Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital Dziecięcy w Kielcach obchodzi dziś 90-lecie. Oto jego niezwykła historia

Iza BEDNARZ
Tak wyglądała posiadłość "Nowy Łan” w 1920 roku, potem zaadoptowana na szpital dziecięcy, który ruszył w roku 1922.
Tak wyglądała posiadłość "Nowy Łan” w 1920 roku, potem zaadoptowana na szpital dziecięcy, który ruszył w roku 1922. archiwum
Nie ma drugiego szpitala w Polsce, który powstawał przy takiej determinacji, pasji, miłości. W którym lekarze przez kilka lat pracowali za darmo.

Dyrektorzy Szpitala Dziecięcego w Kielcach

Posiadłość „Nowy Łan”, z mieszkaniami szarytek i oddziałem płucnym, zdjęcie z przełomu lat 50. ten budynek istnieje do dziś, mieści się w nim szpitalna
Posiadłość „Nowy Łan”, z mieszkaniami szarytek i oddziałem płucnym, zdjęcie z przełomu lat 50. ten budynek istnieje do dziś, mieści się w nim szpitalna kuchnia, zabytkowe koło na podwórzu jest pozostałością po szpitalnej studni.

Posiadłość "Nowy Łan", z mieszkaniami szarytek i oddziałem płucnym, zdjęcie z przełomu lat 50. ten budynek istnieje do dziś, mieści się w nim szpitalna kuchnia, zabytkowe koło na podwórzu jest pozostałością po szpitalnej studni.

Dyrektorzy Szpitala Dziecięcego w Kielcach

1928 - 1938 - doktor Halina Lewkowicz; 1938 - 1951 - doktor Maria Mikołajczyk - Kurowska, 1951- 1970 - doktor Aleksander Paszkiewicz, listopad 1970 - 1975 - doktor Marian Patrzałek, listopad 1975 - maj 1977 - Irena Prączko, czerwiec 1977 - sierpień 1978 - Marian Marzec, kwiecień 1979 - 1984 - doktor Zbigniew Charczuk, 1984- 1991 - doktor Andrzej Szczurowicz (w tym czasie Szpital Dziecięcy jest częścią Zespołu Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem razem ze szpitalem na Prostej w Kielcach), 1991 - 1999 - Jarosław Wójcicki (w 1991 Szpital Dziecięcy znów stał się samodzielną placówką: Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalem Dziecięcym), od sierpnia 1999 - doktor Włodzimierz Wielgus.

Ogłoszenie z Gazety Kieleckiej 4 stycznia 1917 roku: "Jako na pierwszą cegiełkę pod niezbędny Szpital Dziecięcy w Kielcach składam 50 koron. Doktor Władysław Buszkowski".

- Osobowość wybitna, wyrastająca ponad swoje czasy - mówi doktor Alicja Mierzejewska - Rudnicka, specjalista chorób zakaźnych, długoletni ordynator oddziału hepatologiczno - gastroenterologicznego w Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym w Kielcach. Udało jej się dotrzeć do starych dokumentów, gazet, z których wydobyła postać doktora Buszkowskiego i początki Szpitala Dziecięcego w Kielcach.

- Dla mnie to gigant swoich czasów, którego można tylko naśladować. Im więcej się o nim dowiaduję, tym bardziej mi imponuje - przyznaje doktor Włodzimierz Wielgus, obecny dyrektor Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Kielcach. - Niesamowicie wszechstronny człowiek, bardzo uważny obserwator życia, społecznik, świetny publicysta, co widać w jego tekstach, obdarzony niezwykłą wyobraźnią, intuicją lekarską i wiedzą z zakresu epidemiologii. Nie ukrywam, że wzoruję się na nim.

Z DETERMINACJI

Doktor Władysław Buszkowski żył w latach 1884-1920, kapitan legionów Polskich, absolwent Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu w Krakowie. Do Kielc przybył z Warszawy, gdzie pracował w Szpitalu na Pradze. Ordynator oddziału wewnętrznego męskiego w Szpitalu świętego Aleksandra w Kielcach. Radny Rady Miasta. Z jego inicjatywy zorganizowano akcję "kropla mleka" dla biednych matek, zakupiono karetkę pogotowia z miejscowej firmy "F. i K. Burak", wybudowano pralnię dla najuboższych i łaźnię. W szpitalu Świętego Aleksandra, gdzie pracował, dzieci były leczone razem z dorosłymi. Warunki straszne. Panowała hiszpanka, dur, szkarlatyna, dzieci umierały masowo. Ze statystyk wynika, że w 1918 roku na 366 dzieci urodzonych w parafii katedralnej w Kielcach, umarło 172. Doktor Buszkowski za wszelką cenę starał się zorganizować osobny Szpital Dziecięcy, choć na 15 - 20 łóżek.

- Miał niesamowitą siłę charakteru i dar przekonywania. W tej sprawie pisał artykuły do "Gazety Kieleckiej", występował na Radzie Miasta, wszędzie szukał sojuszników, uparty, pełen wewnętrznego przekonania i determinacji, potrafił pociągnąć ludzi za sobą - charakteryzuje go doktor Rudnicka.
W 1919 roku staraniem doktora Buszkowskiego zostaje powołane Towarzystwo Przyjaciół Szpitala Dziecięcego w Kielcach. Udało mu się nakłonić do współpracy w Towarzystwie ówczesnego prezydenta Kielc Mieczysława Łukasiewicza, Bolesława Markowskiego - poźniejszego wiceministra Skarbu, swoich przyjaciół i znajomych. Zadaniem Towarzystwa było zbieranie funduszy na budowę Szpitalika, bo kasa miejska świeciła pustkami. Datki płynęły z sejmików z Końskich, Opatowa, Pińczowa, Sandomierza. Młodzież zbierała na przedstawieniach, zabawach szkolnych, państwo młodzi Janina i Julian Kotowscy przekazali pieniądze, które mieli na urządzenie przyjęcia weselnego.

Maria Krzyżanowska, córka profesora Mariana Krzyżanowskiego, wybitnego matematyka z Uniwersytetu Warszawskiego przeznaczyła na szpital część swojego majątku. Według szacunków na budowę szpitala w tamtych czasach potrzeba było 1 200 000 marek. Nie było mowy, żeby akcją społeczną zdobyć taką sumę. Nadarzyła się okazja, na ręce prezydenta Łukasiewicza wpłynęło pismo o zamiarze sprzedania posiadłości "Nowy Łan" państwa Mokulskich przy ulicy Lipowej 25 (dopiero po II wojnie światowej ulica zmieniła nazwę na Langiewicza) o wartości 160 tysięcy rubli carskich. Na posiedzeniu Rady Miasta 23 grudnia 1919 roku zawarto kontrakt między małżeństwem Mokulskich a prezydentem miasta o sprzedaniu posiadłości, a 20 stycznia 1920 roku podpisano akt notarialny. Budynek miał pięć dużych pokoi, można było przerobić go na szpital, Towarzystwo rozpoczęło remont.

Doktor Buszkowski nie doczekał otwarcia swojego szpitala. Być może przerosły go obowiązki i kłopoty osobiste - jego małżeństwo nie układało się najlepiej. 1 listopada 1920 roku, po powrocie z cmentarza wojskowego, popełnił samobójstwo. Żegnały go tłumy kielczan. Miał niecałe 37 lat.

W sobotę jubileusz

Słynny budynek szpitala dziecięcego w Kielcach  z 1927 roku, zaprojektowany przez Czesława Domańskiego z Wiednia, wzorcowy do leczenia dzieci z gruź
Słynny budynek szpitala dziecięcego w Kielcach z 1927 roku, zaprojektowany przez Czesława Domańskiego z Wiednia, wzorcowy do leczenia dzieci z gruźlicą.

Słynny budynek szpitala dziecięcego w Kielcach z 1927 roku, zaprojektowany przez Czesława Domańskiego z Wiednia, wzorcowy do leczenia dzieci z gruźlicą.

W sobotę jubileusz

W sobotę, 21 stycznia Wojewódzki Specjalistyczny Szpital Dziecięcy w Kielcach będzie obchodził jubileusz 90 -lecia. Uroczystości rozpoczną się o godzinie 17 w nowym budynku Filharmonii Świętokrzyskiej. Ze specjalnym koncertem wystąpi Andrzej Piaseczny z muzykami Filharmonii Świętokrzyskiej oraz Piotr Restecki.

BEZ PIENIĘDZY

Dzieło Buszkowskiego kontynuowali członkowie Towarzystwa Przyjaciół Szpitala Dziecięcego, szczególnie zaangażował się doktor Wacław Komenda. W rok po zakupie posiadłości "Nowy Łan" 21 grudnia 1921 roku otwarto w Kielcach Szpital Dziecięcy imienia doktora Buszkowskiego: 3 sale na 20 łóżek, salę operacyjną, kaplicę, kuchnię, spiżarnię, łazienkę i pomieszczenie dla dwóch sióstr szarytek, które tu zajmowały się dziećmi. Polsko - Amerykański Komitet Pomocy Dzieciom dostarczył sprzęt medyczny i wyposażenie szpitala, bo miasto nie miało na to pieniędzy. - To był ewenement na skalę Polski. W tamtych czasach szpitale dziecięce działały głównie przy ośrodkach akademickich w Krakowie, Warszawie, Lwowie, Wilnie. Praktycznie nie było szpitali dziecięcych w powiatach. W okresie międzywojennym zaczęto budować szpital dziecięcy w Tarnowie, Gnieźnie. Wysiłek kielczan był naprawdę nieporównany - mówi z podziwem doktor Rudnicka.

Pierwszym pacjentem był przyjęty 1 stycznia 1922 roku 7 - letni chory na szkarlatynę, syn urzędnika, który zatrzymał się u swojej matki w Kielcach. W szpitalu były tylko dwie siostry szarytki: Julia Borowska i Natalia Nowicka. Lekarze dochodzili ze Szpitala Świętego Aleksandra. - Bez żadnego wynagrodzenia, pracowali społecznie, na zmianę co trzy miesiące jeden z nich pełnił funkcję zarządzającego szpitalem. Pierwszym szefem był doktor Nowakowski, lekarz Państwowego Gimnazjum imienia Reja, potem kolejno byli doktor Tworowski - laryngolog, chirurg Witold Zakrzewski. Przez wiele lat lekarze pracowali za darmo - podkreśla doktor Rudnicka.

W 1924 roku Towarzystwo rozpoczęło budowę nowego budynku (znów w większości ze zbiórek społecznych i datków sejmików przy niewielkim wsparciu magistratu, który miał kłopoty finansowe). Nowy szpital zaprojektował warszawski architekt Czesław Domański, który wcześniej projektował Szpital Dziecięcy w Wiedniu. Ten budynek istnieje do dziś - mieści się w nim oddział nefrologii. - Były w nim werandy, wtedy dużo dzieci chorowało na gruźlicę, a jedną z metod leczenia było leżakowanie na słońcu i świeżym powietrzu - tłumaczy doktor Rudnicka.

Szpital był bardzo nowoczesny, jak na tamte czasy. Jego zdjęcia wysłano w 1939 roku na Międzynarodową Wystawę Przeciwgruźliczą w Rzymie, gdzie wzbudził ogromne zainteresowanie. Nadzór medyczny nad szpitalem sprawowali doktor Szymon Starkiewicz, twórca Szpitala "Górka" w Busku - Zdroju i docent Władysław Szenajch, pediatra ze Szpitala Karola i Marii w Warszawie. W 1927 roku Szpital Dziecięcy w Kielcach miał już 65 łóżek.

W 1928 roku przyjechała do Kielc Halina Lewkowiczówna, pediatra wydelegowana przez docenta Szenajcha. Przez dziesięć lat była jedynym stałym lekarzem, ordynatorem i dyrektorem. Nadal dochodzili tu społecznie ze Szpitala Świętego Aleksandra doktor Żurkowski - okulista, doktor Tworowski, doktor Zakrzewski, doktor Lejdo. Szpital utrzymywał się z własnych funduszy. Na dzieci ubezpieczone płaciła Kasa chorych, a dzieci biedne korzystały z tak zwanych łóżek fundacyjnych, finansowanych przez osoby z Towarzystwa Przyjaciół Szpitala Dziecięcego. Datki przekazywały też sejmiki, i z rzadka magistrat kielecki. W 1929 roku szpital skanalizowano, zbudowano izbę przyjęć, w 1930 roku działkę ogrodzono i założono ogród owocowy (do tej pory widać bramę wejściową od strony ulicy Wojska Polskiego). W 1932 roku wybudowano portiernię i kostnicę, dwa lata później budynek administracyjny, wszystko jest użytkowane do dziś. W 1936 roku uregulowano hipotekę Szpitala i prawowitym właścicielem zostało Towarzystwo Przyjaciół Szpitala Dziecięcego. W 1938 roku, po 10 latach doktor Lewkowiczówna wróciła do Warszawy.

Zastąpiła ją młodziutka doktor Maria Mikołajczyk z Uniwersytetu Stefana Batorego w Wilnie. Ściągnęła do Kielc koleżankę ze studiów- doktor Klaudię Bujko. W 1938 roku personel Szpitala Dziecięcego liczył dwóch lekarzy, 8 pielęgniarek i sióstr szarytek, które było też księgowymi, kucharkami, zajmowały się ogrodem.

Doktor Mikołajczyk, ze wschodnim zaśpiewam, bardzo prężna, energiczna kobieta, a jednocześnie niesamowicie ciepła, szukająca w każdym czegoś dobrego, rozpoczęła budowę pawilonu chirurgicznego. W chwili wybuchu II wojny światowej budynek był już w stanie surowym. I znów z datków społecznych, sejmików, magistratu. "Mieliśmy możliwość zwiedzania wzorowo urządzony szpital. Cześć kobietom, które potrafią prowadzić taką placówkę" wpisali się wiosną 1939 roku do księgi pamiątkowej uczestnicy VI Ogólnoposkiego Zjazdu Pediatrów Polskich: profesorowie. Szenajch, Michałowicz, Bogdanowicz - tuzy polskiej pediatrii.

W KONSPIRACJI

Kiedy wybuchła wojna, w szpitalu, który wówczas leżał na uboczu miasta, znalazły schronienie dzieci wysiedlone Zamojszczyzny, Pomorza, Poznańskiego. Tu były leczone dzieci żydowskie do czasu likwidacji getta. I również dzieci niemieckie. - To, że leczono tu dzieci niemieckie uchroniło personel szpitala przed wywózką do obozów i na roboty. Poza tym Niemcy dla swoich dzieci sprowadzali lekarstwa, więc korzystały też i dzieci polskie - tłumaczy doktor Rudnicka.
Ponieważ Niemcy rozwiązali wszystkie Towarzystwa Dobroczynności, szpital przeszedł pod zarząd Polskiego Czerwonego Krzyża i sam pracował na siebie, przyznano mu 7 hektarów ziemi, a ludzie wysiedleni, rodzice leczonych dzieci i personel pracował w gospodarstwie. Były cztery konie, świnie, kury, ogród warzywny, owocowy. Położenie na peryferiach miasta było korzystne również ze względu na konspirację. Doktor Mikołajczyk i Bujko szkoliły sanitariuszki oddziałów partyzanckich, opatrywały rannych cichociemnych. Tu schronił się ranny generał Leopold Okulicki "Niedźwiadek", i pułkownik Wojciech Borzobohaty, przygotowywano materiały opatrunkowe dla oddziałów ruchu oporu.

Z PASJI

Front obszedł się ze Szpitalem Dziecięcym łaskawie. Budynki przetrwały z niewielkimi uszkodzeniami. W 1946 roku ze szpitala wyjechała doktor Bujko, przez cztery lata placówką kierowała sama jedna doktor Mikołajczyk - Kurowska.

W 1947 roku otwarto w nowym budynku oddział chirurgiczny. W 1950 roku został zatrudniony doktor Aleksander Paszkiewicz, późniejszy dyrektor tego szpitala i Czesław Kozłowski, chirurg, który wrócił z Oświęcimia. W 1951 roku doktor Mikołajczyk- Kurowska zrezygnowła z funkcji dyrektora szpitala. Pierwszymi lekarzami na etacie była doktor Zofia Garmulewicz i Agnieszka Dukalska, szpital zmienił nazwę na Wojewódzki Szpital Dziecięcy. Powstało Polskie Towarzystwo Pediatryczne, którego celem było szkolenie pediatrów.

- Ten przykład świadczy o tym, że jeśli się bardzo chce, można z niczego zrobić coś. Doktor Mikołajczyk - Kurowska pozostała w szpitalu do końca. Jak przyszłam do pracy, była na emeryturze i pracowała u swojej wychowanki doktor Stawickiej, pracowała do samego końca. Umarła znana, prawa, kochana, żegna przez tłumy kielczan - wspomina doktor Rudnicka.
Doktor Rudnicka pracuje w Szpitalu Dziecięcym od 1974 roku. - Chciałam pracować w szpitalu, o którym dobrze mówiono, a tu zaczęła działać filia Akademii Medycznej we Krakowie, była pani profesor Maria Zawartkowa, profesor Jan Zawartka, wychowawcy pokolenia pediatrów, doktor Hanna Restorff, wspaniały kardiolog dziecięcy. Ówczesny dyrektor doktor Marian Patrzałek powiedział mi tak: - Koleżanko, ja pani nie znam, nie jest pani przez nikogo polecona i nie wiem, czy panią przyjmę.

- Jeśli nie będę pracowała w tym szpitalu, w ogóle nie przyjdę do Kielc - odpowiedziałam. Doktor Patrzałek popatrzył na mnie, uśmiechnął się i odpowiedział: "Jest pani przyjęta". Bo tu musieli być ludzie z pasją. Przydzielił mnie do doktora Tadeusza Rumistrzewicza na odział zakaźny, ciężki, wtedy było dużo przypadków żółtaczki, odry, zapalenia opon mózgowych. Zameldowałam się u ordynatora, oddziałowa dała mi fartuszek, zebrało się grono lekarskie i doktor Rumistrzewicz przemówił: "No to teraz panią trochę popytamy, proszę powiedzieć, co koleżanka wie o krążeniu płynu mózgowo - rdzeniowego". Dobrze, że byłam świeżo po studiach, a dzień wcześniej spotkałam koleżankę, która tu pracowała i powiedziała mi: "Jak idziesz do doktora Rumistrzewicza, to lepiej się trochę poucz". Taki to był szpital. Ponieważ dzieci przebywały u nas długo, uczyliśmy je wierszyków. Każdy maluch, który od nas wychodził, umiał: "Kto ty jesteś? Polak mały". Starsze uczyły się inwokacji z "Pana Tadeusza", była oddziałowa biblioteka, teksty przepisywałam ręcznie przez kalkę. - Bo dzieci muszą mieć zajęcie - twierdził doktor Rumistrzewicz.

Włodzimierz Wielgus, obecny dyrektor szpitala: - To było magiczne miejsce, pracowali tu ludzie z pasją, chciało się tu być. Kiedy po studiach trafiłem do Szpitala Dziecięcego, często zostawałem po pracy jako wolontariusz, żeby coś pomóc, czegoś się nauczyć, cieszyłem się nawet jak mi dawali jakieś szycie.

Doktor Rudnicka przyznaje, że dziś brakuje jej tamtego ducha. - Nasza mała stabilizacja, komercjalizacja życia spowodowały, że już nie ma takiego zapału, zrywu społecznego, ale wtedy były inne czasy, dwa razy odzyskiwaliśmy niepodległość po ciężkich wojnach, w takich chwilach w ludziach jest ogromny entuzjazm. Dziś entuzjastów jest mniej, ale mimo wszystko są.

W szpitalu rozpoczęło specjalizację 20 nowych lekarzy. - Część z nich pewnie tu zostanie - ma nadzieję dyrektor Wielgus. Szpital Dziecięcy w Kielcach liczy się na mapie polskiej pediatrii. Profesor Mieczysław Szalecki, długoletni ordynator oddziału endokrynologiczno -diabetologicznego jest obecnie szefem Kliniki Endokrynologii i Diabetologii w Instytucie Pomnik - Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Uznanymi specjalistami są doktor Zdzisław Domagała, autorytet w gastroenterolgii dziecięcej, ceniony przez pacjentów i rodziców - niekwestionowany zwycięzca I Plebiscytu Lekarz Roku w województwie świętokrzyskim, emerytowany już doktor Marian Patrzałek - ekspert Polskiego Towarzystwa Wakcynologów, doktor Anna Porębska - chirurg opracowała własną metodę leczenia odpływów pęcherzowo - moczowodowych, tutaj tworzyła chirurgię profesor Zofia Umiastowska. Świetne notowania ma poradnia hepatologiczna, której szefuje doktor Trznadel, czy hematologia pod kierunkiem najpierw doktor Litwiniszyn - Krzewickiej, a obecnie doktor Grażyny Karolczyk.

Weranda dla dzieci chorych na gruźlicę.
Weranda dla dzieci chorych na gruźlicę.

Weranda dla dzieci chorych na gruźlicę.

W BUDOWIE

- Kiedy przyszłam do pracy, doktor Patrzałek powiedział mi: "Koleżanko, budujemy szpital!" Potem każdy kolejny dyrektor to mówił. I ten stan permanentnej budowy trwa do dziś - mówi ze smutnym uśmiechem doktor Rudnicka.
Włodzimierz Wielgus ma nadzieję, że będzie dyrektorem, któremu uda się doprowadzić inwestycję do finału. Na razie jest gotowa koncepcja architektoniczna i pozwolenie na budowę. - Jaki zbieg okoliczności: pierwszy budynek Szpitala Dziecięcego projektował architekt, który budował szpital w Wiedniu, nasz nowy Szpital Dziecięcy będzie budować firma Wamed z Wiednia. Może w ten sposób wreszcie zamknie się pętla czasu.

Nowy szpital ma stanąć na działce przy Świętokrzyskim Centrum Onkologii, będzie liczył 220 łóżek ze stanowiskami dla matek, będzie miał dodatkowo oddział leczenia oparzeń, dział rehabilitacji. - Prawdziwy szpital XXI wieku - marzy się Wielgusowi.

Kiedy? Na razie nie wiadomo. Budowa będzie kosztowała 170 milionów złotych. Samorządy zaciskają pasa: kryzys. Dokumentacja i koncepcja architektoniczna, pozwolenie na budowę kosztowały ponad 3 miliony złotych. Za dwa lata upłynie jego ważność i jeśli budowa się nie rozpocznie, pieniądze, które wyłożył samorząd województwa pójdą na marne.

Ostatnio odwiedził Szpital na Langiewicza profesor Woźniewicz, anatomopatolog z Centrum Zdrowia Dziecka, był zdumiony: - "Wiecie co, koledzy, nie spodziewałem się, że przy takich warunkach lokalowych robicie wszystko jak w klinice z XXI wieku".

- A mnie jest wstyd, jak widzę, że rodzic niesie na rękach przez szpitalne podwórko ciężko chore dziecko, żeby mu zrobić usg czy prześwietlenie. I zastanawiam się, czy tym ludziom, których ojcowie i dziadkowie z poświęceniem budowali Szpital Dziecięcy, naprawdę nie należy się nic lepszego? - zastanawia się doktor Rudnicka i ze stosu zdjęć, fiszek, wycinków wydobywa notkę z Gazety Kieleckiej, numer 96 1931 rok: "Na wyniosłym wzgórzu, okalającym Kielce od strony południowej, widnieją białe mury instytucji, z której kielczanie mogą być dumni, którą winni otaczać pieczołowitością."

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie