Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białogon w strachu. Boją się sąsiada - właściciela sfory psów

/Lid/
Sąsiedzi właściciela sfory psów na Białogonie boją się czy spełni on swe groźby po wyjściu z aresztu. Dzisiaj wróci do domu.

- To chyba niemożliwe - mówi sąsiadka Grażyna Jedlińska, która wraz z panią Kozak w piątek zawiadomiły prokuraturę o groźbach rzucanych pod ich adresem.

Przypomnijmy, w czasie wizyty w areszcie, gdzie właściciel psów odsiadywał zamienną karę za niezapłaconą grzywnę, radna Joanna Winiarska i pełnomocnik wojewody ds. zwierząt Karina Schwerzler zaproponowały mu oddanie większości psów, prosiły o współpracę i zgodę na sprzątnięcie posesji. W zamian usłyszały, że jeśli po powrocie do domu stwierdzi brak choćby jednego zwierzęcia, weźmie siekierę i wyrówna rachunki z sąsiadami i urzędnikami. Prezydenta te groźby nie poruszyły, jednak sąsiedzi złożyli doniesienia do prokuratury i w piątek zostali przesłuchani. Liczyli, że z tego powodu areszt zostanie przedłużony. Nie jest to jednak możliwe. - Tymczasowy areszt stosuje się w wyjątkowych przypadkach - wyjaśnia rzecznik prokuratury Sławomir Mielniczuk. - Groźby nie są podstawą do takiego zatrzymania. W trakcie postępowania prokurator może natomiast ustalić, na ile odpowiedzialna jest osoba, która je składa. Może zalecić badanie, by biegli ocenili stan jej zdrowia.

Policja nie chce powiedzieć czy w tej sytuacji otoczy sąsiadów szczególną opieką. - My spodziewamy się wszystkiego - przyznaje z obawą sąsiadka.

Tymczasem na posesji trwa sprzątanie, wywożone są kolejne ciężarówki brudów. - Nie wiadomo jak długo to jeszcze potrwa - mówi Krzysztof Papuda, zastępca dyrektora Wydziału Kryzysowego kieleckiego magistratu. - Tam w niektórych miejscach jest prawie metrowa warstwa kości, są 200-litrowe beczki wypełnione nimi.

- W czasie sprzątania pracownicy Zieleni Miejskiej wymiotowali, smród chce nas zabić - mówi Grażyna Jedlińska. - Zapraszam wszystkich, którzy mówią o ucywilizowaniu tego miejsca, by zobaczyli, jak wyglądają robaki wyhodowane w tych brudach.

Dyrektor Papuda także nie ma pewności czy po powrocie właściciel wpuści pracowników. Oczekuje on na pisma z sanepidu stwierdzające czy brud panujący na posesji stanowi zagrożenie dla ujęć wody (posesja jest w strefie ochronnej ujęć) i jest zagrożeniem epidemiologicznym. Powiatowy inspektor weterynarii ma także podać wyniki obserwacji zwierząt, kilka miało objawy typowe dla nosówki. - Gdyby tak było, mielibyśmy podstawy do likwidacji tej hodowli - dodaje Robert Urbański, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta. - Chcemy się jednak porozumieć, by psów było mniej i one i ich właściciel żyły w lepszych warunkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie