-Tego typu pożary mają zwykle duży obszar, dlatego zgodnie z procedurą na miejsce skierowanych zostało łącznie 13 zastępów, w tym drabina mechaniczna i cysterna z 25 metrami sześciennymi wody - wylicza Robert Sabat, zastępca komendanta miejskiego kieleckiej strażacy pożarnej.
Gdy ratownicy dotarli na miejsce okazało się, że w budynku o rozmiarach 12 na 100 metrów, w którym znajduje się 20 tysięcy dwudniowych piskląt, płonie wyściółka.
-Pożar, jaki powstał najprawdopodobniej od zwarcia w instalacji elektrycznej, miał powierzchnię 10 na 22 metry. Udało się go ugasić nim bardziej się rozwinął i nim objął konstrukcję budynku - opowiada wiceszef kieleckiej straży pożarnej.
Strażacy działający w sprzęcie chroniącym drogi oddechowe szybko ugasili ogień, zadymienia nie przeżyło jednak około 90 procent kurcząt.
-Straty zostały wstępnie oszacowane na 35 tysięcy złotych. Strażacy powiadomili o powiatowego lekarza weterynarii. Właściciel kurnika ma podpisaną umowę z firmą utylizacyjną, która zajmie się padłymi kurczętami - relacjonuje Robert Sabat. Jak uzupełnia, strażacy gasili niewielki pożar w tym samym kurniku w grudniu 2012 roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?