Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Setki tysięcy złotych zarząd melioracji wydaje na “udrażnianie” rzek. Komu to potrzebne?

Mateusz Bolechowski
Skarpa nad rzeką Kamionką w Suchedniowie. Do najbliższych zabudowań - kilkaset metrów. Ale melioranci zabezpieczyli ją kamienną opaską, przy okazji niszcząc miejsce, gdzie lęgły się zimorodki.
Skarpa nad rzeką Kamionką w Suchedniowie. Do najbliższych zabudowań - kilkaset metrów. Ale melioranci zabezpieczyli ją kamienną opaską, przy okazji niszcząc miejsce, gdzie lęgły się zimorodki.
Samorządom brakuje pieniędzy niemal na wszystko - choćby na oświatę, bo rządowe subwencje pokrywają zwykle połowę wydatków na szkoły. Tymczasem państwowa instytucja rok po roku wydaje ogromne sumy na prace, które na zdrowy rozsądek trudno uznać za potrzebne. Doskonałym przykładem jest to, co dzieje się na terenie powiatu skarżyskiego. Świętokrzyski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych troszczy się o “utrzymanie” rzek, wydając na to publiczne pieniądze. Ile? W ciągu ostatnich trzech lat u nas na prace na strumyku Bernatka - ponad 200 tysięcy. Na Kamionce - ponad 84 tysiące, na rzeczułce Oleśnicy - prawie 140 tysięcy! Łącznie wydano 423 tys. 654 zł. i 18 groszy. Co za te pieniądze zrobiono?

Tną drzewa, niszczą tamy
Ekipy meliorantów najczęściej wycinają rosnące nad brzegami rzek drzewa i krzewy. W ubiegłym roku mieszkańcy Suchedniowa ze zdumieniem patrzyli, jak późną jesienią robotnicy... koszą trawę nad rzeką. Z wody wyciągane są powalone drzewa, najczęściej ścięte przez bobry. Bobrowe tamy są niszczone. Czasem brzegi są umacniane kamiennymi lub faszynowymi opaskami, albo wybierane koparkami podłoże z dna cieków wodnych. Czemu mają służyć te prace?

Bobra nie pokonasz
Anna Koziełło, dyrektor Zarządu Melioracji wyjaśnia - Nadrzędnym celem prowadzonych prac była poprawa bezpieczeństwa ludzi, przez zapewnienie im odpowiedniej ochrony przeciwpowodziowej, oraz zabezpieczenia ich mienia, a także terenów zurbanizowanych, rolniczych i urządzeń infrastruktury. Przyrodnik Andrzej Staśkowiak przyznaje, że bobrów jest u nas za wiele. Ale wyciągani powalonych przez nie drzew czy rozbieranie tam większego sensu nie ma. - Potrafią ją odbudować w ciągu doby. Podobnie, jak ściąć kolejne drzewa - wyjaśnia.

Dla dobra ludzi
Robotnicy działali na rzeczkach bardzo małych, które większego zagrożenia dla ludzi nie stanowią. Płyną przez lasy lub nieużytki. Nawet, jeśli wyleją, nie czynią poważniejszych szkód. Nad Kamionką, na całym jej biegu, budynki stojące blisko brzegu można policzyć na palcach. Tymczasem urząd powołuje się na “liczne zgłoszenia mieszkańców, którzy obawiali się o swoje bezpieczeństwo i mienie”.

Jeden przypadek
Pytamy o szkody, jakie miałaby wyrządzić płynąca przez Suchedniów rzeczka. Dyrektor Koziełło odpowiada - W poprzednich latach powodowała liczne szkody. Wymienia oberwanie skarpy przy plebanii, jedno drzewo, które uszkodziło ogrodzenie ogródków działkowych i zerwało linię energetyczną, zalewanie terenów zabudowanych w 2001 roku. Brygadier Marcin Machowski, zastępca komendanta skarżyskiej Straży Pożarnej pamięta tylko jeden przypadek, gdy znad Kamionki ewakuowano mieszkańców domu, który, notabene, zbudowano przy samym brzegu rzeki.

Co na to przyroda?
Przyrodnicy i wędkarze nie są zachwyceni poczynaniami meliorantów. Wyciąganie drzew z wody to niszczenie naturalnych kryjówek ryb i innych zwierząt, wycinanie rosnących na brzegach też nie jest ich zdaniem korzystne. - Kamionka jest rzeką górską. Odsłanianie koryta powoduje podniesienie temperatury wody, co szkodzi zimnolubnym gatunkom. Poza tym, korzenie przybrzeżnych roślin zapobiegają podmywaniu brzegów. Jeśli się je wycina, szybciej następuje erozja - tłumaczy Andrzej Staśkowiak. - Na Oleśnicy, którą już wcześniej zmieniono w kanał melioracyjny, wybrano wszystko z dna. Wcześniej przyjeżdżałem tam fotografować liczne gatunki ważek. Po zniszczeniu siedlisk już ich nie ma - dodaje biolog. Oglądamy efekt prac nad Kamionką. Tam, gdzie maszyny pracowały przy zburzeniu bobrowej tamy, na brzegu leżą martwe małże. Dodajmy - objęte przez państwo ochroną.

Jak ma spływać woda?
Nasz rozmówca podkreśla, że obecnie zmienione przez człowieka, “wyprostowane” rzeki są w nowoczesnych krajach przywracane naturze. U nas wciąż “zarządza się” przyrodą. Dyrektor Anna Koziełło pytana o zamierzony efekt prowadzonych przez Zarząd Melioracji działań informuje, że udrożnienie rzek ma umożliwić szybki spływ wód powodziowych. Tymczasem uznani naukowcy uważają, że naturalne doliny rzeczne powinny jak najdłużej zatrzymywać wodę w czasie przyborów. Dzięki temu fala powodziowa jest mniejsza w dolnych odcinkach. Dodatkową korzyścią jest nawadnianie gruntów. Podczas ubiegłorocznej suszy wszyscy odczuli, że w Polsce zwyczajnie brakuje wody! Na łamach Echa Dnia autorytet w dziedzinie hydrologii Artur Furdyna tłumaczył, że tę wodę, którą mamy, dodatkowo marnujemy, wymuszając jej jak najszybszy spływ do morza.

Tego melioranci nie robią
Odpowiedzialny za rzeki urząd miałby co robić. Choćby wypełnić zapisy Wojewódzkiego Programu Ochrony Zasobów Wód dla Województwa Świętokrzyskiego, w którym mowa o konieczności przywracania możliwości wędrówek ryb na tarło. Kamionkę przegradzają dwie zapory zbiorników na Rejowie i w Suchedniowie, których nie są w stanie pokonać tak cenne ryby, jak węgorze i pstrągi potokowe. Co w tej gestii zrobił Zarząd melioracji? - ŚZMiUW w Kielcach nie prowadził w ostatnich trzech latach działań inwestycyjnych na terenie powiatu skarżyskiego, w związku z tym nie realizowano prac związanych z działaniami mającymi umożliwić wędrówki ryb - czytamy w odpowiedzi nadesłanej przez dyrektor Koziełło. Dodajmy - kilka lat temu remontowano tamę zalewu na Rejowie. Przepławki dla ryb nie wybudowano.

U was nie ma wałów
Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych odpowiada za utrzymanie wałów przeciwpowodziowych. Zapytaliśmy, ile metrów wałów zbudowano lub wyremontowano w powiecie skarżyskim. Odpowiedź zadziwia. - Nie posiadamy na stanie ewidencyjnym na terenie powiatu skarżyskiego wałów przeciwpowodziowych, w związku z tym nie prowadzono żadnych prac remontowych, czy inwestycji związanych z budową nowych wałów przeciwpowodziowych. Tymczasem w Skarżysku, wzdłuż uregulowanego odcinka wały są, wie to każde miejscowe dziecko. - Trudno to nazwać inaczej, niż wały, choć faktycznie, są zarośnięte - potwierdza brygadier Machowski.
Ale skoro w ewidencji nie ma, to znaczy, że nie ma. W Kielcach wiedzą lepiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie