Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pieniądze z “1 procenta” leżą na koncie. A dzieci z Zespołu Szkół Specjalnych w Tarnobrzegu czekają

Marcin Radzimowski
Była umowa o współpracy, ale nie na piśmie. I pojawił się problem. Dyrektor szkoły upomina się o pieniądze z podatku, a przedstawiciele stowarzyszenia boją się przekazać pieniądze na konto.

ZOBACZ TAKŻE:
Wyższe opłaty dla handlujących w niedzielę. Klienci mają mieszane odczucia

(dostawca: TVN24/x-news)

Zespół Szkół Specjalnych w Tarnobrzegu od wielu lat stara się pozyskiwać pieniądze na zakup sprzętu rehabilitacyjnego dla podopiecznych z tytułu przekazywanego 1 procenta podatku. Szkoła nie jest organizacją pożytku publicznego, więc sama nie może zbierać pieniędzy „z podatku”. Współpracuje w tym zakresie ze stowarzyszeniami będącymi na liście organizacji pożytku publicznego.

- Przez kilka lat pieniądze dla nas przekazywane były na konto Fundacji Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej i parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy „Ciepło i Serce”. Każdy, kto rozliczając PIT chciał przeznaczyć jeden procent podatku dla naszych uczniów, wskazywał to w zeznaniu. Pieniądze te urząd skarbowy przekazywał na konto fundacji, a docelowo trafiały one do naszej placówki - wyjaśnia Janusz Galiniak, dyrektor Zespołu Szkół Specjalnych.

Dodaje, że współpraca układała się dobrze, ale na początku 2012 roku pojawił się problem. Okazało się bowiem, że z powodów formalnych (niedotrzymanie terminu złożenia w ministerstwie sprawozdania z działalności), Fundacja „Ciepło i Serce” została skreślona z listy OPP. Nie można więc było wpłacać na jej konto pieniędzy. Sprawę udało się „wyprostować” po trzech miesiącach, ale zanim do tego doszło, Janusz Galiniak poszukał innego stowarzyszenia do współpracy. - Nie było wtedy wiadomo, kiedy sprawa się wyjaśni, a ja nie chciałem stracić pieniędzy, jakie wpływały z urzędu skarbowego - mówi.
Jak mówi, skontaktował się z przewodniczącym Stowarzyszenia Bezpieczne Miasto Tarnobrzeg , Piotrem Wałcerzem (było wpisane na listę OPP), a ten zgodził się, by poprzez stowarzyszenie zbierać pieniądze dla szkoły.

- To była umowa ustna, przy świadkach. Teraz wiem, że to był błąd, że umowa nie została zawarta na piśmie, ale przecież umowa ustna też coś znaczy - mówi Galiniak.

Dyrektor szkoły wspomina, że w pierwszym roku współpracy nie było problemu. Pieniądze dedykowane dla szkoły (w sumie około 1100 złotych) trafiły na konto Stowarzyszenia Bezpieczne Miasto Tarnobrzeg, stowarzyszenie za te pieniądze kupiło sprzęt rehabilitacyjny, który następnie przekazało w formie darowizny dla uczniów.

W 2013 roku doszło do zmiany we władzach stowarzyszenia, nowym przewodniczącym został Tadeusz Sęk.
- Pieniądze przekazywane na konto stowarzyszenia ze wskazaniem dla naszej szkoły, za 2013 i 2014 rok, nie dostaliśmy do dziś. To około trzy i pół tysiąca złotych może być - mówi dyrektor. - To przecież nie są dla mnie pieniądze, tylko dla tych dzieci. A ja nie mogę się ich w stowarzyszeniu doprosić. Taka sytuacja trwa od ponad roku.

Tadeusz Sęk, przewodniczący Stowarzyszenia Bezpieczne Miasto Tarnobrzeg, nie kryje swojego zdziwienia. Zarzeka się, że z dyrektorem szkoły Januszem Galiniakiem rozmawiał jeden raz w życiu. I nie rok temu, nie dwa, ale kilka dni temu.
- Pierwszy raz na oczy tego pana widziałem, kiedy do nas przyszedł z pretensjami - mówi Tadeusz Sęk. - A gdzie był przez te prawie trzy lata? Ja nie mogę odpowiadać za mojego poprzednika, nie wiem co i jak oni ustalali we dwóch. Pomijając fakt, że przewodniczący stowarzyszenia jednoosobowo nie ma prawa zawierać żadnej umowy.

Dodaje, że nie ma żadnego dokumentu, żadnej pisemnej umowy, na mocy której miałby przekazać pieniądze dla szkoły.
Wtóruje mu Danuta Oszczudłowska, skarbnik Stowarzyszenia Bezpieczne Miasto Tarnobrzeg: - Sprawy przekazywania jednego procenta podatku są bardzo mocno obwarowane przepisami. Pan dyrektor szkoły przecież zawierał umowę z fundacją „Ciepło i Serce”, to wie - mówi. - A z nami? Nie ma nawet świstka papieru. Nic.

Oboje dodają, że w takich umowach szczegółowo trzeba zaznaczyć, kiedy, jak i gdzie mają zostać przekazane pieniądze. A ich część zostaje w organizacji pożytku publicznego, pokrywając koszty „administracyjne” (przelewy, prowadzenie konta).
- Sprawdzę w archiwum, ale wydaje mi się, że za 2013 rok pieniądze ze szkołą zostały rozliczone - dodaje skarbnik. - U nas na koncie są pieniądze z podatku za 2014 rok, rozliczenie przyszło 2 października 2015 roku.
Przedstawiciele Bezpiecznego Miasta Tarnobrzeg twierdzą, że brak jakiejkolwiek pisemnej umowy to jedno, a drugie to obowiązujące od września ubiegłego roku przepisy ustawy „o jednym procencie”.

W artykule 50c. 1. czytamy: „Kto, działając w imieniu organizacji pożytku publicznego (...) wzywa do przekazania lub przekazuje środki finansowe pochodzące z 1% podatku dochodowego (...) na rzecz organizacji pożytku publicznego, która nie została uwzględniona w tym wykazie, podlega karze grzywny”.
- Pieniądze dla tych dzieci są na naszym koncie, ale my zwyczajnie nie wiemy, co zrobić, żeby je przekazać, a jednocześnie nie złamać prawa - mówi Tadeusz Sęk. - W razie kontroli finansowej, jak wyjaśnimy takie sobie przekazywanie pieniędzy? To jest kryminał.

W tej sprawie skarbnik stowarzyszenia ma się dziś kontaktować z ministerstwem. Jutro Tadeusz Sęk ma się spotkać w wiceprezydentem miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie