Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera śmieciowa w Starachowicach przed sądem. Prezes chwalił urzędników, przewodnicząca wyjaśniała

M.K.
Przed sądem po raz trzeci zeznawała była przewodnicząca Komisji Rewizyjnej. W środę mówiła, gdzie podziały się wyliczenia stawek sporządzone przez Komisję Rewizyjną.
Przed sądem po raz trzeci zeznawała była przewodnicząca Komisji Rewizyjnej. W środę mówiła, gdzie podziały się wyliczenia stawek sporządzone przez Komisję Rewizyjną. Monika Nosowicz-Kaczorowska
Była przewodnicząca Rady Miejskiej w Starachowicach i Komisji Rewizyjnej w Radzie Miejskiej oraz były prezes firmy wywożącej odpady ze Starachowic zeznawali w środę w Sądzie Rejonowym w Starachowicach w tak zwanej rozprawie śmieciowej.

Na ławie oskarżonych siedzą dwaj byli prezydenci Starachowic, obecny kierownik komórki zajmującej się gospodarką komunalną w Urzędzie Miasta oraz była kierowniczka tej komórki. Wszyscy mają zarzut przekroczenia uprawnień. Spraw dotyczy corocznego aneksowania umów na wywóz odpadów z miasta. Według oskarżyciela, gmina miała stracić na tym około 3,5 miliona złotych. Pieniądze te w latach 2008 - 2012 miała zarobić firma wywożąca odpady. Prokuratura zajęła się sprawą po doniesieniu złożonym przez Komisję Rewizyjną w Radzie Miejskiej w 2013 roku. Komisja Rewizyjna natomiast przyjrzała się stawkom za wywóz śmieci po raporcie Regionalnej Izby Obrachunkowej.

Gdzie się podziały wyliczenia?

Była przewodnicząca Rady Miejskiej w tej sprawie zeznawała już po raz trzeci. Powodem kolejnego wezwania przez sąd były nieścisłości w zeznaniach złożonych przez przewodniczącą trzy tygodnie temu. Przewodnicząca powiedziała wtedy, że protokoły z prac Komisji Rewizyjnej wraz z wyliczeniami stawek za wywóz odpadóww formie tabeli złożyła do biura Rady Miejskiej. Sąd uzyskał informacje w Urzędu Miejskiego, gdzie - jak się okazało -nie trafił ani protokół z prac komisji ani tabelki z wyliczeniami. Co ciekawe, kierowniczka Biura Rady informowała przewodniczącego Rady Miejskiej, że Komisja Rezizyjna nie złozyła protokołu ze swoich prac. W archiwum znalazło się tylko sprawozdanie Komisji Rewizyjnej w sprawie stawek za wywóz odpadów.

W środę przed sądem była przewodnicząca Komisji Rewizyjnej długo wyjaśniała, gdzie podział się protokół i wyliczenia.
- W sprawozdaniu Komisji Rewizyjnej jest zapis, że wyliczenia są załączone do tego sprawzdania. Gdzie są te wyliczenia, skoro nie zostały załączone? - pytała sędzia Joanna Kucy.
- Protokół i wyliczenia tabelaryczne zostały wysłane do Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. Sprawozdanie zostało skierowane na komisje Rady Miejskiej a następnie na sesję i to nad nim obradowali radni. Sprawozdanie w komputerze obrobił członek Komisji Rewizyjnej Marcin Pocheć. Wspólnie z nim przygotowałam projekt sprawozdania, a Komisja Rewizyjna wypracowała ostateczny kształt - powiedziała była szefowa Komisji Rewizyjnej. - Nie miałam obowiązku składać protokołu do Biura Rady. Składałam protokoły cząstkowe. Nie pamiętam, czy ktoś kwitował ich przyjęcie.

Z zeznań świadka wynikało, że nikt oprócz członków Komisji Rewizyjnej nie widział wyliczeń sporządzonych przez członków komisji. Radni obradowali nad gotowymi wnioskami, do których doszła Komisja Rewizyjna. Wyliczeń nie dostał też były zastępca prezydenta miasta, chociaż o nie prosił. Nie dostał ich, bo wcześniej zostały wysłane do prokuratury.
- Świadek mija się z prawdą. NIgdy nie dostałem żadnego dokumentu, w którym byłaby mowao jakichś nieprawidłowościach dotyczących wyliczeń stawek. Pojawia się pytanie, czy Komisja Rewizyjna w ogóle dysponowała takimi wyliczeniami. Komisja nie czekała na dane z firmy wywożącej odpadky, tylko opracowała swój mityczny dokument - oświadczył były wiceprzedent, później prezydent miasta. - Odbieram to jako działanie stricte polityczne, bo byłem z innej grupy politycznej i chodziło o to, żeby mnie dopaść - dodał.

Były prezes chwali

W środę zeznania złożył też były prezes firmy wywożącej śmieci. W superlatywach mówił o nowatorskim systemie gospodarki śmieciowej wprowadzonym w Starachowicach i działaniach władz miasta i urzędników.
- Starachowice miały najniższą stawkę na wywóz odpadów wśród gmin obsługiwanych przez naszą firmę. Możliwe, że była to najniższa stawka w Polsce. To była zasługa systemu w Starachowicach, dzięki któremu mogliśmy obniżyć koszty obsługi. Umowa była zawarta na dziesięć lat, co dodatkowo miało wpływ na obniżenie ceny. Mieszkańcy Starachowic po wprowadzeniu systemu płacili połowę tego co mieszkańcy Radomia. Po wzroście stawek marszałkowskiech opłaty wzrosły. To były proste wyliczenia: liczba ton śmieci razy kwota opłaty marszałkowiskiej podzielić przez liczbę mieszkańców. Żadnych błędów co do wyliczeń tych kwot nie widziałem - powiedział przed sądem były prezes firmy sprzątającej Starachowice. - Działaliśmy na korzyść mieszkańców Starachowic. Opłatę marszałkowską odprowadzaliśmy do Urzędu Marszałkowskieg, który nigdy nie miał zastrzeżeń co do naszej działalności.

Świadek dodał, że wzrost opłat marszałkowskich dotyczył wszystkich gmin. W każdej, gdzie firma miała umowę na wywóz śmieci prowadzono negocjacie, ale stawki zakwestionowano tylko w przypadku Starachowic.

ZOBACZ TAKŻE: Złodzieje wysadzili bankomat w Kielcach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie