Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kobiety, do fotografii! Rozmowa z Anna i Krzysztofem Jakubowskimi

Iza BEDNARZ [email protected]
Anna Jakubowska odbiera nagrodę I stopnia na wernisażu XV Międzynarodowego Biennale Krajobrazu w Kielcach.
Anna Jakubowska odbiera nagrodę I stopnia na wernisażu XV Międzynarodowego Biennale Krajobrazu w Kielcach. Dawid Łukasik
Z Anną Jakubowską, laureatką XV Międzynarodowego Biennale Krajobrazu w Kielcach, i jej mężem Krzysztofem rozmawiamy o tym, dlaczego kobiety powinny brać się za fotografowanie

Anna Jakubowska - technik radiologii, przez wiele lat pracowała w Szpitalu Morskim w Gdyni, 8 lat temu odeszła na wcześniejszą emeryturę i zajęła się fotografią. Na XV Międzynarodowym Biennale Krajobrazu w Kielcach zdobyła nagrodę I stopnia.
Krzysztof Jakubowski - artysta fotografik, zajmuje się fotografią od 50 lat, w Zespole Szkół Plastycznych w Gdyni Orłowie kierował jedynym w polskim średnim szkolnictwie artystycznym wydziałem fotografii, honorowy członek Gdańskiego Towarzystwa Fotograficznego, przez dwie kadencje był prezesem zarządu okręgu gdańskiego Związku Polskich Artystów Fotografików, przez 17 lat był komisarzem Ogólnopolskiego Konkursu Fotograficznego Szkół Plastycznych.

* W tym biennale dwie główne nagrody zdobyły kobiety, wiele dobrych kobiecych prac znalazło się na wystawie, czy to znaczy, że nadeszła era kobiecej fotografii?

Anna Jakubowska: - Kobiety są bardzo zdolne, ale nie lubią tej całej fotograficznej kuchni, techniki, patrzą bardziej wrażeniowo. Mnie na przykład przeszkadza za duża ilość aparatury, wszystkie pomiary czasu, ekspozycje, funkcje przesłony. Mężczyźni rozkładają świat na czynniki pierwsze, analizują parametry techniczne. My postrzegamy coś w momencie, bo jesteśmy wyczulone na szczegóły i łapiemy chwilę. Bardzo w tym pomaga aparat cyfrowy, myślę, że to on wywołał erę kobiecej fotografii. Dlatego zachęcam kobiety do robienia zdjęć, bo my widzimy świat inaczej, bardziej emocjonalnie. Warto pokazywać ten świat.

* Pani mąż jest artystą fotografikiem, nauczycielem fotografii. Żony fotografików nie mają łatwego życia, noszą statyw, pomagają zmienić obiektyw, jako pierwsi krytycy przeglądają setki zdjęć, słuchają o zdjęciach...
- ... i towarzyszą mężom we wszystkich fotograficznych wyprawach i plenerach. Dla mnie to było zupełnie naturalne. Ja w swoim życiu zawodowym też zajmowałam się fotografią, bo byłam laborantką rentgenowską i do moich obowiązków należała obróbka klisz rentgenowskich. Po pracy razem z mężem siedziałam w ciemni, robiliśmy odbitki jego zdjęć, ale mnie nigdy nie korciła fotografia taka, jaką on uprawiał.

* To skąd się wzięła fotografia w pani życiu?
- Osiem lat temu, kiedy odeszłam na wcześniejszą emeryturę, dostałam od męża swój pierwszy aparat fotograficzny, kompaktową cyfrówkę. I jak tylko wzięłam go do ręki, jak się zaczęłam nim bawić, nie przejmować się, że robię 12 takich samych klatek, wiedziałam, że to będzie mój aparat.

* Podpytywała pani męża o wskazówki?
- No pewnie, na początku zamęczałam go: "Krzysiu, prawda, że ładne?". Oczywiście, przytakiwał. Ale w pewnym momencie przestał mówić, że ładne i stwierdził, że są dobre, poprawne, ale tylko poprawne. "Musisz coś z tym zrobić" - poradził. Ale co? Moje zdjęcia są zupełnie inne niż jego, on nie czuje mojej fotografii, bo to jest zupełnie inna fotografia. Musiałam sama odnaleźć sposób na siebie.
* I mąż tak spokojnie patrzył, jak pani eksperymentuje? Nie wtrącał się?
- Wtrącał. Na przykład jak już było za ciemno na zdjęcia, mówił: "weź statyw, bo zdjęcie będzie nieostre". A ja nie lubię tych wszystkich osprzętów, korbek. Wiedziałam, że jak zrobię pięć ujęć, to na pewno któreś wyjdzie nieporuszone i takie jak ja chcę.
* Chodzicie na zdjęcia razem?

Krzysztof Jakubowski: - Teraz ja noszę za nią torbę fotograficzną (śmiech).
Anna Jakubowska: - Faktycznie chodzimy razem, on oddał mi to pole. Mam to szczęście, że mam partnera, który mnie rozumie i jeszcze cieszy się, że mogę się rozwijać. Razem pracujemy, teraz razem wydajemy album poświęcony cmentarzom Pomorza. Do zrealizowania tego projektu zaprosiło nas Nadbałtyckie Centrum Kultury. Razem przyjeżdżaliśmy na cmentarze, mąż szedł w swoją stronę, ja w swoją, a potem razem wybieraliśmy na komputerze najlepsze zdjęcia. Nieraz ciężko było odróżnić, czy było zrobione przez męża, czy przeze mnie, dopiero po numerze klatki poznawaliśmy czyje to zdjęcia. W Drawsku mieliśmy potem wystawę i mąż z ciekawości postanowił sprawdzić, czyich zdjęć weszło więcej. Było dokładnie 20 moich i 20 jego. Mogę powiedzieć, że mam szczęście, bo jest wiele osób, które mają swoje pasje, a druga strona mówi: a po co to robisz, już to robiłaś. A on ciągle mnie mobilizuje i jest najsroższym krytykiem. Jak zrobię sesję i on powie, że dwa są dobre, to wiem, że już jest dobrze.

* Co by pan poprawił w warsztacie żony?
Krzysztof Jakubowski: - To trudne pytanie, ja często powtarzam: "Ania, nie rób tak, bo robisz źle, trzeba inaczej", a ona mówi: "dobrze, ale ja zrobię jeszcze po swojemu". I potem jak oglądamy zdjęcia, to jej zrobione "po swojemu" jest lepsze od tych zrobionych zgodnie z zasadami sztuki fotograficznej. Ania ma niezwykły talent postrzegania. Ta kobieta w ciągu dwóch lat zrobiła osiem wystaw indywidualnych! I to nie jakieś tam wystawki po 15 prac, ale duże 40-zdjęciowe wystawy na wielkich formatach. Ona się samofinansuje. Obydwoje jesteśmy emerytami, ja były nauczyciel, ona służba zdrowia, więc wiadomo, że te emerytury nie są porażające. Ania część swoich zdjęć sprzedaje na wystawach, dostaje nagrody na konkursach i sama sobie finansuje następne wystawy.

* Cieszy się pani z tej nagrody?
- Bardzo! Dla mnie zaszczytem było już dostać się na tę wystawę, bo przecież to jest słynna na całą Polskę Kielecka Szkoła Krajobrazu, pisana dużymi literami. To już weszło do historii fotografii. Ja jestem przeszczęśliwa, że w mateczniku fotografii krajobrazowej dostrzegli moje zdjęcia. I to jury, sama śmietanka fotograficzna. Teraz już wiem, że mam za co robić następną wystawę, bo materiału mam w zapasie. Na przykład mam piękne zdjęcia kwiatów, ale mąż mówi, że to będzie banał.
Krzysztof Jakubowski: - Na wystawianie zdjęć kwiatów mógł sobie pozwolić Robert Mapplethorpe, Aniu.

* Jak oceniacie państwo poziom wystawy?
Krzysztof Jakubowski: - Bardzo dobra. Oceniam ją z punktu widzenia fachowego wystawcy, bo zorganizowałem prawie 70 wystaw różnych fotografików. Jest naprawdę dobrze zrobiona, prezentuje wysoki poziom prac i wreszcie wystawcy zdecydowali się na wystawianie fotografii bez szkła, co daje znakomity efekt.

* Czy są tu również zdjęcia pani męża?
- Mąż już nie szaleje z fotografią. Teraz jest nauczycielem fotografii. Najbardziej szaleje się jako entuzjasta - amator, tak jak ja. Bardzo bym chciała załapać się tu na plener fotograficzny, bo tu jest pięknie. Już dwa razy zamawiałam śmigłowiec, żeby robić zdjęcia z góry, więc widzi pani, że to mocno mnie wciągnęło.

* A zaczęła pani fotografować na emeryturze. Wiele osób uważa, że emerytura to już koniec marzeń, planów, ostatni etap w życiu.
- Nic podobnego! Ja się do tej pory nie mogę nacieszyć tym czasem. Tym bardziej, kiedy człowiek znajdzie sobie jakąś pasję. Wtedy po prostu trzeba żyć długo.

* Radzi pani kobietom, żeby fotografowały?
- Oczywiście! Kobiety mają brać się za aparaty i nie bać się, pokazywać swoje prace, wystawiać je. Nawet malutkie sukcesy są ważne.

* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie