ZOBACZ TAKŻE:
29-latek usłyszał zarzut zabójstwa dziennikarza z Mławy. Po pół roku sam zgłosił się do prokuratury
(dostawca: TVN24/x-news)
- Nie przyznaję się do zabójstwa - mówił we wtorek w sądzie 20-letni oskarżony o zabójstwo 19-letniego Patryka. Według śledczych chłopak zginął po tym, jak leżąc na ziemi został kopnięty w głowę. - Nie chciałem tego zrobić, kopnąłem go tylko raz, jak stał, nie wiedziałem, że mogę go zabić - tłumaczył przed sądem.
19-letni Patryk i 20-letni dziś oskarżony znali się ze szkoły. Chodzili do jednej klasy Gimnazjum dla Dorosłych. 19-latek, jak mówiła o nim jego mama i jej partner, był spokojnym człowiekiem. Z kolei 20-letni dziś oskarżony wszedł już w młodości w konflikt z prawem. Był karany za kradzież z włamaniem, spędził czas w schronisku dla nieletnich. Był na utrzymaniu rodziców, dorabiał w jednym z kieleckich hipermarketów.
Feralnej nocy - 18 czerwca 2015 roku obaj chłopcy byli w dwóch różnych częściach miasta. 20-latek czas spędzał ze swoją koleżanką, byli w jednym z lokali przy ulicy Wesołej w Kielcach, grali na automatach. Około godziny 2 w nocy 18 czerwca ktoś zadzwonił na telefon koleżanki oskarżonego. - Miał mnie odprowadzić do domu, ale wcześniej mówił, że musi się z kimś spotkać. Poszliśmy w jedną z bram przy ulicy Wesołej, tam zapytał czy mam sreberko z opakowania po papierosach, dałam mu je. Nie pytałam co jest w środku. Poszliśmy bliżej centrum miasta - opowiadała śledczym 18-letnia dziś koleżanka oskarżonego.
W tym samym czasie 19-letni Patryk ze swoją przyjaciółką czas spędzał na imprezie w mieszkaniu jej rodziców. - Około godziny 2 w nocy zapytał, czy nie poszłabym z nim do centrum, bo ma się z kimś spotkać. Ktoś do niego dzwonił na mój telefon. Z parą: chłopakiem i dziewczyną spotkaliśmy się na ulicy Radiowej, koło Plastyka - opowiadała.
20-latek i Patryk przywitali się, weszli w bramę przy kieleckim Plastyku. Rozmawiali. - On zadzwonił do mnie w nocy z pytaniem czy mam do sprzedania "kryształ". To taki dopalacz, który działa jak amfetamina, tylko trochę krócej. Pytał mnie o to już od kilku dni. Mówiłem mu, że nie handluję. Tej nocy znów zadzwonił, zdenerwowałem się, powiedziałem mu, że możemy się spotkać. Chciałem mu wyjaśnić, żeby przestał dzwonić i pytać o narkotyki. Nie miałem nic dla niego, nie przekazywałem mu żadnego sreberka - mówił przed sądem 20-letni oskarżony.
Przyjaciółka Patryka tak zapamiętała tamte wydarzenia: - Stałam około trzy metry od nich. Nie słyszałam o czym rozmawiali, wiem tylko, że Patryk nie chciał czegoś przyjąć od tego drugiego chłopaka. Mówił, że to za mało - opowiadała.
Dziewczyny zarejestrowały, jak oskarżony nogą kopnął Patryka. Tu jednak ich zeznania się różnią, bo jedna zapamiętała tylko jeden cios w okolice szyi, druga zaś widziała dwa ciosy, jeden w okolice klatki piersiowej, a drugi w okolice szyi. Pewne jest tylko to, że zaraz po uderzeniu Patryk upadł na trawnik. - Jego oczy stały się białe, jak w horrorze o egzorcyzmach, zaczął charczeć - opowiadała koleżanka oskarżonego. 20-latek twierdzi, że podszedł do Patryka, dotknął jego klatki piersiowej i wyczuł, że chłopak oddycha.
- Nie sądziłem, że stało mu się coś poważnego. Spanikowałem, powiedziałem do mojej koleżanki, żebyśmy stamtąd szli, przekonałem ją, że musimy uciekać - mówił i dodawał, że z radia dowiedział się o śmierci Patryka, kilka godzin później zatrzymała go policja.
Przyjaciółka Patryka zajęła się nieprzytomnym chłopakiem. W sądzie tłumaczyła, że chciała go ocucić, podnieść, ale nie dała rady. - Miał ledwo wyczuwalny puls. Wezwałam pogotowie, przyjechało po kilku minutach, od lekarza dowiedziałam się, że Patryk zmarł. Zabrano mnie do komisariatu - wynikało z jej wyjaśnień.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?