Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sławomir Kowalczyk, Człowiek Roku 2015 w powiecie kazimierskim: - Słowa muszą być spójne z czynami

Adam Ligiecki
Sławomir Kowalczyk najchętniej spędza wakacje z żoną, córką Dorotą  i synem Wojciechem . Wtedy mają  czas - tylko dla siebie.
Sławomir Kowalczyk najchętniej spędza wakacje z żoną, córką Dorotą i synem Wojciechem . Wtedy mają czas - tylko dla siebie. ARCHIWUM
Rozmowa ze Sławomirem Kowalczykiem, wójtem gminy Opatowiec i Człowiekiem Roku 2015 w powiecie kazimierskim.

3 grudnia - pierwsze miejsce w kazimierskim plebiscycie Samorządowiec Roku 2015 „Echa Dnia”. Tydzień temu odebrał pan nagrodę jako kazimierski Człowiek Roku 2015. Gratulacje. Proszę powiedzieć - czy Sławomir Kowalczyk... lubi być na świeczniku?
Niewątpliwie, miło jest otrzymać, i to dwukrotnie tego typu wyróżnienie. Jak to w życiu. Nie istnieje dobro bez zła, dzień bez nocy - tak mamy zwolenników, jak i oponentów. Cieszę się, że ludzie dostrzegają pozytywne wyniki mojej pracy. Za to serdecznie dziękuję. Bycie „na świeczniku” to z jednej strony zaszczyt, z drugiej natomiast swoiste ostrzeżenie, by za bardzo w siebie nie uwierzyć. Zawsze należy być wyważonym w osądach i co najważniejsze - rozmawiać z ludźmi. Rozmowa uczy, przybliża obie strony.

Jaki - z pana perspektywy - był ten 2015 rok?

Spodziewaliśmy się, że rok ubiegły będzie zgoła inny niż był. Było dużo pracy, bo pojawiły się nowe możliwości sięgnięcia po środki z zewnątrz. Toteż udało nam się wyremontować w asfalcie około 6,5 kilometra dróg gminnych, za kwotę niemal miliona złotych. Wykonaliśmy kilka znaczących remontów świetlic wiejskich, a to kolejne kilkaset tysięcy złotych. Przy naszym niewielkim budżecie gminnym są to znaczące kwoty. Wykonane inwestycje pozostaną na naszym terenie i będą służyć mieszkańcom. To cieszy i mobilizuje do dalszego wysiłku.

Niedawno obchodził pan piątą rocznicę wójtowania w Opatowcu. Rządzić gminą - to ciężki kawałek chleba?
Na początku łatwo nie było. Pracowałem wcześniej w firmach prywatnych, kilka lat pracowałem za granicą. Wiedziałem, że zarządzanie gminą to zadanie poważne i odpowiedzialne. Musiałem przejść przyspieszony kurs pracy w samorządzie. Ale, paradoksalnie, moje doświadczenie inne niż samorządowe dawało mi często możliwość niekonwencjonalnego rozwiązywania problemów. Wiem, że nie działam stereotypowo.

Ważny jest też chyba dobór współpracowników.
Wójt odpowiada w gminie jednoosobowo. Jest to czasami niełatwy ciężar, dlatego dobrze, gdy uda się zorganizować zespół zaangażowanych i pomocnych osób. Wtedy jest łatwiej. Mnie się udało i myślę, że moi współpracownicy dzisiaj dostrzegają cele, które wspólnie wyznaczyliśmy. To jest potrzebne.

Jest pan wójtem Opatowca od grudnia 2010 roku. Kiedy było łatwiej - w pierwszej czy drugiej kadencji?
Odpowiem, że w drugiej powinno być łatwiej. Zwiastun problemów pojawił się w 2014 roku, gdy nieoczekwianie musiałem do wyborów wystartować z własnego komitetu, wraz z częścią dzisiejszych radnych. Początek drugiej kadencji to było powolne odbudowywanie relacji z Radą Gminy, co w końcu się udało. Uzyskanie mandatu w drugiej kadencji jest dla mnie potwierdzeniem słuszności realizowanych działań.

Początek nowego roku ma pan bardzo pracowity. Po godzinach urzędowania, wieczorem - spotkania z mieszkańcami na zebraniach wiejskich. To chyba... niezła szkoła samorządności?
Pamiętam, jak na początku straszono mnie zebraniami wiejskimi czy strażackimi. Jakież to problemy wychodzą, jak to niby ciężko stanąć w pojedynkę naprzeciw ludzi. Otóż, rzeczywiście trzeba stanąć wobec ludzi i trzeba mówić im prawdę. Szczerze i prawdę. Słowa muszą być spójne z czynami, bo fałsz zawsze wyjdzie na wierzch. Odbyłem takich spotkań sto kilkadziesiąt, uważam je za wysoce potrzebny i budujący element mojej pracy.

A życie prywatne Sławomira Kowalczyka? Ma pan trochę czasu dla siebie, dla rodziny?
Praca w tygodniu, także w soboty czy niedziele... To prawda, ciężko znaleźć czas dla najbliższych, dla siebie. To jest cena, którą się płaci za tego typu pracę. Oparciem jest moja rodzina. Żona, dwójka dzieci. Daje mi to uspokojenie i opanowanie w codziennych obowiązkach.

Jak pan postrzega pracę w samorządzie? Co jest w tym najważniejsze?
Praca w samorządzie polega na nieustannym budowaniu, nieustannej pracy twórczej. Stuprocentowy porządek i ład ostateczny... jest tylko w muzeum. Tam nie ma życia. Pracując w samorządzie trzeba aktywnie szukać sojuszników, ludzi życzliwych. Przeciwnicy sami się znajdą. Jak w życiu. Trzeba z ludźmi rozmawiać, wychodzić im naprzeciwko, każdego szanować. Trzeba jednocześnie postępować uczciwie i stale się pilnować.

Zasłynął pan jako jedyny wójt, dojeżdżający do pracy... przez dwa województwa.
To prawda, na stałe mieszkam w Krakowie. Ale odległość to jest też zobowiązanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie