Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Baba za kółkiem. Pani Madzia przeciera komunikacyjny szlak

Marcin Radzimowski [email protected]
Magdalena Pytelewicz jest pierwszym kierowcą - kobietą w historii tarnobrzeskiej komunikacji miejskiej.
Magdalena Pytelewicz jest pierwszym kierowcą - kobietą w historii tarnobrzeskiej komunikacji miejskiej. Marcin Radzimowski
Drobna, uśmiechnięta, młoda kobieta za kierownicą dwunastotonowego i dwunastometrowego kolosa. Magdalena Pytelewicz jest pierwszym kierowcą - kobietą w historii komunikacji miejskiej w Tarnobrzegu. Budzi duże zainteresowanie.

ZOBACZ też:
Sztormy niszczą kalifornijski klif. Lada dzień domy mogą osunąć się do oceanu

Z 28-latką na rozmowę umawiam się przy dworcu kolejowym w Tarnobrzegu, gdzie „emkaesy” rozpoczynają kursy. Podjeżdża dwunastometrowym MAN-em, bardzo sprawnie manewrując na wąskiej zatoczce autobusowej. To jeden z dwóch największych autobusów w taborze komunikacji miejskiej. A właściwie z największych wozów, jak to autobusy określają kierowcy tychże.
- Bardzo fajnie się prowadzi, choć na co dzień jeżdżę mniejszym wozem. Dla mnie w zasadzie bez większej różnicy. Ten mój ma chyba około dziewięciu metrów długości, ten dwanaście - wyjaśnia Magdalena Pytelewicz.

Przyjechała wyjątkowo większym, bo miała awarię w trasie. W przypisanym do niej pojeździe „nawalił” alternator i na kolejny kurs trzeba było skierować auto zastępcze. Bywa i tak, zdarza się. - Na początku chciałam jeździć tylko tymi małymi wozami, ale teraz nie chciałabym się za nic zamienić - śmieje się 28-latka. Małe autobusy miejskie w Tarnobrzegu to raczej rzadko spotykane w naszym kraju dwa miniautobusy Kutsenits City. Długość to niecałe siedem metrów i charakterystyczna maska - dziób z przodu. Niektórzy pasażerowie mówią wprost, że to jeżdżące odkurzacze.

Pasją zaraziła się w Turcji

Skąd w ogóle pomysł, żeby zostać kierowcą autobusu miejskiego? Madzia, bo tak zwracają się do niej koledzy z pracy, pasją do dużych samochodów zaraziła się od swojego chłopaka. Tomek to kierowca zawodowy, jeździł tirami do Turcji. Jeździł, bo teraz akurat szuka pracy. - Kilka razy byłam z nim w trasie do Turcji i wtedy chyba się tym zaraziłam. Postanowiłam, że też kiedyś zasiądę za kierownicą takiego tira - wspomina. - To jednak plany na przyszłość, teraz chcę jeździć autobusami. To naprawdę supersprawa. Prawo jazdy kategorii B (na samochody osobowe) Magdalena Pytelewicz zrobiła raptem trzy lata temu. Kurs i egzamin poszły jak z płatka. Kierowanie samochodem osobowym to jednak zdecydowanie nie był dla 28-latki szczyt marzeń. Postanowiła zrobić kurs i zdać egzamin kategorii D. - Byłam wtedy bezrobotna i dowiedziałam się, że brakuje kierowców autobusów. Pomyślałam, że przecież do odważnych świat należy - mówi.

Warunek: gwarancja zatrudnienia

W tarnobrzeskim „pośredniaku” dowiedziała się też, że istnieje możliwość, by urząd pracy pokrył koszty kursu na prawo jazdy - w ramach wspierania bezrobotnych i pomocy im w znalezieniu pracy. Warunek był taki, że bezrobotny znajdzie firmę, która zagwarantuje mu zatrudnienie po ukończeniu prawa jazdy na autobusy. - Gdy okazało się, że firma Polkar obsługująca komunikację miejską zatrudni mnie, skompletowałam wszystkie niezbędne dokumenty. I poszłam na kurs - dodaje 28-latka, która pochodzi z Tarnobrzega, ale obecnie mieszka w Sandomierzu. Powiatowy Urząd Pracy w Tarnobrzegu ma podpisaną umowę z Ośrodkiem Szkolenia Kierowców MOTOS w Stalowej Woli i to w tym właśnie ośrodku Magdalena Pytelewicz rozpoczęła kurs teoretyczny i praktyczny na kategorię D.

Dążąc do wyznaczonego celu

- Od razu było widać, że ta dziewczyna wie, co chce osiągnąć. Widać było tę determinację. I osiągnęła, z czego bardzo się cieszę - mówi Ryszard Gancarz, instruktor nauki jazdy z MOTOS-u, pod którego skrzydła trafiła Magdalena. - Pamiętam, jak czasem denerwowała się, że w trakcie kursu praktycznego nie wszystko jej wychodzi, jak powinno, ale w zasadzie każdy kursant tak samo to przeżywa. Madzia słuchała moich wskazówek i z popełnianych błędów wyciągała wnioski. Tylko tak można się nauczyć jeździć, a prowadzenie autobusu do łatwych zadań wcale nie należy. Sam kurs na kategorię D 28-latka wspomina bardzo miło. - Były chwile takiej złości, kiedy coś mi nie wychodziło. To nie były momenty zwątpienia, że zrezygnuję, że nie dam rady. A pan instruktor, pan Rysio? Cierpliwie mi wszystko tłumaczył, objaśniał, podpowiadał. Naprawdę jestem mu wdzięczna - mówi pierwsza w Tarnobrzegu kobieta - kierowca komunikacji miejskiej.

Pani Madzia przeciera szlak

Nauka nie poszła w las. Magdalena Pytelewicz zdała w tarnobrzeskim Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego egzamin teoretyczny, a później praktyczny za pierwszym razem. Gdy miała już dokument w ręce, zgodnie z umową czekała na nią praca. W Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacji w Tarnobrzegu należącym do firmy Polkar, Magdalena pracuje od 12 stycznia. - Złego słowa nie mogę powiedzieć. Widać, że pani Madzia z uśmiechem przychodzi do pracy i co tu ukrywać, wzbudza spore zainteresowanie wśród pasażerów. Jako kobieta - kierowca autobusów w Tarnobrzegu przeciera szlak - mówi Karol Szczepanik, szef Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Tarnobrzegu. Kierowcy - panowie też w samych superlatywach opisują swoją koleżankę. Zachwalają, że świetnie sobie radzi „za kółkiem” i w razie problemów z wozem, rąk nie załamuje. Rasowy kierowca.

Wciskali niewidzialny hamulec

Jak każdy kierowca autobusu, na początku Magdalena Pytelewicz jeździła w towarzystwie któregoś z kolegów, doświadczonych kierowców. Po to, żeby dobrze poznać trasę poszczególnych linii. Kierowca trasy musi mieć w małym palcu, żeby później nie zastanawiać się, czy dobrze jedzie. - Koledzy siedząc obok mocno wciskali niewidzialny pedał hamulca? Nie wybili dziury w podłodze - pytam. - Oj tak, niektórzy na początku wciskali - śmieje się 28-latka. - To chyba taki odruch każdego kierowcy, któremu nagle przychodzi jechać jako pasażer. Wybieram się na krótką przejażdżkę autobusem prowadzonym przez panią Madzię. Tym większym, dwunastometrowcem. „Baba za kółkiem” jedzie bardzo płynnie oraz pewnie i bynajmniej nie jest to zasługa automatycznej skrzyni biegów w MAN-ie. Bardzo pewnie tarnobrzeżanka (a może już bardziej sandomierzanka) pokonuje też kolejne rondo, co takim kolosem łatwe nie jest. Trzeba pamiętać, że wóz „zachodzi” dalej niż jego koła.

Z ruchu warg można wyczytać

Magdalena Pytelewicz podjeżdża na kolejny przystanek. Wsiadają kolejni pasażerowie, kolejni, którzy bacznie przyglądają się kierowcy. Nie wszyscy korzystający z komunikacji miejskiej w Tarnobrzegu mieli już okazję jechać autobusem prowadzonym przez kobietę. To widok wciąż nieczęsto spotykany. - Jak dotąd spotykam się tylko z miłymi komentarzami. W sumie to nie dziwię się, jeszcze niedawno widok kobiety kierującej autobusem czy tirem też bardzo mnie dziwił. Nawet nie znam osobiście żadnej kobiety, która prowadzi autobusy - mówi „kierowca w spódnicy”. - Zresztą kiedy jadę, też widzę, że niektórzy stojąc na chodniku zaczynają się wpatrywać. No i z ruchu warg też można wyczytać: „Patrz, baba kieruje”. Ano kieruje.

Przedszkolanka na trasie

Praca w charakterze kierowcy autobusu nie jest pierwszym doświadczeniem zawodowym 28-latki. Wcześniej pracowała już w sklepie, pracowała też przez rok szkolny w Przedszkolu numer 12 w Tarnobrzegu, jako pomoc nauczyciela. Tamten czas wspomina bardzo miło, ale jazdy autobusem nie zamieniłaby na pracę z dzieciakami. - Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że praca kierowcy autobusu jest monotonna, ale tak nie jest. Ja każdego dnia uczę się czegoś nowego, codziennie jest inaczej - nie kryje Madzia. Dodaje, że lepiej, iż pracę zaczęła w okresie zimowym, gdy często są trudne warunki drogowe. Jak mówi, lepiej być rzuconym na głęboką wodę i podszkolić umiejętności. Co ją denerwuje, jako kierowcę komunikacji miejskiej? Przede wszystkim nieodpowiedzialne zachowanie wielu pieszych i rowerzystów. Już kilka razy ktoś wszedł nagle na przejście z pobocza, nie sprawdzając nawet, czy nic nie jedzie. - Niektórzy naprawdę myślą, że dziesięciotonowy samochód jest w stanie zatrzymać się w miejscu - mówi. - Rowerzyści też dają czasem popis. Bywa, że jest ścieżka rowerowa, a rowerzysta uparcie jedzie drogą. Nie pomagają też niektórzy kierowcy aut osobowych. Zapominają, że w mieście na wąskich zakrętach duży autobus musi zachodzić na drugi pas ruchu. Nie ustąpią, nie przepuszczą. - Zrozumieją, gdy kiedyś wsiądą za kierownicę autobusu - mówi z uśmiechem 28-latka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie