Plebiscyt na najsympatyczniejsze klasy pierwsze w województwie ogłosiliśmy dokładnie w Mikołajki w zeszłym roku. Glosowanie trwało do 28 grudnia. Po podliczeniu głosów okazało się, że miano najbardziej sympatycznej klasy przypadło pierwszoklasistom ze Szkoły Podstawowej Społecznego Towarzystwa Oświatowego w Starachowicach. W klasie uczy się 15 dzieci: Dawid Bartkiewicz, Katarzyna Cheda, Artur Gos, Maria Jarzyna, Magdalena Kiepas, Maria Kostecka, Lena Nowak, Jan Ochała, Lena Przemyska, Kacper Radecki, Piotr Sołtyk, Antonina Stępniak, Oliwia Szwed, Aleksandra Wójcicka i Julia Wyskiel. Wychowawczynią klasy jest Jolanta Marzec.
W styczniu, kiedy odwiedziliśmy klasę, wszyscy godnie przyznawali, że już nie mogą doczekać się wiosny wyjazdu. W końcu jednak przyszedł upragniony dzień. 17 maja, przy pięknej pogodzie prawie wszyscy pierwszoklasiści wsiedli do autobusu i wyruszyli do Bałtowa. Niestety, nie mógł pojechać Dawid, który z powodu złego samopoczucia musiał zostać w domu. Dawid będzie mógł skorzystać z zapewnionych klasie atrakcji w innym terminie.
Moc atrakcji
W Bałtowie, do dokonaniu niezbędnych formalności, klasa wraz z panią przewodnik zwiedziła JuraPark i muzeum minerałów. Te dwa punkty programu podobały się każdemu bez wyjątku. Następnie uczniowie zostali zaproszeni na warsztaty plastyczne. Każde dziecko pomalowało przygotowaną muszlę, uzyskując - poprzez specjalne zabiegi - piękny amonit oraz małego sympatycznego dinozaura.
- Wykonane prace zostały zabrane w drogę powrotną wraz z nagrodami przyznanymi każdemu uczestnikowi warsztatów - naklejkami z dinozaurami oraz uzyskanym certyfikatem paleontologa. Będą wspaniałymi pamiątkami, które przypomną tę wyprawę nawet po kilku miesiącach - mówi Jolanta Marzec, wychowawczyni sympatycznych pierwszaków.
Kolejnym punktem programu była przejażdżka kolejką bałtowską. Dzieci wsiadły do kolejki wraz z przewodniczką, która ciekawie opowiadała o mijanych atrakcjach zwiedzanej miejscowości.
- Widzieliśmy kościół, różne drzewa, domy - opowiadają przejęci pierwszoklasiści.
Zwiedzali zwierzyniec
Na koniec zostało to, co dzieci lubią najbardziej, a więc zwiedzanie zwierzyńca. Najpierw zwiedzali "na nogach", mijając kolejne klatki, a później jechali amerykańskim szkolnym autobusem. Najwięcej emocji wzbudził ciekawski struś, który zajrzał przez okno do wnętrza pojazdu.
- Struś to największy ptak, który żyje na ziemi. Emu jest mniejsze. Widzieliśmy też jajo strusia. Było ogromne. Gotuje się go tyle, ile trwa godzina lekcyjna, a może się nim najeść kilka osób - relacjonują jeden przez drugiego uczestnicy wycieczki.
W zwierzyńcu dzieci miały okazję zobaczyć wiele gatunków zwierząt, których nie obejrzałyby w czasie normalnych wycieczek. Duże wrażenie na zwiedzających zrobiło stadko maleńkich dziczków, pilnie strzeżonych przez groźną i gotową do ataku matkę.
Przywieźli pamiątki
Wycieczka nie byłaby zaliczona, gdyby uczestnicy nie przywieźli z niej pamiątek. I ten punkt programu nie mógł zostać pominięty. Zabytkowy młyn ze stoiskiem z upominkami był miejscem obleganym. Wszyscy tu znaleźli coś dla siebie i swoich najbliższych. Zmęczeni, ale zadowoleni i pełni wrażeń, wrócili na spotkanie ze swoimi rodzicami.
- Na pewno tam wrócimy, bo nie udało nam się wszystkiego obejrzeć w ciągu jednego dnia - zapowiadają pierwszoklasiści.
Niektórzy mówią, że postarają się namówić rodziców, aby odwiedzić Bałtów jeszcze w wakacje, a cała klasa być może wybierze się tam na pierwszą wycieczkę w drugiej klasie.
- Szkoda, że nie ma takiego konkursu dla drugoklasistów, może też udałby nam się wygrać? - mówili uczniowie po wycieczce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?