[galeria_glowna]
Blok przy ulicy Grunwaldzkiej 43 jest w opłakanym stanie. Pomazane klatki, zdewastowane windy i biegające wszędzie robactwo to codzienność.
- Wstaję w nocy i słyszę skrobanie karaluchów - mówi pani Teresa, mieszkanka bloku. - Codziennie zabijam kilka sztuk. Pryskałam środkiem owadobójczym, ale to nic nie daje - denerwuje się.
DEZYNSEKCJA NIC NIE DAŁA
Jak mówi, administracja bloku rok temu wynajęła specjalną firmę, która odrobaczała blok. - Niestety, nie zostali wpuszczeni do wszystkich domów. A przecież wystarczą dwa żuki, a zaraz pojawia się całe stado - martwi się pani Teresa.
Mieszkańcy skarżą się także na zniszczone klatki. - Remonty owszem były, ale po paru miesiącach wszystko zostało zdewastowane - opowiadają. - Ściany są pomazane, strach się oprzeć, żeby się nie pobrudzić - skarżą się. W fatalnym stanie są także windy. Pełne wulgarnych napisów i śmierdzące. - Ten blok nadaje się chyba tylko do rozbiórki - stwierdza pan Dariusz, który w budynku przy ulicy Grunwaldzkiej zamieszkuje od kilkunastu lat.
REMONTU NIE BĘDZIE
Klatki schodowe w bloku były remontowane kilka lat temu - odpowiada Andrzej Pajek, kierownik działu remontów Miejskiego Zarządu Budynków.
- Jednak mienie jest niszczone w takim tempie, że nie nadążamy z naprawami. Na dzień dzisiejszy nie planujemy generalnej odnowy bloku przy Grunwaldzkiej, bo po prostu nie mamy na to pieniędzy - mówi. Jak tłumaczy, mieszkańcy mogą liczyć jedynie na doraźne interwencje. - Wymiana uszkodzonych płytek na klatkach schodowych to wszystko, co na razie możemy zrobić - informuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?