Historię rodziny opisywaliśmy ponad miesiąc temu w „Relaksie”. Mieszka ona w bloku numer 24 przy ulicy Konarskiego w Skarżysku-Kamiennej. Córka pani Moniki zatruła się tlenkiem węgla w lutym ubiegłego roku podczas kąpieli. Śledztwo, które prowadzi miejscowa Prokuratura Rejonowa, dotąd nie wskazało winnych.
Komin niedrożny?
Lisowska zarzuca błędy skarżyskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, która jest właścicielem słynnego, około 40-letniego „kafelkowca”, oraz kominiarzom. Twierdzi, że przewód spalinowy jej domu jest niedrożny i to doprowadziło do śmierci córki Aleksandry. Spółdzielnia nie zgadza się z tym, powołując się na dotychczasowe oględziny kominiarzy, które nie wykazywały żadnego niebezpieczeństwa ani nieprawidłowości. Tymczasem pół roku temu czadem o mało nie zatruła się tu również pani Monika. – Żyjemy jak na „bombie zegarowej”, syn boi się sam pozostać w mieszkaniu – powtarza w rozmowie kobieta. Lisowska oraz jej pełnomocnik prawny Władysław Biskup zarzucają skarżyskim prokuratorom bierność w prowadzeniu śledztwa w sprawie ustalenia przyczyn śmierci 18-letniej dziewczyny.
Ciąg zerowy, gaz wyłączony
Nowe wątki pojawiły się w ostatnich dniach. Powołany przez prokuraturę biegły z Piekoszowa dokonał oględzin w mieszkaniu 2 stycznia. – Stwierdził, że w kominie nie ma w ogóle tzw. ciągu powietrza, co zagraża naszemu zdrowiu i życiu. Od śmierci córki minęło już ponad dziesięć miesięcy, sami żyjemy w ciągłym strachu – wspomina Lisowska. Gazownicy w sobotę wskazali, że niesprawna jest instalacja wentylacyjna w łazience. – Tego samego dnia, w sobotę odcięto nam dopływ gazu do mieszkania, bo istniało niebezpieczeństwo zatrucia czadem. Z tego też powodu przyjechała policja. Od pięciu dni korzystamy z elektrycznej płyty indukcyjnej, w czajniku gotujemy wodę do zmywania naczyń, kąpiemy się u sąsiadki. Nie mam jak przyrządzić obiadu, jadamy „na mieście”. Ile można tak jeszcze wytrzymać? – pyta zrozpaczona kobieta. Lisowska przyznaje, że po śmierci córki wykańcza się psychicznie, ma bóle głowy, leczy się u neurologa. – Okazuje się, że dokumentacja techniczna bloku „zaginęła”. Zapytałam śledczych co z nią? Najpierw otrzymałam pisemną odpowiedź od prokurator Ireny Janczary, że „prawdopodobnie” znajduje się ona w aktach sprawy. Z kolei policja powiadomiła mnie pisemnie, że spółdzielnia nie przesłała do niej żadnej dokumentacji projektu budowlanego tego bloku. O co tu chodzi? – zastanawia się mieszkanka.
Prezes nie widzi podstaw…
Prezes spółdzielni Lubosław Langer, podobnie jak kilka tygodni temu, tak i teraz zarzeka się w rozmowie z nami, że przekazał wszystkie dokumenty, które potrzebowali śledczy. Był też mocno zdziwiony terminem oględzin biegłego. – Zjawił się tam w sobotę, nic nie wiedzieliśmy wcześniej o jego wizycie, nie mogliśmy więc wysłać na miejsce nikogo z naszych pracowników. Pojawił się jedynie portier, który przekazał klucze do włazu na dach budynku. Dziś (rozmawialiśmy we wtorek 5 stycznia – przyp. PST) jeszcze wyślę tam służby kominiarskie, aby przeprowadziły swoje pomiary – powiedział nam prezes.
Tego samego dnia Monika Lisowska, tuż po naszej rozmowie telefonicznej z Langerem, otrzymała od szefa spółdzielni pismo. Informuje on, że służby kominiarskie wykonały pomiary między godziną 11 a 12 i nie wykazały na miejscu żadnych uchybień ani nieprawidłowości w działaniu wentylacji. – Spółdzielnia wystąpiła do Rejonu Dystrybucji Gazu w Skarżysku-Kamiennej celem wznowienia dostawy gazu do mieszkania – czytamy we fragmencie pisma. Prezes nie widzi też żadnych podstaw do instalowania dodatkowych urządzeń przywracających funkcjonalność lokalu. Wspomina o tym, że w 2012-13 roku dokonano tu wymiany stolarki okiennej i zamontowano automatyczne nawiewniki w oknach. To na własny koszt uczyniła pani Monika.
Oskarżą prokuraturę i spółdzielnię?
- Nie zalegam z czynszem, tymczasem odbijam się „od ściany” bierności i obojętności prokuratury oraz spółdzielni, ta ostatnia uparcie twierdzi - o zgrozo - że mam najbezpieczniejszy lokal w bloku! Nadal tymczasem mieszkam z rodziną w lokalu, który zagraża naszemu bezpieczeństwu – wskazuje. Jej pełnomocnik Władysław Biskup dodaje. – Jeżeli śledztwo nie wyjaśni przyczyn śmierci córki pani Moniki, rozważymy możliwość skierowania prywatnego aktu oskarżenia do sądu przeciw spółdzielni i prokuraturze – zapowiada mecenas.
Piotr Stańczak
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?