Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Paweł II miał u nas swoje ścieżki. Zobacz gdzie w naszym regionie najbardziej lubił bywać

Dorota KUŁAGA, Iza BEDNARZ, Kazimierz CUCH, Monika NOSOWICZ - KACZOROWSKA, Piotr STAŃCZAK
W tym pokoju gościł kardynał Karol Wojtyła – mówi Grzegorz Bębas, sąsiad przyjaciół przyszłego papieża, który odkupił część mieszkania państwa Kozłowskich.
W tym pokoju gościł kardynał Karol Wojtyła – mówi Grzegorz Bębas, sąsiad przyjaciół przyszłego papieża, który odkupił część mieszkania państwa Kozłowskich. Monika Nosowicz-Kaczorowska
Uwielbiał w ciszy pobyć w klasztorze w Jędrzejowie. Lubił wpadać do Suchedniowa i zawsze pytał o "jego" kiełbasę. Dom przyjaciół mieszkających w Starachowicach traktował niemal jak rodzinny - był w nim wiele razy.
Po tym ogródku kilkadziesiąt lat temu spacerował ksiądz Karol Wojtyła, późniejszy papież, wkrótce święty.
Po tym ogródku kilkadziesiąt lat temu spacerował ksiądz Karol Wojtyła, późniejszy papież, wkrótce święty. Monika Nosowicz-Kaczorowska

Po tym ogródku kilkadziesiąt lat temu spacerował ksiądz Karol Wojtyła, późniejszy papież, wkrótce święty.
(fot. Monika Nosowicz-Kaczorowska)

Jan Paweł II jeszcze jako ksiądz, biskup i kardynał lubił zaglądać w nasze strony. Wpadał "omówić ważne sprawy" z błogosławionym Wincentym Kadłubkiem, odwiedzał infułata Wójcika w Suchedniowie, swoich chrześników Kozłowskich w Starachowicach. Miał tu swoje ścieżki i skróty
- On znał historię naszej ziemi - mówił nam biskup Marian Florczyk, kiedy pytaliśmy w jednym z wywiadów o osobiste spotkania z Janem Pawłem II. - Bywał w Wiślicy, bardzo często zatrzymywał się w Kielcach, uczestniczył w uroczystościach religijnych. Znał i pamiętał ludzi. Często wspominał biskupa Kaczmarka i biskupa Jaroszewicza. Kiedy dwukrotnie byliśmy u niego z biskupem ordynariuszem Kazimierzem Ryczanem na obiedzie w Watykanie, pytał o pana Leona, kierowcę biskupów Kaczmarka i Jaroszewicza.

Nawet kiedy już był papieżem, dobrze orientował się w sprawach diecezji kieleckiej i zagadywał gości z naszego regionu. Taki egzamin przeszedł w 1985 roku ksiądz Marian Florczyk, wówczas student Uniwersytetu Świętego Tomasza z Akwinu w Rzymie - "A co tam ciekawego w Kielcach słychać?" - zapytał nas papież. No to my wymyślamy to, tamto, a on słucha, śmieje się i zagaduje: "No i co jeszcze?". Popatrzyliśmy po sobie: no chyba już nic. A on mówi: "Właśnie, że nie, bo jest peregrynacja krzyża". I zawstydził nas. On, papież, mający na głowie cały świat wiedział, że w Kielcach odbywa się peregrynacja krzyża. To było po strajku w obronie krzyży we Włoszczowie. Biskup Szymecki postanowił, żeby w diecezji odbywała się peregrynacja krzyża. My też to wiedzieliśmy, ale jakoś nam umknęło jako najważniejsze wydarzenie w diecezji.

PO RADĘ DO BŁOGOSŁAWIONEGO

Szczególne miejsce w sercu Jana Pawła II zajmowało opactwo cysterskie w Jędrzejowie, gdzie znajduje się grób błogosławionego Wincentego Kadłubka, prepozyta sandomierskiego i biskupa krakowskiego, którego Karol Wojtyła uważał za swój wzór. Imponował mu biskup - uczony, który odrzucił dostojeństwa i godności, żeby jako prosty mnich poświęcić się modlitwie. Do mistrza Wincentego często odwoływał się w swoich kazaniach. W dwusetną rocznicę beatyfikacji Wincentego Kadłubka zorganizował w Seminarium Duchownym w Krakowie specjalną konferencję dla naukowców poświęconą tej postaci. Cystersi udokumentowali co najmniej siedem potwierdzonych oficjalnych pobytów księdza Karola Wojtyły. Pierwszy raz przyjechał do jędrzejowskich cystersów, a właściwie wpadł jak bomba, 8 marca 1961 roku, jako biskup pomocniczy krakowski, żeby w zastępstwie arcybiskupa Eugeniusza Baziaka wygłosić kazanie na mszy inaugurującej obchody 200 - lecia beatyfikacji mistrza Wincentego. - Zdążył tylko stułę z zakrystii porwać i stanął na ambonie - opowiadał nam dziewięć lat temu ojciec Aleksy Chalcarz, długoletni przeor klasztoru , który zmarł pod koniec 2006 roku. Często te wizyty i msze miały bardzo osobisty charakter. Karol Wojtyła modlił się wówczas w kaplicy błogosławionego w obecności zaledwie kilku osób. Przyjeżdżał do grobu mistrza Wincentego, żeby - jak mówił - spokojnie przemodlić wielkie sprawy Kościoła. Nawet w środku nocy, jak 7 marca 1964 roku, w przeddzień swojego ingresu na arcybiskupa Krakowa. Jak nam opowiadał ojciec Aleksy Chalcarz, było dobrze po godzinie 21 gdy rozległo się pukanie do furty, a kiedy brat furtian podejrzliwie zauważył, że "o tej porze to arcybiskupi nie jeżdżą z pielgrzymką", usłyszał od księdza Wojtyły: "Braciszku, z pielgrzymką nigdy nie jest za późno". Nocny gość pobył dwie godziny w kaplicy błogosławionego Kadłubka i wyjechał z powrotem. Następnego dnia arcybiskup Wojtyła powiedział w wawelskiej katedrze: "Wczoraj wieczorem pielgrzymowałem do grobu biskupa krakowskiego, błogosławionego Wincentego Kadłubka, żeby nabrać oddechu."
Odwiedzał też Jędrzejów prywatnie. W klasztorze mieszkał ojciec Klemens Władysław Świżek, który uprzednio był wikariuszem w Wadowicach i znał się z Karolem Wojtyłą, gdy ten był jeszcze ministrantem. Ojciec Świżek zmarł w 1993 roku.

CHĘTNIE ODWIEDZAŁ SUCHEDNIÓW

Dużym szacunkiem darzył księdza infułata Józefa Wójcika z Sucheniowa. Zawsze pytał o słynną...kiełbasę, którą później zawożono mu do Watykanu. W archiwach parafii Świętego Andrzeja Apostoła w Suchedniowie są dwie udokumentowane wizyty kardynała Karola Wojtyły, podczas których wygłaszał homilie. Zachowały się nawet taśmy z nagraniem. Niestety, są już kiepskiej jakości.
Pamiątką po wizytach Karola Wojtyły w Suchedniowie jest także obraz Matki Bożej Częstochowskiej poświęcony przez niego 2 czerwca 1973 roku i znajdujący się do dziś w kościele pod wezwaniem Świętego Andrzeja Apostoła. W "Złotej Księdze Pamiątkowej" parafii pozostał intrygujący wpis z sierpnia 1977 roku: "Po koronacji Matki Bożej Pocieszenia w Błotnicy dziękujemy za przeprowadzenie wśród gąszcza samochodów i za gościnę w Suchedniowie. Z braterskim pozdrowieniem kardynał Karol Wojtyła".

Wieloletni proboszcz parafii ksiądz infułat Józef Wójcik, który po ciężkiej chorobie zmarł w lutym tego roku, zawsze z wielkim sentymentem wspominał wizyty Karola Wojtyły. Przyszły papież lubił tę starą, pachnącą drewnem plebanię. Wpadał tu po drodze na kawę i na słynną suchedniowską kiełbasę od mistrza masarskiego Bronisława Laskowskiego. - Kiełbasa od Laskowskiego to był swojski wyrób, lekko podsuszana, bardzo aromatyczna, można powiedzieć nawiązując do słynnego jałowca z Ostojowa, że to była taka jałowcówka - mówił nam w jednym z wywiadów ksiądz Wójcik. - Kardynałowi Wojtyle szczególnie przypadła do gustu i ile razy przyjeżdżał do Suchedniowa, zawsze wołał żartem od progu: "Przyjechaliśmy zniszczyć plebana na Suchedniowie". I już nie było rady, trzeba było postawić kiełbasę na stole. - I proszę sobie wyobrazić, że kiedy został papieżem i pojechał do niego do Rzymu na inaugurację pontyfikatu arcybiskup Bronisław Dąbrowski, Ojciec Święty zapytał przy śniadaniu: "A przywiózł ksiądz arcybiskup od Józia kiełbasę?". Więc wybraliśmy się później z delegacją z diecezji i zawieźliśmy suchedniowską kiełbasę - wspominał ksiądz infułat.

Karol Wojtyła był też niezwykle wdzięczny księdzu infułatowi Wójcikowi za uwolnienie kopii Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, którą przez sześć lat komuniści trzymali za kratami na Jasnej Górze, żeby obraz nie wędrował po Polsce. Dlatego później drzwi Watykanu zawsze były otwarte dla infułata Wójcika, który miał okazję koncelebrować mszę z Ojcem Świętym w jego prywatnej kaplicy. Ksiądz Józef Wójcik uczestniczył w beatyfikacji Jana Pawła II w Watykanie. Niestety, kanonizacji już nie doczekał.

Państwo Kozłowscy zajmowali parter domu od zachodniej strony – wyjaśnia Grzegorz Bębas, który w domu przy ulicy Konstytucji 12 w Starachowicach mieszka
Państwo Kozłowscy zajmowali parter domu od zachodniej strony – wyjaśnia Grzegorz Bębas, który w domu przy ulicy Konstytucji 12 w Starachowicach mieszka od urodzenia. Monika Nosowicz-Kaczorowska

Państwo Kozłowscy zajmowali parter domu od zachodniej strony - wyjaśnia Grzegorz Bębas, który w domu przy ulicy Konstytucji 12 w Starachowicach mieszka od urodzenia.
(fot. Monika Nosowicz-Kaczorowska)

KIEŁBASA ODESZŁA Z MISTRZEM

Udało nam się dotrzeć do rodziny mistrza Laskowskiego. - Mój tata pochodził z rodziny, gdzie prawie wszyscy zajmowali się masarstwem. Zaczął wyrabiać kiełbasę po wojnie. Któż jednak wtedy spodziewał się, że będzie smakowała późniejszemu papieżowi i trafi nawet na jego stół do Watykanu! - opowiada Anna Jachimczyk, jedna z córek mistrza Laskowskiego.
Jak się dowiedzieliśmy, tradycję masarską po Bronisławie Laskowskim kontynuował jego zięć Wojciech Jachimczyk, z zawodu technik mechanik. - Pracowaliśmy w gospodarstwie, kiełbasę wyrabialiśmy głównie dla własnych potrzeb. Maż zmarł osiem lat temu, wyrabiania kiełbasy zaprzestał jeszcze wcześniej. Oprócz niego już nikt się tym nie zajmował, nie spisał receptury, rodzina zajęła się czym innym - mówi Anna Jachimczyk.
Ona sama nie pamięta dobrze czasów, gdy kardynał Wojtyła przyjeżdżał do Suchedniowa. - Wtedy nikt nie myślał nawet, że wyroby taty staną się tak znane - podkreśla.

STARACHOWICKI DOM JANA PAWŁA II

W Starachowicach przy ulicy Konstytucji 3 Maja, dawniej doktor Anki, pod numerem 12 stoi wyjątkowy dom. Rzec można, dom papieski. Mieszkali w nim Jadwiga i Stanisław Kozłowscy z trojgiem dzieci, przyjaciele z grupy krakowskiej księdza Karola Wojtyły.
Jadwiga i Stanisław spotykali się w grupie około dwudziestu studiujących osób w kościele Świętego Floriana, przy ulicy Warszawskiej w Krakowie. Tam któregoś dnia 1951 roku poznali nowego wikariusza Karola Wojtyłę. Razem chodzili na piesze wycieczki po Krakowie i okolicach, po górach i dolinach Zakopanego, Rabki, Wadowic. Robili amatorski teatr, czytali poezję, słuchali muzyki. Potem ksiądz Karol Wojtyła wszystkim udzielał ślubów, chrzcił ich dzieci. W 1953 roku, w kościele Najświętszego Serca Jezusowego w Poraju koło Częstochowy, gdzie mieszkali rodzice Jadwigi błogosławił na ślubie Jadwigi i Stanisława. W 1954 roku już w Starachowicach, w drewnianym kościele Wszystkich Świętych ochrzcił ich pierworodnego Andrzeja. Potem w 1957 w Poraju ochrzcił drugiego syna Piotra, a najmłodszą Magdę już jako biskup, też w Starachowicach.

Karol Wojtyła był w Starachowicach kilkanaście razy. Ostatni raz odwiedził Kozłowskich w maju 1978 roku, już jako kardynał, tuż przed wyborem na papieża. Razem z grupą księży i osobistym sekretarzem, wtedy księdzem Stanisławem Dziwiszem, przyjechał na 25-lecie małżeństwa Jadwigi i Stanisłwa.
Jadwiga i Stanisław nazywali księdza Wojtyłę "Wujkiem". Podobno kiedy ogłoszono, że został wybrany papieżem rodzina jednocześnie bardzo się ucieszyła i trochę zmartwiła. Smucili się, że świat zyskał papieża, ale oni tracą "Wujka". Tymczasem każdy list od Papieża nadal podpisany był "Wujek". Na wszystkie święta dostawali osobiste życzenia. Zawsze wypełnione własnoręcznie skreślonymi serdecznymi słowami, z podpisem - “Wujek".

Przed domem umieszczono tablicę informacyjną ze zdjęciami i notatką informującą, że w domu przy ulicy Konstytucji 12 w Starachowicach kilkanaście razy
Przed domem umieszczono tablicę informacyjną ze zdjęciami i notatką informującą, że w domu przy ulicy Konstytucji 12 w Starachowicach kilkanaście razy przebywał Jan Paweł II. Monika Nosowicz-Kaczorowska

Przed domem umieszczono tablicę informacyjną ze zdjęciami i notatką informującą, że w domu przy ulicy Konstytucji 12 w Starachowicach kilkanaście razy przebywał Jan Paweł II.
(fot. Monika Nosowicz-Kaczorowska)

PO ŚCIEŻKACH KAROLA

Dom, w którym był wiele razy, stoi do dziś, w niezmienionej formie architektonicznej i z taką samą elewacją. Dziś nie mieszka już w nim rodzina im Kozłowskich. Stanisław zmarł podczas pierwszej pielgrzymki Ojca Świętego do Polski, w 1979 roku. Jadwiga odeszła pół roku przed Janem Pawłem II. Dom został wystawiony na sprzedaż. Z możliwości jego zakupu nie skorzystały, ani gmina Starachowice, ani parafia Wszystkich Świętych. Zanim jednak mieszkanie Kozłowskich zostało sprzedane, jego część odkupił sąsiad Kozłowskich, Grzegorz Bębas. Dziś w drugiej części domu Kozłowskich mieszka rodzina z trójką dzieci. Jeden z synów ma na imię Karol. - Odkupiłem werandę i pokój stołowy, w którym gościł kardynał Wojtyła. To najbardziej znane zdjęcie pokazujące wizyty przyszłego papieża u moich sąsiadów, państwa Kozłowskich, zostało zrobione w tym właśnie pokoju. Do dziś został ślad, że kiedyś przechodziło się stąd do drugiej części domu. To zamurowane i zabudowane drewnianą półką drzwi - pokazuje Grzegorz Bębas.

Przed domem ustawiono tablicę ze zdjęciami i informacją, że w tym domu kilkanaście razy gościł kardynał Karol Wojtyła, który odwiedzał swoich starachowickich przyjaciół Stanisława i Jadwigę. Pamiątki - oprócz zdjęć i wpisów późniejszego papieża w księgi parafialne parafii pod wezwaniem Wszystkich Świętych nie zachowały się. Nie zmienił się za to ogród za domem, w którym Kozlowscy lubili przesiadywać ze swoim przyjacielem kardynałem.

- Kardynał przyjeżdżał zwykle pociągiem. Szedł od dworca w Starachowicach Zachodnich przez park, a potem ścieżką biegnącą przez ogród do domu przyjaciół. Tą samą ścieżką później wracał na pociąg - pokazuje pan Grzegorz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie