[galeria_glowna]
- Ja po 32 latach pracy mam 520 złotych zasiłku - mówiła w środę żona kielczanina, który zdesperowany podpalił się w Warszawie przed siedzibą kancelarii premiera.
(fot. Aleksander Piekarski)
Dramatyczna scena rozegrała się przy Alejach Ujazdowskich w Warszawie, na wysokości siedziby kancelarii prezesa rady ministrów. Świadkowie - protestujący w pobliżu związkowcy - opowiadali ogólnopolskim mediom, że mężczyzna początkowo kręcił się przed budynkiem kancelarii premiera, a potem przeszedł na drugą stronę ulicy w sąsiedztwo ogrodzenia ogrodu botanicznego. Miał narzekać na sytuację w kraju.
- Około godziny 11.15 mężczyzna oblał się łatwopalną substancją z butelki i podpalił. Świadkowie i znajdujący się pobliżu policjanci ruszyli mu na pomoc. Poparzony został przewieziony do szpitala przy ulicy Szaserów - opowiadał Mariusz Mrozek, rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji w Warszawie i dodawał: - Ze względu na stan, w jakim mężczyzna się znajduje, przesłuchanie go dziś nie będzie możliwe. Mężczyzna nie zostawił żadnych ulotek czy listu, z którego wnikałoby, z jakich przyczyn zdecydował się na taki krok.
Jak się okazuje, 56-latek to mieszkaniec kieleckiego osiedla Ślichowice. Żonaty, ojciec dwójki dzieci. Był kiedyś klientem Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, ale - jak informuje dyrektor MOPR Marek Scelina, od roku nie korzystał z żadnej pomocy. Stały zasiłek ma żona mężczyzny. Kielczanin był wcześniej notowany przez policjantów za groźby karalne i naruszenie nietykalności ciała. Stojąc na schodach prowadzących do niedużego murowanego domku żona mężczyzny powstrzymując płacz opowiadała w środę popołudniem:
- W nocy ogolił się, umył, ubrał, a gdy zapytałam, dokąd się wybiera, w nerwach odpowiedział, że to nie moja sprawa. Potem wyszedł. Nie wiedziałam dokąd.
A 56-latek pojechał do stolicy, przed siedzibę kancelarii premiera. Kielczanka nie ma wątpliwości, dlaczego jej mąż zdecydował się na dramatyczny krok.
- Nie miał pracy, pieniędzy na papierosy, na samochód. Mieszkamy w domu bez łazienki, mamy tylko zimną wodę. Ja po 32 latach pracy mam 520 złotych zasiłku. Nie wytrzymała mu psychika - tłumaczyła kobieta.
Z informacji, jakimi dysponowała w środę po południu wynikało, że mąż ma poparzone 60 procent ciała i znajduje się w stanie śpiączki farmakologicznej, które ma uchronić go przed cierpieniem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?