Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włoszczowianie pomawiają przez Internet

Rafał Banaszek
- Chciałbym, aby mój przypadek był przestrogą dla tych wszystkich, którzy czują się bezkarni w Internecie i nie znają granicy między krytyką a zniesławieniem - ostrzega burmistrz Włoszczowy Bartłomiej Dorywalski.
- Chciałbym, aby mój przypadek był przestrogą dla tych wszystkich, którzy czują się bezkarni w Internecie i nie znają granicy między krytyką a zniesławieniem - ostrzega burmistrz Włoszczowy Bartłomiej Dorywalski. R. Banaszek
Włoszczowianie coraz częściej wykorzystują wolność w Internecie do szkalowania innych osób, wyrządzając im wielką krzywdę.

Policja ściga, a sąd karze takich sprawców.
Anonimowi internauci, którzy nie mają odwagi podpisać się imieniem i nazwiskiem, a jedynie niewiele mówiącym pseudonimem, często nie znają granicy między krytyką a zniesławieniem, pisząc, co im ślina na język przyniesie. Pomawiają do woli i myślą, że są bezkarni. Tak jednak nie jest.

O tym świadczą ostatnie przypadki, związane z osobami powszechnie znanymi we Włoszczowie - Bartłomiejem Dorywalskim i Jackiem Sienkiewiczem.
Jest moda w Internecie na krytykowanie wszystkich i wszystkiego, a Włoszczowa w tym przoduje. Anonimowość w sieci sprawia, że internauci nie liczą się z konsekwencjami swoich wypowiedzi. Łatwiej jest anonimowo rzucać oskarżenia pod adresem innych osób, bo nikt nie wie, kto jest ich autorem. Jednak "twórcy" takich szkalujących tekstów nie są do końca anonimowi.

Muszą mieć świadomość, że za pomawianie innych osób grozi im odpowiedzialność karna, a administratorom serwisów internetowych, na których opublikowano obraźliwe teksty - także odpowiedzialność cywilna. Opisujemy trzy takie przypadki, chociaż mamy świadomość, że jest ich znacznie więcej. Docierają do nas bowiem sygnały, że kolejne osoby i instytucje również zastanawiają się nad kierowaniem spraw dotyczących internetowych pomówień do organów ścigania.

NIE MÓGŁ STAĆ Z BOKU

Pierwsze obraźliwe informacje dotyczące burmistrza Włoszczowy ukazały się jakieś pół roku temu. Bartłomiejowi Dorywalskiemu zarzucono między innymi niegospodarność w gminie. - Jestem w stanie przyjąć każdą krytykę, ponieważ "ten się nie myli, co nic nie robi", jednak nie mogę stać z boku, gdy do publicznej wiadomości są podawane informacje nieprawdziwe, a co za tym idzie - uwłaczające mojej osobie i wykonywanej przeze mnie funkcji - mówi Dorywalski.

Burmistrz zgłosił sprawę na policję, dostarczając do komendy treści znieważających go postów. - Od tamtego czasu czekam na ustalenie numeru identyfikacyjnego komputera tego internauty - tak zwanego IP, a następnie wskazanie, kto jest jego właścicielem. W międzyczasie wystąpiłem o ujawnienie jeszcze kilku innych internautów, którzy mnie obrazili - opowiada włodarz Włoszczowy.

"HETMAN" TO BLISKA BURMISTRZOWI OSOBA

Ostatnio burmistrz Dorywalski otrzymał list polecony od jednego z wykrytych autorów obraźliwych tekstów, który ukrywał się w Internecie pod pseudonimem "hetman". Był to - jak się okazało - ponad 50-letni mieszkaniec Włoszczowy, najwyraźniej skruszony faktem ujawnienia jego osoby przez policję. - List był podpisany imieniem i nazwiskiem, jednakże nie będę ujawniał personaliów tej osoby, gdyż jest mi ona, jak na ironię losu, bardzo bliska - stwierdza zaskoczony burmistrz.

- List zawierał przeprosiny oraz zapewnienia, że nie będzie on w przyszłości wypowiadał się obraźliwie na mój temat. Niestety, o tym liście wiem tylko ja, a nie tysiące osób, które przeczytały obraźliwe posty w Internecie. W najbliższym czasie podejmę decyzję co do dalszego toku tej sprawy. Rozważam również skierowanie sprawy na drogę sądową - mówi burmistrz Włoszczowy.

Burmistrz Dorywalski uczula wszystkich internautów, którzy wykorzystują Internet do znieważania osób w sposób bardzo je krzywdzący i zazwyczaj nieodwracalny. - Chciałbym, aby ta sprawa była przestrogą dla tych wszystkich, którzy nie znają granicy między krytyką a zniesławieniem - ostrzega Bartłomiej Dorywalski.

NIE BÓJMY SIĘ "DZIECI INTERNETU"

Ofiarą pomówień w Internecie padł również Jacek Sienkiewicz, przewodniczący Międzyzakładowej Organizacji Związkowej Solidarność we Włoszczowie. - Kiedy pokazały się wpisy pomawiające moją osobę, postanowiłem zgłosić ten fakt w Komendzie Powiatowej Policji - opowiada Sienkiewicz. - Po numerach IP funkcjonariusze wytropili komputery, z których wprowadzano pomawiające wpisy i tak po nitce do kłębka... Sprawa znalazła swój finał w Sądzie Rejonowym we Włoszczowie.

Sprawa ciągnęła się rok. Na pierwszej rozprawie pojednawczej doszło do porozumienia obu stron. Pozwani - trzy osoby z Włoszczowy i jedna ze Starachowic - zobowiązali się do publicznych przeprosin Jacka Sienkiewicza na łamach prasy. - Nie bójmy się dochodzić swoich praw, walczyć o dobre imię. Nasza bezczynność powoduje poczucie bezkarności wśród "dzieci Internetu" - zachęca szef Solidarności.

EKSBURMISTRZ WYZWANY PRZEZ STUDENTA

Znieważony, wprawdzie nie na forum internetowym, tylko w e-mailu przysłanym do Urzędu Gminy we Włoszczowie, został także były burmistrz Józef Grabalski. Autoryzowany e-mail otrzymał latem 2006 roku. Grabalski przeczytał na gminnym serwisie ostre wyzwiska pod swoim adresem autorstwa 21-letniego studenta z Włoszczowy, który miał odwagę podpisać się pod wiadomością imieniem i nazwiskiem.

Józef Grabalski nie mógł pozwolić sobie na taką zniewagę. - Wypadałoby przeprosić. Bezczelność nie zna granic! - oburzał się wówczas.
- Niedobrze zrobił, to nie ulega wątpliwości, chociaż stanął w mojej obronie - twierdził ojciec studenta Politechniki Śląskiej. - Będzie miał nauczkę na przyszłość, że trzeba się dwa razy zastanowić, zanim się coś napisze. Trzeba ważyć słowa - komentował ojciec chłopaka.

Burmistrz Grabalski założył sprawę w sądzie o znieważenie. Student musiał przeprosić burmistrza publicznie na łamach gazety. To kolejny przykład na to, jak dobrodziejstwo swobodnego i niecenzuralnego wypowiadania się za pomocą Internetu może pogrążyć człowieka, który pod wpływem emocji pisze teksty, nie zdając sobie sprawy, że są obraźliwe, i wysyła je do zainteresowanych osób.

KAŻDY KOMPUTER ZOSTAWIA ŚLAD

Wszelkie postępowania dotyczące znieważania bądź zniesławiania osób za pomocą środków masowego przekazu prowadzone są z oskarżenia prywatnego. Wygląda to tak, że pomówiona osoba przychodzi na policję i składa skargę. Policja, na wniosek poszkodowanego, zbiera materiał dowodowy i przekazuje go do sądu, przed którym toczy się dalsze postępowanie. - Jeśli chodzi o burmistrza Włoszczowy Bartłomieja Dorywalskiego, tych postępowań było już kilka, obecnie rozpatrujemy trzy sprawy - informuje aspirant sztabowy Artur Szkot, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji we Włoszczowie.

Jak policja znajduje autorów pomówień? Odpowiedź na to pytanie częściowo udzielili już nasi rozmówcy. - Na wniosek prokuratora prosimy operatorów sieci informatycznych, aby przesłali nam numer identyfikacyjny - IP komputera, który wygenerował taką wiadomość. Następnie sprawdzamy na miejscu u osób, czy taki komputer posiadają. Każdy informatyk panu potwierdzi, że komputer jest urządzeniem, które zostawia po sobie ślad. Muszę powiedzieć, że do dziś udało nam się ustalić wszystkie anonimowe osoby, których dotyczyły skargi - opowiada Artur Szkot. - Jedni się przyznają i przepraszają, bo obawiają się sądu i kary. Niektórzy nawet się nie spodziewają, że tak szybko trafiamy na ich ślad - dodaje rzecznik włoszczowskiej policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie