Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bijatyka w skarżyskiej kręgielni z udziałem szydłowieckich radnych

BOL, PST
Skarżyska policja bada sprawę pobicia, do jakiego doszło tuż przed północą w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia w kręgielni mieszczącej się w popularnym Kombinacie Formy w Skarżysku.

W wyniku zdarzenia dwaj mężczyźni wylądowali w szpitalu. Jeden z nich stracił kilka zębów i ma uszkodzoną szczękę. - Poszliśmy pograć, elegancko ubrani. Nie dano nam specjalnych butów do gry, więc mąż zdjął swoje i grał boso, żeby było mu wygodniej.

Potem położył się na kanapie. Wypiliśmy może po jednym drinku. W pewnej chwili do męża podszedł jakiś mężczyzna i powiedział “wyp... śmierdzielu”. Doszło do wymiany zdań, tamten uderzył. Zaraz poderwało się jeszcze czterech mężczyzn. W ciągu chwili zmasakrowali męża i szwagra. Nie reagowali na błagania kobiet, by ich zostawili w spokoju. Zajście widziało wiele osób. Jak nam powiedziano, to byli ochroniarze tego lokalu, choć nie mieli uniformów - relacjonuje żona jednego z poszkodowanych. Na miejsce wezwano policję oraz karetkę pogotowia, która zabrała pobitych do pobliskiej lecznicy. - Prowadzimy czynności w tej sprawie, przesłuchujemy świadków i analizujemy zapis monitoringu. Życiu poszkodowanych nie zagraża niebezpieczeństwo - informuje Damian Szwagierek, rzecznik skarżyskiej policji. Współwłaściciel Kombinatu, Jarosław Tarasiński mówi: - Nie akceptuję żadnych bijatyk. Winni, kimkolwiek są, powinni zostać ukarani. Przekazaliśmy stróżom prawa nagrania z kamer.

Wersję o udziale ochroniarzy w pobiciu dementuje menadżer lokalu. Twierdzi, że w chwili zajścia w kręgielni nie było pracownika ochrony.

Zobacz także: Jankowice: Bójka przed dyskoteką. Źródło: TVN24

Po zdarzeniu, na jednym z portali społecznościowych, pojawiły się komentarze, iż uczestnikami zajścia byli znani sportowcy z Szydłowca. W trakcie zbierania informacji dotarliśmy do Pawła Surdego, radnego miejskiego w Szydłowcu oraz Karola Siebyły, członka zarządu powiatu szydłowieckiego. Obaj związani są z klubem kickboxingu Viktoria Szydłowiec. Potwierdzili, że w drugi dzień świąt przebywali w skarżyskim lokalu. – Razem z bratem Konradem oraz jego dziewczyną świętowaliśmy urodziny mojej żony. Na miejscu spotkaliśmy się z Karolem (Siebyłą – przyp. PST) i Albertem Odzimkowskim – zawodnik MMA. W pewnym momencie do mojego brata podeszła barmanka. Poprosiła go o to, czy mógłby zwrócić uwagę grupie mężczyzn w kręgielni, która zachowywała się agresywnie wobec pozostałych gości. Jedna z towarzyszących tym mężczyznom kobiet ubliżała barmance – wspomina Paweł Surdy. Jak dalej relacjonuje, jego brat podszedł do mężczyzn. Zwrócił uwagę jednemu z nich, który leżał na kanapie bez butów, żeby usiadł i założył obuwie, tłumacząc, że „nie jest to noclegownia” tylko klub. Tamten wraz ze swoimi trzema kompanami oraz towarzyszącymi im kobietami ruszyli w stronę Surdego. – Mój brat udał się do nas po pomoc. Zauważyliśmy, że za nim szła dziewczyna i szarpała go, jakby próbowała go zatrzymać. Konrad poprosił nas, abyśmy razem z nim udali się do kręgielni po to, by zwrócić uwagę agresywnym mężczyznom. Poszliśmy tam w czwórkę. Oni podnieśli się, jeden z rozpędzonych chciał uderzyć mojego brata, ale ten się uchylił. Albert, Karol i Konrad próbowali ich wyprowadzić z lokalu. Ja trzymałem się z boku, ponieważ w grudniu przeszedłem operację, cztery dni przed całym zajściem miałem zabieg i nie chciałem narażać zdrowia – opowiadał dalej Paweł Surdy. Jak dalej wspomina, jeden z awanturników zaatakował z tyłu Alberta Odzimkowskiego. Ten natychmiast zareagował i broniąc się wyprowadził cios. Tamten upadł. Po chwili podniósł się i razem ze swymi towarzyszami wyszli z lokalu.

– Nie rozpoczęliśmy bójki, reagowaliśmy natomiast w obronie własnej, nie szukaliśmy zaczepki. Ci mężczyźni byli bardzo agresywni, jako jedyni spośród gości zareagowaliśmy na ich zachowanie – opowiada Karol Siebyła.

Paweł Surdy jest prezesem i trenerem szydłowieckiej Viktorii, pozostali wyżej wymienieni reprezentują ten klub. – Nie jesteśmy ochroniarzami. Ja wprawdzie przed laty pracowałem jako bramkarz w dyskotekach, zatrudniony byłem w jednej z radomskich agencji, ale z racji tego, że jestem nauczycielem, miałem plany związane z samorządem, zrezygnowałem z tej funkcji. Koledzy również nie są ochroniarzami – kończy Paweł Surdy.

Jak się dowiedzieliśmy od menedżera klubu (nie chciał ujawniać swych personaliów), w zabawie uczestniczyło około 200-250 osób. Wspominał, że tuż po bójce jedna z kobiet, które towarzyszyły agresywnym mężczyznom, stłukła jeszcze kilka szklanek w barze. To, która wersja jest prawdziwa, mają ustalić policja i sąd.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie