Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwa tysiące poszkodowanych i milionowe straty po nawałnicy w powiecie kozienickim

Tomasz DYBALSKI. [email protected], /jp/
W gospodarstwie Władysława Szymańskiego w Grzybowie Nowym w gminie Magnuszew nawałnica zniszczyła okna i elewację domu a także sad i uprawę truskawek.
W gospodarstwie Władysława Szymańskiego w Grzybowie Nowym w gminie Magnuszew nawałnica zniszczyła okna i elewację domu a także sad i uprawę truskawek. Łukasz Wójcik
Nadal trwa liczenie start po nawałnicy, która przeszła nad tymi terenami dwa tygodnie temu.

Tak było

Nawałnica dotarła nad powiat kozienicki od strony południowo-zachodniej i przeszła w stronę Magnuszewa. Ucierpiały trzy gminy: Głowaczów, Grabów nad Pilicą i Magnuszew. Wszystko zaczęło się w ubiegły poniedziałek około godziny 17 i trwało kilkanaście minut. - To był grad wielkości jabłek, nigdy w życiu czegoś takiego nie widziałem - opowiadał Władysław Szymański z Grzybowa Nowego. Kwitnące jabłonie zamieniły się w gołe, zniszczone pnie. Na polu, na którym rosły truskawki nie widać, żeby coś było sadzone. Gradobicie dokładnie przeorało pola. W poniedziałek po burzy tereny gminy Magnuszew wyglądały jak w środku zimy. Było biało, a na drzewach nie został nawet jeden liść. W gminie Grabów nad Pilica najbardziej ucierpiała miejscowość Paprotnia.

Na ile mogą liczyć poszkodowani?

Na ile mogą liczyć poszkodowani?

Informację na ten temat przekazała podczas sesji Sejmu Magdalena Młochowska, podsekretarz stanu w Ministerstwie Administracji i Cyfryzacji. O formy rządowej pomocy dla ludzi, którzy ponieśli straty pytali radomscy posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Posłów zaniepokoiły wypowiedzi urzędników Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego sugerujące, że pomoc może być udzielona w pewnym ograniczonym zasięgu.
Przedstawicielka resortu rozwiała wątpliwości posłów, wyjaśniając, że pomoc państwa będzie się odbywała w jak najszybszym czasie i według stosowanych do tej pory zasad. Mają być wypłacane zasiłki celowe w wysokości do 6 tysięcy złotych na bezpośrednią pomoc dla osób poszkodowanych. Jak wyjaśniała minister Magdalena Młochowska pieniądze na ten cel będą przekazywane gminom w ciągu dwóch, trzech dni od złożenia przez samorządy odpowiednich wniosków.
W przypadku ubiegania się o pomoc w wysokości do 20 tysięcy złotych nie będzie wymagana opinia rzeczoznawcy. Istnieje też możliwości ubiegania się pomoc w wysokości do 100, a nawet 300 tysięcy złotych na odbudowę lub remont budynku, jeśli został on zniszczony całkowicie lub w znacznym stopniu.

Na pomoc, której trzeba udzielić ludziom poszkodowanym w ubiegłotygodniowej nawałnicy potrzeba przynajmniej kilka milionów złotych. Gminy liczą na pomoc wojewody, obiecał ją też wiceminister rolnictwa.

W gminach Głowaczów, Grabów nad Pilicą i Magnuszew powstały już komisje, które będą dokładnie liczyły straty po nawałnicy, która przeszła przez powiat kozienicki 20 maja. Pierwsze szacunki dotyczące poszkodowanych są, delikatnie mówiąc, niepokojące. W gradobiciu ucierpiało ponad 2 tysiące gospodarstw: około 600 w gminie Grabów nad Pilicą, około 700 w gminie Głowaczów i około 800 w gminie Magnuszew.

ZNISZCZONE CAŁKOWICIE

- Uprawy w większości gospodarstw zniszczone są całkowicie - mówi Dorota Stępień, sekretarz Grabowa nad Pilicą. Koszt tych strat jeszcze nie został policzony, bo rolnicy ciągle składają wnioski. Wiadomo, że na naprawę zniszczeń w budynkach trzeba będzie wydać w Grabowie około 300 tysięcy złotych. W gminie Głowaczów naprawa zniszczonych dachów, okien, czy elewacji będzie kosztowała ponad 800 tysięcy złotych. Gradobicie uszkodziło około 50 domów i 100 budynków gospodarczych. Powierzchnia zniszczonych upraw to 1500 hektarów, do naprawy jest też 6 kilometrów dróg.

MUSIELI JEŹDZIĆ PO WNIOSKI

Rolnicy składają wnioski do gminy, to między innymi na ich podstawie będą wyliczane straty w rolnictwie. Składanie wniosków nie odbywa się bez problemów. Właściciele zniszczonych gospodarstw muszą pobrać kopie wniosków o dopłaty i dołączyć ją do tych składanych po burzy. Skarżą się na to, że muszą po nie jeździć osobiście do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Kozienicach.

- Jak pojechałem, to pół dnia mi zeszło w kolejce, w końcu nie zdążyłem na autobus powrotny. Dobrze, że mógł ktoś po mnie przyjechać - żali się jeden z nich.

ZMIANA NA PRZYSZŁOŚĆ

- To jest rzeczywiście utrudnienie dla tych ludzi - mówi Piotr Kozłowski, zastępca wójta gminy Głowaczów. - Chcieliśmy, aby agencja przesłała wszystkie dokumenty bezpośrednio nam, po co utrudniać życie mieszkańcom, ale nie było na to zgody.

Kozłowski dodaje, że w końcu taka zgoda pojawiła się po tygodniu. - To już była musztarda po obiedzie, bo przez ten tydzień wszyscy już wystali się w kolejkach i wzięli te wnioski - mówi. W gminie zaapelują do wojewody, aby zmienił przepisy na przyszłość. - Chcemy, żeby każdy, kto składa do nas wniosek, mógł podpisać upoważnienie do pobrania dokumentów z agencji i wtedy my wszystko załatwimy - wyjaśnia.

DLA KAŻDEGO

W gminie Magnuszew do wymiany są wszystkie drzewa w sadach na powierzchni 300 hektarów. Nawałnica zniszczyła kilkanaście tysięcy hektarów zasiewów, upraw ogrodniczych i sadów. Naprawa zniszczonych budynków będzie kosztowała stosunkowo niedużo, około stu tysięcy złotych, ale pokrycie strat rolników dużo więcej.

- Mamy około 500 gospodarstw, gdzie uprawy zostały zniszczone w stu procentach. Zakładając pomoc w wysokości około 5 tysięcy dla każdego, to już jest 2,5 miliona złotych - wylicza Henryk Plak, wójt gminy Magnuszew. Jak dodaje, na razie najważniejsza jest pomoc dla rodziny, której gradobicie zniszczyło i uprawy i dom - Za kilka dni ta rodzina nie będzie miała za co żyć, dlatego konieczna jest wypłata kilku tysięcy złotych natychmiast - mówi Plak.

OBIECAŁ WICEMINISTER

Dodaje, że ludzie mówią, że woleliby, żeby wiatr zerwał im dach niż mieć zniszczone uprawy. - Ktoś ma czteroletni sad i burza go niszczy. Musi czekać kolejne cztery lata na zbiór, jest osiem lat "w plecy" to jest warte niejeden dach - uważa wójt.

Henryk Plak we wtorek wziął udział w sejmowej komisji, na której Kazimierz Plocke, wiceminister rolnictwa obiecał pomoc. - Wnioskowaliśmy o trzy rzeczy: wypłatę po 5-6 tysięcy złotych dla ludzi, którzy mają całkowicie zniszczone uprawy, pieniądze z funduszu na odbudowę upraw i zaliczenie truskawki do roślin wieloletnich, bo bez tego upraw tych owoców nie można wpisać do strat - wyjaśnia wójt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie