkiem otrzymania zastrzyku finansowego jest wykazanie dochodu, jaki ma przynieść wiatrak? - pyta.
MUSI BYĆ UZASADNIENIE
Janusz Śledziński, dyrektor Departamentu Rozwoju Obszarów Wiejskich i Środowiska Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego w Kielcach, gdzie w drodze konkursu o subwencje ważą się losy projektów, odpowiada: - Każdy nadesłany do nas projekt musi mieć mocne uzasadnienie ekonomiczne. Będziemy preferować więc te projekty, które dadzą lepszy efekt ekonomiczny i ekologiczny.
Na tym nie koniec obostrzeń. Szansę na otrzymanie dotacji mają tylko ci przedsiębiorcy, którzy udokumentują przepływ wiatru w miejscu, gdzie miałby stanąć wiatrak lub ich farma. - Minimalna średnia to sześć metrów na sekundę rocznie. W naszym województwie takich miejsc jest niewiele - informuje dyrektor Śledziński.
Jeśli ktoś spełni ten warunek, z pewnością wygeneruje nadwyżkę energii. I musi ją sprzedać. - Zakład Energetyczny ma ustawowy obowiązek odkupienia energii. A sprzedać może ją tylko podmiot gospodarczy, a więc firma - wyjaśnia dyrektor.
Andrzej Latus nie kryje rozczarowania obowiązywaniem takich procedur. - Ktoś po to wytwarza energię i sprzedaje zakładowi, żeby później odkupić od zakładu po wyższej cenie. Gdzie tu logika i rozsądek? - pyta. I zapowiada, że już w kwietniu postawi wiatraki na własną rękę i za własne pieniądze.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?