Bombek w Staszowie nie byłoby, gdyby nie pasja Lucyny Gozdek. Nie znaczy to, że Lucyna Gozdek od dziecka marzyła o projektowaniu bombek. - Ale o malowaniu tak, a wzornictwo i projektowanie przyszły później - mówi.
Od małego uwielbiała rysować i chociaż rodzice myśleli o innym zawodzie, ona postawiła na swoim i zdała do liceum plastycznego w Kielcach. Wybrała klasę tkactwa a rodzice poddali się, kiedy zobaczyli jak córka jest szczęśliwa.
Po szkole wróciła do rodzinnej Ossali, pracowała w domu kultury w Staszowie jako instruktor plastyki, w Środowiskowym Domu Samopomocy była terapeutą osób dorosłych, a potem zaczęła pracować z dziećmi niepełnosprawnymi. Ta praca dawała jej mnóstwo satysfakcji.
- Przez cały czas nie rezygnowałam z malowania, zaczęłam także tworzyć pierwsze swoje bombki. Na tych jednokolorowych malowałam zimowe pejzaże. Rozdawałam je w prezencie, robiłam na zamówienie dla firm szukających oryginalnych upominków.
NARODZINY FABRYKI
Kiedy wraz z mężem Dariuszem zdecydowali się stworzyć w budynku upadłej spółdzielni inwalidów, gdzie kiedyś także wytwarzano szklane ozdoby, fabrykę bombek, pani Lucyna została jej projektantem. Teraz mogła tworzyć rzeczy, które sama wymyślała: wykonane z cieniutkiego szkła ptaki, owoce, warzywa.
- Początkowo próbowała godzić pracę w fabryce bombek z pracą z dziećmi, ale musiała zrezygnować z nauczania. Projektowanie pochłaniało ją coraz bardziej a gdy tylko utworzono edukację plastyczną na ówczesnej Akademii Świętokrzyskiej zapisała się na malarstwo sztalugowe. Była najlepszą studentką na roku i jako anegdotę znajomi opowiadają jak poprawiała z oceny 4,5 na 5.
Piątkę dostała. Kiedy miała chwile zwątpienia, gdy wydawało się, że nie da rady uczyć się i pracować, mąż dodawał otuchy. W 2005 dyplom obroniła a pracę poświęciła działalności konserwatorskiej w Krakowie Pawła Popiela, krajana, związanego z pobliskimi Kurozwękami, honorowego obywatela Krakowa.
Na studiach dużo serca wkładała w rzeźbę, malowanie i rysunek, które dawały i dają jej bardzo dużo radości. Pierwszą indywidualną wystawę obrazów miała w Tarnobrzegu, potem w Krakowie, do którego wracała kilkakrotnie, pokazywała prace na kilkunastu indywidualnych i zbiorowych wystawach. W Biurze Wystaw Artystycznych w Kielcach intrygowały jej płótna w klimatach wiejskich. - Inspiruje mnie przyroda - wyjaśnia. - Lubię malować naturę, ale także pejzaże, kwiaty i architekturę. Kilkanaście dni temu byłam na plenerze malarskim w Pińczowie, namalowałam kilka takich obrazów.
OD 10 LAT
Dziesięć lat temu staszowska fabryka bombek pokazała się na największych światowych targach ozdób świątecznych Christams World we Frankfurcie. Stoisko miała wtedy niewielkie, ale w starciu z gigantami rynku i starymi wyjadaczami nie wypadli źle, ich kolekcja została zauważona. Lucyna Gozdek ma satysfakcję, bo każdego roku w listopadzie wysyła swoje projekty - bombki na Trendy, które są rywalizacją projektantów z całego świata. To tam zapadają decyzje co jest trendy, co wyznacza kierunek w bombkowej modzie. - Każdego roku kilkanaście moich projektów zostaje przyjętych, to powód do radości - mówi Lucyna Gozdek.
Te wybrane prace można zobaczyć w styczniu-lutym w trakcie targów we Frankfurcie na specjalnej wystawie. Tegoroczny, dziesiąty pobyt na Christmas World był dla staszowskiej firmy szczególny, bo na ich stoisko zawitał światowy kreator mody i designu Jean Paul Gaultier. Był honorowym gościem targów, na których prezentował swój nowy model drzewka bożonarodzeniowego i później, zwiedzając targi zachwycił się bombkami pani Lucyny. - Rzeczywiście nasze stoisko wyróżniało się - przyznaje projektantka. - Wybrałam czarną wiklinę, czarne były nawet pokrowce na krzesła spięte tylko amarantowymi wstążkami. Na tym tle błyszczały bombki.
Bombki Lucyny Gozdek są najróżniejszych kształtów: jest nawet bombka kanapka z jajkiem sadzonym, koreczki z oliwkami czy strucla, wszystkie w bajkowych kolorach. - Ja nie boję się kolorów. W dzieciństwie choinka w domu była przybrana różnokolorowymi ozdobami, dzisiaj ubieram ją też kolorowo, ale lubię nietypowe połączenie na przykład różu z zielenią i fioletem, inne moje ulubione barwy to żółć z amarantem i pomarańczem, czy pomarańcz z fioletem.
Fascynację kolorami widać także w strojach pani Lucyny, która często ubiera się w zdecydowane barwy, ma oryginalny makijaż.
BOMBKI DOBRE NA WIELKANOC
Na wiosnę, jak co roku Lucyna Gozdek zmienia wystrój w swoim domu. -Tak jak kobieta potrzebuje nowej fryzury by się lepiej poczuć tak i dom na wiosnę potrzebuje odświeżenia. Dlatego zmieniam dodatki - wyjaśnia.
Do zdobienia domu na Wielkanoc wykorzystuje bombki. Kilka lat temu wyprodukowała pierwsze szklane zajączki, kurki. - Już wcześniej szklane ozdoby zdobiły pokoje przez cały rok, a na wiklinowych czy wierzbowych gałązkach można z powodzeniem wieszać szklane jajka, ptaki czy motyle, które wywołują wiosenny nastrój - są bardzo wiosenne.
Komu mało takich symboli może sięgnąć po paterę z ciastkami. Tak pięknymi, że mała Zosia patrząc na apetyczne mufinki prosi mamę: - Kup mi taki. Do zjedzenia.
- Upiekę jak wrócimy do domu, odpowiada mama. Prowadzenie domu jest dla pani Lucyny równie ważne jak praca.- Gotuję i to jak mówią całkiem nieźle, razem z Zosią sprzątamy. Jak znajduję na to czas? Żyję intensywnie i szybko, więc czas mam na wszystko.
Pytana ile wzorów bombek zaprojektowała odpowiada z rozbrajającym uśmiechem. - Nie wiem. Nigdy tego nie liczyłam, każdego roku powstaje nowa kolekcja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?