Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Genetyczna zagadka, intryga, inwigilacja - w procesie o zabójstwo w Cedzynie zeznawał oskarżony

Elżbieta ZEMSTA
Trwa proces w głośniej sprawie sprzed dwudziestu lat o zabójstwo trójki obywateli Ukrainy.

Nieprawomocne dożywocie

Nieprawomocne dożywocie

Przypomnijmy, że oskarżony w tym procesie 51-latek, plantator truskawek z Górna, był także oskarżonym w sprawie o serię zabójstw właścicieli kantorów w latach 2005 - 2007. W ubiegłym roku w tamtym procesie zapadł nieprawomocny na razie wyrok. Jeden z oskarżonych, który zdecydował się na współpracę z prokuraturą, został skazany na 15 lat. Dwaj pozostali - wśród nich plantator z gminy Górno - na dożywocie.

- Ten proces i to, że ja tu jestem to tylko intryga policji i policyjnego szpicla. Uwzięli się na mnie, ja nie mam z tą sprawą nic wspólnego - wyjaśniał w poniedziałek w sądzie 51-latek oskarżony o to, że dwadzieścia lat temu brał udział w zabójstwie trójki obywateli Ukrainy w podkieleckiej Cedzynie.

Dramat rozegrał się 19 września 1991 roku. Z policyjnego śledztwa wynikało, że troje obywateli Ukrainy: dwóch mężczyzn, 40 i 41 latek oraz 24-letnia kobieta, zatrzymało się na parkingu w Cedzynie pod Kielcami. Wracali do swojego kraju po tym, jak przez kilka dni sprzedawali rzeczy, które na handel przywieźli do Polski. W akcie oskarżenia prokurator napisał, że oskarżony z dwoma innymi osobami miał podjechać na parking w Cedzynie, tam gdzie stał samochód osobowy typu moskwicz z obywatelami Ukrainy. Osoby z ukraińskiego samochodu miały akurat przygotowywać się do snu. Jak wyjaśniał prokurator: 41-latek, obywatel Ukrainy zobaczył, że mężczyźni zbliżają się do wozu. Wyszedł z pojazdu i chciał się bronić, miał przy sobie siekierę. Nie zdążył, bo otrzymał dwa strzały w klatkę piersiową, a później jeden w głowę. Drugi mężczyzna z samochodu, 40-latek, gdy zobaczył, co się stało, chciał uciekać. On również został postrzelony. Najpierw w klatkę piersiową, a później z bliskiej odległości w głowę. W samochodzie była kobieta, 24-letnia obywatelka Ukrainy. Została brutalnie zgwałcona przez dwóch oskarżonych. Broniła się, miała liczne rany na głowię i klatce piersiowej. Po wszystkim otrzymała strzał z bliskiej odległości w głowę. Te wszystkie strzały - zdaniem oskarżyciela - miały charakter dobijania ofiar.

Intryga szpicla?

Prokuratura Apelacyjna w Krakowie, która występuje w sprawie jako oskarżyciel, zaznaczyła, że dowody mają charakter poszlakowy. Kluczowymi dla sprawy były zeznania świadka koronnego z innego procesu. Istotne były także badania genetyczne, które potwierdziły obecność oskarżonego na miejscu zabójstwa. Brutalna śmierć trzech osób w lesie w Cedzynie wydawała się historią, w której prawda nie zostanie odkryta. Dopiero po 18 latach, w 2009 roku w sprawie nastąpił przełom. Zatrzymano podejrzanych o popełnienie tej zbrodni. Jeden nie dożył procesu - powieszonego znaleziono go w celi. Drugi, dziś 51-letni mężczyzna zasiadł na ławie oskarżonych.

W poniedziałek przed Sądem Okręgowym w Kielcach, gdzie toczy się proces, zeznawali świadkowie. Niestety większość z nich słabo, albo wcale nie pamięta zdarzeń sprzed lat. Z prawa do odmowy zeznań skorzystała była żona oskarżonego.

Przed sądem zdecydował się złożyć wyjaśnienia oskarżony 51-latek pochodzący z Górna, który podczas pierwszej rozprawy odmówił odpowiedzi na pytania.

- Ten proces to intryga policji i szpicla policyjnego na moją osobę. Moja opinia była nieskazitelna, nie było na mnie doniesień - zaczął swój wywód oskarżony.
- Nie był pan wcześniej zatrzymywany? Nie miał pan kontaktów z policją? - przerwał wyjaśnienia oskarżonego sędzia Adam Kabziński, przewodniczący składu sędziowskiego w tym procesie.

- Nie pamiętam - stwierdził oskarżony.

- To ja przypomnę. Pierwszy raz był pan przesłuchiwany w sprawie o zamordowanie oficera Służby Bezpieczeństwa w 1986 roku. Pamięta pan tą sprawę? -pytał sędzia Kabziński.
- To odległa data, nie wiem, o co chodziło - wyjaśniał oskarżony.

Inwigilacja?

Dalej 51-latek mówił, że nieprawdą są zarzuty, iż na przełomie lat 80-tych i 90-tych wraz z dwójką kolegów "rządzili" Górnem i dlatego policja miała ich mieć "na oku".

- Proszę zatem wyjaśnić nam na czym miał polegać spisek policji. Jak to się stało, pana zdaniem, że pański materiał genetyczny znaleziono na miejscu zbrodni? - pytał dalej sędzia.

- Na początku lat 90-tych urzędowałem z różnymi przygodnymi kobietami. Jeździliśmy do lasu. Podejrzewam, że policja nas śledziła i zbierała moje dane genetyczne, aby to później wykorzystać. Nie wiem dlaczego, ale jestem przekonany, że tak właśnie było. Widziałem samochody, które jeździły za mną do lasu, widziałem ludzi, którzy mnie obserwowali. Oni mnie po prostu inwigilowali - wyjaśniał 51-latek.

- Dlaczego w takim razie, jeśli - jak pan twierdzi - policja dysponowała w 1991 roku pańskim DNA, to czemu ujawniono to dopiero w 2009 roku. Po co czekano 18 lat, żeby panu przedstawić zarzuty? Wie pan, że w sprawie o zabójstwo trójki obywateli Ukrainy w Cedzynie podejrzewano trzy inne osoby z grupy przestępczej "Krakowiaka"? Postępowanie umorzono wobec nich, bo nie zgadzały się kody DNA podejrzanych z tymi znalezionymi u ofiary? - chciał wiedzieć sędzia Kabziński.

- Wiem, że byli inni podejrzani. Nie potrafię wyjaśnić zamysłu policji. Nie mam z tą sprawą nic wspólnego, nie było mnie tam - zakończył swoje wyjaśnienia oskarżony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie