Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Konspiracyjna produkcja broni - Zapal Znicz Pamięci

Tomasz Trepka
Uczniowie Szkoły Podstawowej imienia Stefana Żeromskiego w Majkowie przed pomnikiem żołnierzy Armii Krajowej z dzielnicy Posadaj w Skarżysku-Kamiennej
Uczniowie Szkoły Podstawowej imienia Stefana Żeromskiego w Majkowie przed pomnikiem żołnierzy Armii Krajowej z dzielnicy Posadaj w Skarżysku-Kamiennej Archiwum
Projekt "Zapal Znicz Pamięci" jest realizowany przez Delegaturę Instytutu Pamięci Narodowej w Kielcach przy współudziale Kuratorium Oświaty w Kielcach, Ośrodka Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej w Kielcach oraz Stowarzyszenia Ochrony Dziedzictwa Naro dowego w Kielcach. Patronat nad wydarzeniem objęła wojewoda Świętokrzyski – Agata Wojtyszek. W każdą środę na portalu echodnia.eu oraz na łamach Echa Dnia publikujemy kolejny odcinek z cyklu Nasza Historia. Wraz z kielecką delegaturą Instytutu Pamięci Narodowej piszemy o ważnych wydarzeniach sprzed lat jakie miały miejsce na terenie naszego regionu.

Mieszkańcy Skarżyska-Kamiennej brali czynny udział w konspiracyjnej produkcji broni i amunicji. Na terenie miasta oraz w jego bliskiej okolicy wytwarzano elementy pistoletów maszynowych Sten oraz ładunki zapalające.

W przedwojennym województwie kieleckim znajdowały się liczne zbrojeniowe zakłady przemysłowe. Ich działalność miała niebagatelny wpływ na rozwój podziemnego wytwarzania broni. – Możemy mówić o dwóch ścieżkach rozwoju produkcji zbrojeniowej, prowadzonej na potrzeby Polskiego Państwa Podziemnego. Pierwsza została oparta na funkcjonujących w okupacyjnych warunkach przedsiębiorstwach. Polegała przede wszystkim na wynoszeniu amunicji – powiedział doktor Marek Jedynak z Delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Kielcach.

Druga droga polegała na ścisłej współpracy członków konspiracji z osobami, które miały doświadczenie w tego rodzaju produkcji. – Zaliczono do tego grona puszkarzy, rusznikarzy, osoby zajmujące się elaboracją amunicji oraz pracowników z wykształceniem technicznym z Zakładów Przemysłowych Tański i Spółka z Suchedniowa. Wszyscy, którzy posiadali odpowiednie narzędzia do obróbki metalu, byli dla konspiracji niezwykle cenni. Nierzadko to oni byli zaangażowani w prowadzoną chałupniczym sposobem konspiracyjną produkcję broni – dodał doktor Jedynak.

Pielęgnujmy pamięć po bohaterach - Zapal Znicz Pamięci - czytaj więcej o akcji

Od zakupu do kradzieży
Broń oraz amunicję zdobywano nie tylko dzięki konspiracyjnej produkcji. Stałym elementem jej pozyskiwania było także jej odkupywanie od żołnierzy Wehrmachtu oraz pracowników skarżyskiej fabryki „Hasag”.

– Było to także za każdym razem wielkie ryzyko, ale mimo niebezpieczeństwa akcja zakupów, zwłaszcza w okresie 1943-1944, trwała niemal codziennie i przybierała rozmiary znaczące nie tylko dla miejscowej konspiracji. Z transakcji tych korzystały już w 1943 roku nie tylko struktury Radomsko--Kieleckiego Okręgu Armii Krajowej, ale także inne okręgi, nawet tak odległe, jak wołyński [dzisiejsza Ukraina – redakcja], nie mówiąc już o systematycznych dostawach amunicji do Warszawy – pisał doktor Józef Rell w pracy poświęconej podobwodowi Związku Walki Zbrojnej – Armii Krajowej „Morwa” w Skarżysku-Kamiennej. Amunicja trafiła do wielu oddziałów partyzanckich, a nawet do warszawskiego getta, gdzie została wykorzystana do wybuchu powstania przeciwko okupantowi wiosną 1943 roku.

Prawdziwą zmorą dla niemieckiego okupanta stała się plaga kradzieży amunicji ze skarżyskiej fabryki. Dokonywały tego zorganizowane grupy, członkowie lokalnych struktur Armii Krajowej. Początkowo ich łupem padały gotowe pociski i naboje. Niezmiernie trudnym i obostrzonym dużym ryzykiem było wyniesienie ich z terenu zakładu. – Choć ukrywano je najwymyślniej w obuwiu, w zakamarkach odzieży, a kobiety nawet w warkoczach, to jednak ryzyko było bardzo duże, ponieważ każdy wychodzący z fabryki pracownik poddawany był rewizji osobistej, która w każdej chwili mogła być rewizją ścisłą – pisał Rell.
Powody parania się tym niebezpiecznym procederem były różne. – Część osób robiła to z powodów patriotycznych, by dozbroić i pomóc podziemnej organizacji konspiracyjnej. Inni dostrzegali w kradzieżach sposób zarobienia pieniędzy. Pracownicy zakładów przemysłowych mieli swoje rodziny, które musieli utrzymać. Za każdy dostarczony nabój otrzymywali określoną gratyfikację finansową. Jedna osoba nie mogła niepostrzeżenie wynieść dużej ilości naboi, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, że w taką działalność była zaangażowana większa liczba pracowników zakładów zbrojeniowych, to otrzymywano już konkretną ilość amunicji – powiedział doktor Marek Jedynak.

Za tego typu kradzież groziły surowe konsekwencje. – Kończyły się one najczęściej aresztowaniami, nierzadko również brutalnymi przesłuchaniami i torturami. Jeśli nawet udawało się przeżyć, to osobę, którą złapano na próbie wyniesienia amunicji, wysyłano do obozu koncentracyjnego. Jednak ta ryzykowna działalność była uprawiana przez cały okres wojny – dodał doktor Jedynak.
– Nieco korzystniejszą okazję mieli zatrudnieni w fabryce kierowcy samochodów i wózków akumulatorowych oraz właściciele zaprzęgów konnych. W pojazdach mechanicznych, a nawet w wozach konnych łatwiej było ukryć ładunek niż przy sobie. Najczęściej wykorzystywali to wywożący śmieci i złom na zewnątrz fabryki – pisał Józef Rell.

Produkcja na Posadaju
Z czasem zaczęto wykradać mniejsze elementy amunicji, które łatwiej było wynieść poza zakład. W ten sposób zdobywano między innymi proch. Poszczególne części pocisków były następnie łączone za pomocą dość prymitywnych maszyn i siłą ludzkich rąk. W praktyce takie rozwiązanie funkcjonowało już od 1942 roku. Na terenie Skarżyska-Kamiennej istniało kilka warsztatów parających się scalaniem poszczególnych elementów amunicji.
– Zaczęło się od tego, że mieszkaniec skarżyskiej dzielnicy Posadaj Eugeniusz Kowalski pseudonim Łoś wraz z grupą kolegów zaczęli własnymi możliwościami doprowadzać do użytku odnalezioną i często zniszczoną broń. W momencie, kiedy wypracowane sposoby pracy zostały udoskonalone, zaczęto wytwarzać własną broń. Oparta ona była na konstrukcji angielskiego pistoletu maszynowego „Sten”. Gdy okazało się, że wszystkie elementy udaje się połączyć i co najważniejsze, taka broń nadaje się do użytku zrodziła się myśl o powstaniu produkcji, którą można dziś określić terminem seryjnej. Prowadzono ją w Suchedniowie, a później w okolicach Opatowa – dodał doktor Jedynak.

Konspiracyjną montownię w dzielnicy Posadaj prowadził w piwnicy własnego domu porucznik Kazimierz Miernik pseudonim Borsuk. Montowanie łatwo wybuchowych elementów amunicji wymagało również specjalistycznego wsparcia. Pomocy w tym zakresie udzielali między innymi inżynier Mieczysław Laure oraz Józef Kowalik. – Produkcja w tych „fabryczkach”, mimo pewnych udoskonaleń, była jednak niebezpieczna ze względów technicznych, a w jeszcze większym stopniu ze względu na możliwości wykrycia przez Niemców – pisał Józef Rell. Mimo to przez cały okres konspiracyjnej produkcji amunicji ani razu nie doszło do wybuchu.
W domu „Borsuka” na Posadaju produkowano również elementy wykorzystywane do suchedniowskich „Stenów”. Ze skarżyskiego „Hasagu” wykradano między innymi papier firmowy, dzięki któremu starano się uwiarygodnić całą produkcję. – Dokonywano nawet fikcyjnych zleceń kooperacji fabryki „Hasag” z firmą Tańskiego w Suche-dniowie i w tym celu przesyłano ze Skarżyska-Kamiennej stalowe rury do Suchedniowa na produkcję luf – pisał Rell.

Niestety wpadki się zdarzały. – W wyniku wzmożonej czujności i zapewne szpiegowania przez wroga w połowie marca 1944 roku doszło do aresztowania 9 osób i zniszczenia urządzeń w „fabryce” u Miernika na Posadaju – dodawał w swojej publikacji Rell. Był to duży sukces niemieckiego okupanta. Mimo to skarżyska konspiracyjna produkcja amunicji miała się dobrze. Świadczy o tym chociażby liczba wyprodukowanych pocisków. Było to około miliona sztuk. Przeznaczone były one nie tylko dla miejscowych partyzantów, ale także oddawano ją do dyspozycji dowództwa Komendy Okręgu Radomsko-Kieleckiego Armii Krajowej „Jodła”, a nawet wysyłano do centrali w Warszawie.

W Skarżysku-Kamiennej oraz najbliższej okolicy podjęto nie tylko produkcję amunicji do pistoletów oraz broni maszynowej. Systematycznie zwiększano asortyment. Konspiracyjną linię produkcyjną opuszczały między innymi ładunki zapalające (tak zwane termity) używane najczęściej do podpalania wagonów kolejowych, a nawet bomby zegarowe. – Najwcześniej produkowano „termity”, bo już od 1940 roku, natomiast bomby i granaty później, około 1943 roku. Granaty i bomby wytwarzano z materiałów wybuchowych wykradanych z fabryki „Hasag” oraz chemikaliów otrzymywanych od współpracujących z podobwodem [skarżyskim Armii Krajowej – redakcja] aptek Jana Bielni-ckiego i Jana Pianki. Jako skorupy wykorzystywano butelki i pojemniki metalowe – wspominał Rell. Do końca wojny udało się wyprodukować około 500 sztuk tego rodzaju amunicji.

Zaangażowanie skarżysz-czan w konspiracyjną produkcję broni zostało podkreślone w październiku 1972 roku, kiedy odsłonięto pomnik upamiętniający żołnierzy Armii Krajowej z dzielnicy Posadaj w Skarżysku-Kamiennej, którzy pomimo zagrożeń decydowali się na podjęcie podziemnej produkcji broni oraz amunicji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie