Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar masarni w Chmielniku. Wielka akcja straży

elzem
14 zastępów straży pożarnej gasiło ogień dachu w kompleksie budynków masarni Janpol w Chmielniku, który wybuchł w poniedziałek, 21 maja, przed godziną 17. Pożar objął swym zasięgiem dach nad pomieszczeniami, w których była ubojnia, oraz tymi, gdzie prowadzona była tak zwana rozbiórka mięsa. Trwa też ustalanie przyczyn powstania ognia.

O zdarzeniu służby zostały powiadomione po godzinie 17. – Na miejsce ruszyły zastępy zawodowej straży z Chmielnika oraz okoliczne ochotnicze straże pożarne. Wykorzystano także cysternę z Kielc, aby cały czas było odpowiednie zaopatrzenie w wodę – tłumaczył Michał Świąder, zastępca komendanta miejskiego kieleckiej straży pożarnej.

Jak dodawał, ogień swym zasięgiem objął znajdujący się przy drodze prowadzącej do Pińczowa kompleks budynków ułożonych w kształt litery „u” połączonych dachem, dlatego też płomienie łatwo i szybko rozprzestrzeniły się na niemal całą powierzchnię zabudowań. – Pierwsi dowódcy, którzy przybyli na miejsce, dostali zapewnienie, że pracownicy ewakuowali się z budynku i nikt nie ucierpiał. Dopiero po ugaszeniu ognia ratownicy będą mogli wejść do środka, aby sprawdzić wnętrza – zaznaczał Michał Świąder.

Dym płonącego obiektu widoczny był z odległości kilkuset metrów. Pożar był ogromnych rozmiarów, dlatego na miejsce zdarzenia przyjechało w sumie aż 14 zastępów straży. Akcją ratunkową dowodził młodszy kapitan Tomasz Piotrowski z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej numer 3 w Kielcach.

- W momencie przybycia na miejsce pierwszych jednostek strażackich, zajęte przez ogień było już 60 procent budynku. Obiekt ma podwieszany sufit, co utrudnia gaszenie. Trzeba więc rwać blachodachówkę i lać wodę od góry – powiedział nam szybko Tomasz Piotrowski w trakcie trwania akcji. – Na razie nie wiadomo, co mogło być przyczyną pożaru – dodał. Była godzina 18.30.

W tym momencie na miejscu działania strażaków obserwował spory tłum gapiów. Jeden z mężczyzn obawiał się, że ogień z ubojni przejdzie na położony bardzo blisko płonącego kompleksu budynków dom. Na szczęście nic takiego się nie stało, ale starszy pan mocno to przeżywał. Z kolei jedna z kobiet, która pracuje w ubojni, z przerażeniem patrzyła na gaszenie pożaru. – Nie wiem, czy strażacy uratują cokolwiek. Wydaje mi się, że przyjechali zbyt późno. Na początku było ich zbyt mało, by podjąć skuteczne działania. Ale teraz widzę, że może opanują szybko ogień – mówiła zdenerwowana.

Akcję strażaków obserwował i mocno ich wspierał burmistrz Chmielnika Paweł Wójcik, który razem z kilkoma radnymi przyjechał na miejsce zdarzenia wprost z sesji Rady Miejskiej. Wszyscy patrzyli z niedowierzaniem, że pożar jest taki ogromny. Prawie płakał mężczyzna w średnim wieku, który nerwowo chodził i z każdej strony doglądał, jak strażacy radzą sobie z ogniem. – Tydzień temu wprowadziłem się ze swoim zakładem do jednego z pomieszczeń tego kompleksu. I od razu pożar! – mówił załamany.

Na miejscu późnym popołudniem byli także policjanci, którzy torowali drogę kolejnym wozom strażackim, a także lekarze z karetki pogotowia. – Nie ma rannych – podkreślali.

Akcja ratownicza była prowadzona jeszcze przez kilka godzin. Strażacy musieli rozebrać nadpaloną więźbę dachową i dokładnie przelać wodą tlące się fragmenty dachu. Policja będzie ustalała przyczyny pożaru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie