Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyrektorka szkoły wynosiła obiady? Szokujące doniesienia

Paulina Baran
Wójt Gminy Mniów dostał od pracowników szkoły w Grzymałkowie zdjęcia pani  dyrektor  wynoszącej jedzenie w torbie.
Wójt Gminy Mniów dostał od pracowników szkoły w Grzymałkowie zdjęcia pani dyrektor wynoszącej jedzenie w torbie.
Prokuratura zajęła się sprawą rzekomego wynoszenia posiłków ze Szkoły Podstawowej i Gimnazjum w Grzymałkowie w gminie Mniów.

Część pracowników szkoły, rodziców oraz wójt nie pozostawia na dyrektorce suchej nitki. Twierdzą, że kobieta przez dziewięć lat codziennie wynosiła około dziesięciu porcji obiadów, a na weekend kazała piec sobie ciasto. Skrupulatnie wyliczono, że na samych produktach kobieta miała zaoszczędzić blisko 60 tysięcy złotych.
Dyrektor szkoły w Grzymałkowie, Grażyna Staciwa odpiera wszystkie oskarżenia. Twierdzi, że stała się ofiarą wójta, który chce mieć władzę absolutną. Przyznaje, że kilka razy zdarzyło jej się wynieść jedzenie, ale tylko w postaci resztek dla zwierząt.

Codziennie przynosiła torbę?
Cały proceder związany z panią dyrektor rozpoczął się w czerwcu 2016 roku, kiedy do Urzędu Gminy w Mniowie wpłynął anonim potwierdzony zdjęciami, w którym pani dyrektor oskarżana była o to, że przez dziewięć lat wynosiła jedzenie ze szkolnej stołówki. Początkowo sprawa skończyła się na wymianie pism między Urzędem Gminy a Świętokrzyskim Kuratorium Oświaty. Pani dyrektor oficjalnie wyjaśnia, że nie kradła posiłków, zdarzyło jej się jedynie kilka razy zabierać resztki dla zwierząt. Po jakimiś czasie do Urzędu Gminy zgłosiły się cztery pracownice szkoły, które twierdziły, że przez wiele lat były świadkami wykradania jedzenia przez panią dyrektor. - Kobiety zeznały, że szefowa szkoły codziennie przynosiła ze sobą torbę do której wkładano zapakowane w pojemniki jedzenie. Wyjaśniały, że kiedy nie było jej w pracy to po porcje obiadowe przychodziła jej córka - mówi wójt. Wyjaśnia, że pani dyrektor niczego się nie bała, miała nawet polecić kucharce, żeby co tydzień piątek piekła jej ciasto na weekend.

QUIZ. Gwara młodzieżowa lat 70. Czy rozpoznasz te słowa?

Kiedy sprawa robiła się coraz bardziej poważna Gmina złożyła do Kuratorium zapytanie, czy w związku z haniebnym zachowaniem pani dyrektor, kobieta może zostać zwolniona z pracy, ale otrzymała odpowiedz odmowną. Kolejnym krokiem było zgłoszenie sprawy na policję. - Rodzice płacą za obiady dwa złote dziennie, co wystarcza tylko i wyłącznie na pokrycie kosztów zakupu samych produktów, pozostałe, związane z gotowaniem, pokrywa gmina - mówi wójt. Wyjaśnia, że z poczynionych obliczeń wynika, iż przez te wszystkie lata pani dyrektor wyniosła posiłki za blisko 60 tysięcy złotych.

- To nie wszystko. Pracownicy szkoły twierdzą, że pani dyrektor czasem wynosiła też surowe udka i inne nieprzetworzone produkty - mówi wójt. Dodaje, że na początku listopada Prokuratura Rejonowa w Końskich wszczęła dochodzenie w tej sprawie. Na razie przesłuchiwani są świadkowie, ale pani dyrektor nie postawiono żadnych zarzutów.

Dyrektor zaprzecza
- To są zwykłe oszczerstwa i pomówienia - komentuje sprawę dyrektor Szkoły w Grzymałkowie, Grażyna Staciwa i zaznacza, że gdyby wiedziała, że wyjdą z tego takie problemy to zaniosłaby te resztki jedzenia wójtowi pod gminę. Kobieta tłumaczy, że Gmina Mniów nie zagwarantowała szkole jakiegokolwiek sposobu na utylizację resztek jedzenia, dlatego kilkukrotnie zdarzyło jej się zabierać zlewki dla domowych zwierząt.

- Ktoś z pracowników zawsze zabierał te resztki, ja raczej unikałam takich sytuacji - mówi Grażyna Staciwa. Podkreśla, że nigdy nie była skonfliktowana z pracownikami szkoły, a sprawcą całego problemu jest właśnie wójt Mariusz Adamczyk, który chce mieć w gminie władzę absolutną. - Wójt robi wszystko, żebym zrezygnowała z pracy, kiedyś nawet podsunął mi pismo z którego wynikało, że dobrowolnie rezygnuję ze stanowiska. Ostatnio zobaczył, że w trakcie pracy pojechałam na chwilę na pocztę kupić znaczek do służbowej korespondencji, a przy okazji spotkałam rodzica jednej z uczennic. Zarzucił mi, że łamię dyscyplinę pracy, ponieważ uprzednio nie zgłosiłam wyjścia do Gminy. Musiałam pisać wyjaśnienia, a od tego czasu codziennie rano dostaję głuche telefony, jakby ktoś sprawdzał, czy na pewno jestem już w pracy - mówi pani dyrektor.

Co na to Kuratorium?
Sprawę skomentował świętokrzyski kurator oświaty Kazimierz Mądzik. Stwierdził, że zarzuty, jakkolwiek mające negatywny wydźwięk, nie mogły stanowić podstawy odwołania dyrektora szkoły w trakcie roku szkolnego bez wypowiedzenia. - Nie każde naruszenie prawa powoduje obligatoryjne odwołanie z funkcji dyrektora szkoły, lecz tylko istotne. Mając na uwadze charakter zarzucanych Pani Dyrektor czynów, fakt, iż w sprawie nie zapadło rozstrzygnięcie sądu karnego czy też Komisji Dyscyplinarnej dla nauczycieli, w opinii Świętokrzyskiego Kuratora Oświaty nie zachodziły przesłanki do zastosowania trybu nadzwyczajnego odwołania ze stanowiska dyrektora szkoły - czytamy w piśmie z Kuratorium.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie