Uchwałę w tej sprawie podjęto na sesji nadzwyczajnej Rady Powiatu, która odbyła się 7 czerwca w starostwie. Właściwie była to jedna z trzech uchwał tego dnia, która dotyczyła Zespołu Opieki Zdrowotnej. Dyrektor Adrian Bochnia podkreślał: - To nie jest pożyczka na przejedzenie, tylko za pracę. I jednocześnie ostrzegał radę: - Jeśli państwo nie podejmiecie decyzji długofalowych, w czerwcu możemy ogłaszać zamknięcie.
Na tym samym posiedzeniu zatwierdzono też sprawozdanie finansowe szpitala za ubiegły rok, wykazujące ujemny wynik finansowy w kwocie ponad -1,4 miliona złotych netto. Rada zdecydowała również o pokryciu przez powiat ponad 265 tysięcy złotych straty Zespołu Opieki Zdrowotnej za 2017 rok. Dzięki spłaceniu tej straty przez organ założycielski dyrektor podjął decyzję o przeznaczeniu tych pieniędzy na zakup niezbędnego laparoskopu na Blok Operacyjny.
Jak zwykle, gdy sprawa dotyczy szpitala, nie obyło się bez burzliwej dyskusji, wypominania sobie błędów, „bicia piany” i „gwiazdorzenia” – jak komentowano, żeby na koniec przyznać, że… wszyscy są winni zaistniałej sytuacji. Swoje zdanie wyrazili też pracownicy szpitala, którzy zapowiedzieli, że społeczeństwo rozliczy wszystkich samorządowców podczas najbliższych wyborów.
Dyrektor placówki Adrian Bochnia znów postanowił zaskoczyć samorządowców, przynosząc na sesję zakupione przez siebie… leki uspokajające (nervomix, melisę i positivum). Poprosił on radnych, żeby odstawili emocje na bok. Ale nerwów nie brakowało na nadzwyczajnym spotkaniu w starostwie.
Bochnia zawstydził też radnych powiatu. - Chciałem państwu „podziękować” za ostatnią sesję i państwa deklarację pomocy dla ZOZ-u. Do dnia dzisiejszego wpłynęło 200 złotych darowizny na konto szpitala. Jedna osoba wpłaciła ze starostwa (Zenon Kułaga – przyp. red.), jedna z ZOZ-u - opowiadał dyrektor.
Szpital włoszczowski, jak informowała główna księgowa Krystyna Banaczkowska, zamknął ubiegły rok ujemnym wynikiem finansowym w wysokości ponad - 1,4 miliona złotych. Zobowiązania i rezerwy tej jednostki wynoszą obecnie ponad 38,6 miliona złotych, w tym zobowiązania długoterminowe (kredyty) – 11,5 miliona, a krótkoterminowe – 17,1 miliona.
- Na chwilę obecną potrzebujemy 28,25 miliona złotych żywej gotówki. Każdy z państwa powinien uderzyć się w pierś, bez względu na to, kto rządził i nadzorował szpital – zwrócił uwagę radnym dyrektor Bochnia. - Za ZOZ powinni odpowiadać też pracownicy, nie tylko organ założycielski – tłumaczył starosta Jerzy Suliga.
Krytyka spadła na część załogi szpitala. – Jest duże grono, które zostawia siódme poty w tej jednostce. Ale jest też grono, które nie pracuje tak, jak należałoby tego oczekiwać. To jest tak jak ze stadem owiec – są białe i czarne. Trzeba z tym zrobić porządek. Trzeba zrezygnować z wielu przyzwyczajeń wyniesionych przez lata, jeżeli chcemy uratować tę tonącą łajbę – wyraził się ostro radny Rafał Pacanowski.
Dużo mówiono o błędnych decyzjach byłego kierownictwa szpitala i braku należytego nadzoru ze strony organu założycielskiego nad działaniami dyrektorów. Radni pytali obecnego dyrektora, jakie ma pomysły na przyszłość placówki i kiedy zobaczą plan naprawczy.
- Padły setki pytań, uwag na tej sali, ale żadnej propozycji, jak uzdrowić ZOZ. W ciągu dwóch kadencji, czyli 8 lat jest szósty dyrektor. Nic nie będzie, jeśli wodzów będzie kilku, a do rządzenia nikogo. Wszyscy jesteśmy winni za ten stan rzeczy – przyznał członek Zarządu Powiatu Józef Siwek.
- Wartość majątku całego szpitala stanowi praktycznie połowę wysokości jego długów. Nawet gdyby komornik go sprzedał, to i tak kupę długu zostanie na naszym garnuszku –tłumaczył obrazowo radny Siwek.
Pod koniec dyskusji zabrała głos Barbara Pietrzyk, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych ze szpitala: - Wszyscy są winni, od lewicy do prawicy, którzy rządzili tym powiatem. Ale teraz przestańcie się już kłócić. Nie mamy wyjścia. Albo państwo pomożecie dyrektorowi, albo kupmy wielkie kłódki i zamknijmy ten ZOZ. Każdy z was zapłaci za to podczas wyborów – ostrzegała.
Swoje zdanie wyraziła również pielęgniarka z Bloku Operacyjnego Sylwia Uniejewska. – My za 4-5 miesięcy będziemy musieli się zwinąć. Gdzie będziecie się leczyć? Będziecie czekać po 10 godzin w innym szpitalu na przyjęcie ze zwykłym urazem? Czas najwyższy się obudzić. Jest mi bardzo przykro, że do takiej sytuacji doszło – stwierdziła.
Na najbliższej sesji Rady Powiatu 28 czerwca radni mają przedyskutować sprawę poręczenia pożyczki dla szpitala. Dyrektor chce 13-14 milionów złotych. – Nasza propozycja wynosi 5-7 milionów. Skoro będziemy chcieli poręczyć tak wysoki kredyt, musimy się zastanowić nad inwestycjami, czy będziemy w stanie w ogóle je realizować – powiedział wicestarosta Zbigniew Krzysiek.
Tymczasem zagrożone są pensje załogi włoszczowskiego szpitala w najbliższych miesiącach. Miesięcznie, jak się dowiedzieliśmy, wynoszą one około 2,3 miliona złotych brutto dla 331 pracowników etatowych i kontraktowych.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: Wypadek w Kielcach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
