Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pracownicy Collar Textil wciąż okupują zamknięty zakład. Chcą odzyskać zaległe pensje

Michał LESZCZYŃSKI, leszczyń[email protected]
Kobiety siedzą w korytarzu budynku i grzeją się przy dwóch piecykach.
Kobiety siedzą w korytarzu budynku i grzeją się przy dwóch piecykach. fot. Michał Leszczyński
- Odcięli światło - poinformował w Nowy Rok Krzysztof Chałupczak, przewodniczący związku zawodowego Solidarność w byłej szwalni Collar Textil w Opatowie. Pracownicy okupujący budynek siedzą w chłodzie, ale sytuację ratują piecyki: gazowy i elektryczny.

Krzysztof Chałupczak, szef związku zawodowego:

Portier nalewa olej napędowy do agregatu prądotwórczego, wyprodukowanego w latach 60.
Portier nalewa olej napędowy do agregatu prądotwórczego, wyprodukowanego w latach 60. fot. Michał Leszczyński

Portier nalewa olej napędowy do agregatu prądotwórczego, wyprodukowanego w latach 60.
(fot. fot. Michał Leszczyński)

Krzysztof Chałupczak, szef związku zawodowego:

- Nie poddamy się! Doszliśmy do etapu, z którego zawrócić nie możemy. Tylko protestując, jesteśmy w stanie cokolwiek wywalczyć. Gdybyśmy stąd wyszli, nigdy nie zobaczylibyśmy ciężko zarobionych pieniędzy. Dzisiaj wszyscy już wiemy, że gdyby nie nasza mobilizacja, nie byłoby ani prokuratorskich efektów, a nawet upadłości zakładu. Wszystko, co do tej pory stało się, sami wywalczyliśmy.

Straż pożarna z Opatowa przywiozła dwa agregaty prądotwórcze, wyprodukowane w latach 60. Jeden z nich zepsuł się. Pracownikom podarowano kilka 20-litrowych kanistrów paliwa. Agregaty są paliwożerne. Pracują wtedy, gdy potrzeba, na przykład nocą. Elektrownia na olej napędowy zasila piecyk i oświetlenie. Zakład energetyczny jeszcze przed świętami poinformował pracowników o zerwaniu z Collar Textilem umowy na dostawę prądu i odłączeniu zasilania z końcem roku. Energetycy umowy dotrzymali.

GŁODUJĄ

Dwie osoby z załogi głodują. Krzysztof Chałupczak, związkowiec, nie jadł już prawie tydzień. Bogumiła Janowczyk przepracowała w firmie 16 lat. Rozpoczęła głodówkę zaraz po Chałupczaku. Jedną ze szwaczek zabrała rodzina, kobieta źle się poczuła. Do protestujących codziennie przyjeżdża pogotowie. Na razie ich stan zdrowia jest dobry. Przyjmują napoje i witaminy. Mówią o wielkim zmęczeniu.

Ostrzejsza forma protestu ma zwrócić uwagę na tragiczną sytuację załogi, chcącej tylko odzyskać w pocie czoła zarobione pieniądze.

19 stycznia w Sądzie Okręgowym w Kielcach ma się odbyć pierwsza rozprawa upadłościowa. Wniosek złożyła gmina Opatów. Spółka zalega jej ponad sto tysięcy złotych podatku gruntowego. Gmina jako jedyna złożyła skuteczny wniosek. Wcześniej, jak mówią pracownicy, wniosek złożył likwidator, ale nie posiadał on żadnych załączników i sąd go zwrócił. Drugi wniosek do Kielc złożyli pracownicy, ale też nie był kompletny i sąd poprosił załogę o uzupełnienie. Procedura upadłościowa da pracownikom możliwość ubiegania się o zaległe trzymiesięczne pobory z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.

ZARZUT DLA LIKWIDATORA

Z masy upadłościowej prawdopodobnie pracownicy nic nie dostaną. Pieniędzy z majątku być może nie wystarczy. Majątku znacznej wartości praktycznie już nie ma, a w kolejce po wierzytelności stoją nie tylko pracownicy. Prokuratura Rejonowa w Opatowie postawiła likwidatorowi zarzut działania na szkodę spółki i wierzycieli. Policja zabezpieczyła urządzenia i dokumenty nie tylko w Opatowie. Zdaniem prokuratury, przykładowo urządzenia sporej wartości sprzedawano za symboliczne 200 złotych.

W hallu zakładu, na parterze, na okrągło siedzi około dwadzieścia kobiet. Aby nie uciekało ciepło, korytarz odgrodziły zasłonami. Załoga każdego obcego przybysza traktuje jak wybawiciela. Kobiety z nadzieją wypatrują kogoś, kto przyniósłby im dobrą nowinę lub w walizce zaległe pensje. Wczoraj do zakładu zapukał Tadeusz Cichocki z Piaseczna pod Warszawą. Ubiega się o status kandydata na prezydenta. O problemie załogi dowiedział się z telewizji.

- W trosce o takich ludzi ja wy, chcę być prezydentem - przekonywał. Na koniec zostawił formularze na podpisy poparcia. Musi ich zebrać sto tysięcy.

Na okrągło

Na okrągło

Opatowską szwalnię Collar Textil w październiku tego roku postawiono w stan likwidacji. Trzystu pracowników dostało wy-powiedzenia, z czego połowa: szwaczki, mechanicy i obsługa biura jeszcze pracowała, kończąc realizację ostatnich kontraktów. Spółka zalega im kilkumiesięczne wynagrodzenia, w niektórych przypadkach sięgające prawie dziesięciu tysięcy złotych na osobę. Od miesiąca trwa okupacja zakładu. Pracownicy zajęli budynek i jak mówią, będą tam dopóki spółka rozliczy z nimi zaległości. Po kilkanaście osób przebywa w byłym zakładzie na okrągło. Nie zaprzestali okupacji w Wigilię i święta.

ZŁE WARUNKI?

Pracownicy już nie szeptem, a głośno mówią, że w zakładzie pracowali jak w obozie pracy. Twierdzą, że ich podstawowe prawa pracownicze były nagminnie łamane.

- Latem w hali produkcyjnej było około 50 stopni Celsjusza - mówi jedna z protestujących. - Kobiety mdlały i wzywałyśmy karetkę. Kolejna z pań dodaje, że pojawił się pomysł, aby pracownice załatwiały sobie grupy inwalidzkie, bo tak dla zakładu będzie lepiej.

- Zimą było nie do zniesienia. Szyłyśmy w rękawiczkach, a palce u nóg przemarzały nawet w ciepłym obuwiu, tak było zimno w hali - wtrąca kolejna. - Był czas, że pracowałyśmy po nocach. Wmawiano nam brak wykonania planu. Straszono, jeżeli nie wykonamy dziennego lub miesięcznego limitu, że nas wyrzucą z pracy - uzupełnia kolejna.

Kobiety opowiadają o naganach za, jak twierdzą, upominanie się przez nie o termin wypłaty pensji.

Pomoc przyszła

Pomoc przyszła

20 tysięcy złotych przeznaczył Wydział Zarządzania Kryzysowego Starostwa Powiatowego w Opatowie na zakup paczek świątecznych. Pracownicy mówią, że paczki były solidne. Ponad 4 tysiące złotych z licytacji poplenerowych obrazów podczas spotkania opłatkowego przed Bożym Narodzeniem przekazał powiat pracownikom. Pieniądze trzymają na czarną godzinę, na przykład na paliwo, na służbowy wyjazd w dłuższą trasę. Po 500 złotych jednorazowej zapomogi z ośrodków pomocy społecznej gmin dostały te osoby, których dochód na jednego członka rodziny nie przekraczał 351 złotych. Załoga mówi, że takich było niewielu, ale ktoś z tego skorzystał. Pracownicy okupujący budynek mają po niedzieli dostawać ciepłe posiłki - poinformował Chałupczak.

SZEFOSTWO MILCZY

Pracownicy za złe traktowanie obwiniają bezpośrednie kierownictwo. Do jednego z dyrektorów do spraw produkcji zadzwoniliśmy. Początkowo kobieta nie chciała rozmawiać, dopiero potem, zastrzegając anonimowość, stwierdziła, że nie była pracownikiem Collar Textil, a po drugie wykonywała rozkazy swoich przełożonych i nie ma sobie nic do zarzucenia, po czym rozłączyła się. Pracownice zarzucają dyrektorowi do spraw produkcji łamanie praw pracowniczych, między innymi poprzez straszenie.

***

Od paru dni próbowaliśmy kontaktować się z likwidatorem spółki oraz jednym z dyrektorów, na numery przekazane nam przez załogę. Za każdym razem kontakt był bezskuteczny, włączała się poczta lub abonent był niedostępny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie