Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Byli prezydenci Starachowic i zmarły przed sądem

M.K.
Przed sądem zeznaje była szefowa komisji rewizyjnej w Radzie Miejskiej. To od doniesienia tej komisji zaczęła się cała sprawa.
Przed sądem zeznaje była szefowa komisji rewizyjnej w Radzie Miejskiej. To od doniesienia tej komisji zaczęła się cała sprawa. Monika Nosowicz-Kaczorowska
Dwaj byli prezydenci Starachowic i dwójka urzędników z Urzędu Miasta zostali oskarżeni o przekroczenie uprawnień. Sprawa ma związek z corocznym aneksowaniem umowy na wywóz śmieci zawartej pomiędzy Urzędem Miasta a firmą wywożącą odpady.

Zdaniem prokuratora, oskarżani działali w celu osiągnięcia korzyści przez tę firmę. Firma w latach 2008 - 2012 miała w związku z tym zarobić około 3,5 miliona złotych więcej.

Zmarły wśród świadków

Jeszcze zanim proces ruszył zebranych przed salą poruszyło nazwisko byłego przewodniczącego Rady Miejskiej Zbigniewa Rafalskiego umieszczone na pierwszym miejscu na liście świadków. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Zbigniew Rafalski zmarł we wrześniu 2013 roku.

- To świadek trochę poboczny, mniej istotny, widocznie dlatego nie dotarła do nas informacja o tym, że nie żyje. Świadków w tej sprawie jest bardzo dużo - mówił prokurator Przemysław Szmidt.

Sędzia Joanna Kucy nie wyczytała jednak nazwiska zmarłego przewodniczącego podczas odczytywania listy świadków.

Nikt się nie przyznał
Pierwsza rozprawa trwała prawie sześć godzin, ale nie wzbudziła dużego zainteresowania publiczności. Przez niemal cały czas przysłuchiwał jej się radny miejski Robert Sowula. Długo trwało odczytywanie przez prokuratora aktu oskarżenia, długo wyjaśnienia składali oskarżeni. Nikt z nich nie przyznał się do popełnienia przestępstwa.
Prokurator zarzucił byłej już urzędniczce, kierowniczce Referatu Komunalnego i obecnemu kierownikowi tego referatu popełnienie po pięć przestępstw. Prezydentowi miasta w latach 20o6 - 2011 prokurator zarzuca cztery przestępstwa, a prezydentowi w 2012 roku - jedno. Wszystkie przestępstwa miały polegać na niewłaściwym wyliczeniu kwoty, którą gmina miała wypłacić za oczyszczanie miasta firmie, która miała umowę na sprzątanie Starachowic podpisaną na dziesięć lat. Rocznie miały być to kwoty rzędu 600 - 700 tysięcy złotych.

Oskarżeni kwestionują
Oskarżeni prezydenci aktywnie uczestniczyli w rozprawie, często zabierali głos, złożyli obszerne wyjaśnienia. Zdaniem prezydenta w latach 2006 - 2011 na ławie oskarżonych powinien siedzieć też były wiceprezydent z kadencji 2006 - 2010 oraz skarbnik miasta, którzy także brali udział w negocjacjach cenowych z firmą wywożącą odpady.

- W 2008 roku, kiedy drastycznie wzrosły stawki opłaty marszałkowskiej za wywóz śmieci na wysypisko, negocjacje w sprawie ceny śmieci z firmą wywożącą odpady wydawały się konieczne. Ustaliliśmy wtedy cenę 4,70 złotego od mieszkańca. Gdybyśmy zerwali umowę, ogłosili przetarg i wyszło, że każdy ma płacić po 8 złotych, bo takie były stawki w sąsiednich miastach, siedziałbym na ławie oskarżonych znacznie szybciej - powiedział.

Obaj prezydenci podkreślali, że nie zgadzają się, że działali w porozumieniu i na szkodę gminy, aby firma wywożąca śmieci osiągnęła wyższy zysk.

- Bardzo mnie boli, że prokurator lekceważy fakty. Jak urzędnicy mogli działać wspólnie i w porozumieniu, skoro w 2006 roku, kiedy zawierana była umowa na wywóz odpadów nie zajmowali się tą tematyką? Jak po 2006 roku mogłem faworyzować firmę, skoro nie byłem wtedy prezydentem? Starachowice w 2003 roku wprowadziły nowatorski system odbioru odpadów, żeby w mieście było czyściej. Urzędnicy jeździli do innych miast szkolić ludzi, jak to się robi. Umowy i aneksy do umów nie były kwestionowane przez wojewodę ani Najwyższą Izbę Kontroli. Myśmy byli dumnie z tego, że mamy taki system - dodał włodarz miasta w latach 2012 - 2014.

Mówią świadkowie
Przed sądem zeznawała jako świadek była szefowa komisji rewizyjnej w Radzie Miejskiej. To Komisja rewizyjna przyjrzała się raportowi Regionalnej Izby Obrachunkowej, zbadała sprawę i w 2013 roku skierowała pismo o podejrzeniu popełnienia przestępstwa do prokuratury. Zdaniem świadka, radni nie mieli dostępu do wyliczeń, byli stawiani przed faktem dokonanym jeśli chodziło o kwotę na aneksie, dlatego zatwierdzali aneksy. Podobnie zeznał też były radny, członek komisji rewizyjnej, który powiedział, że prezydent w latach 2012 - 2014 zachowywał się jak przedstawiciel handlowy firmy sprzątającej. Zdaniem oskarżonego w ten sposób prezydenta takie szkalowanie to zemsta świadka za wyrzucenie go przed laty z partii Sojusz Lewicy Demokratycznej.

Była kierowniczka starachowickiego oddziału firmy stwierdziła natomiast, że podczas negocjacji cenowych urzędnicy starali się wynegocjować jak najniższą cenę dla mieszkańców i że wzrostu opłat marszałkowskich nie dało się przewidzieć. Zeznawał też urzędnik, który w mieście wprowadzał system selektywnej zbiórki odpadów.
- Czułem dumę, że to się udało i jest mi przykro, że dziś moi współpracownicy tutaj są - powiedział.

Zobacz także: 66-latka oskarżona o kradzież 4 mln złotcyh

(Dostawca: x-news)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie