MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dobra pani na Dzikowie

Wioletta WOJTKOWIAK
Róża Tarnowska
Róża Tarnowska Archiwum

W pamięci najstarszych tarnobrzeżan zachowała się jako filantropka. Wielu dzięki jej pomocy i opiece przetrwało dramat okupacji. Po wyzwoleniu i zabraniu majątku przez władzę ludową wyemigrowała na zawsze do dalekiej Kanady. Dzisiaj odbywa swój symboliczny powrót do domu.

Urna z prochami Róży Tarnowskiej spocznie dzisiaj w rodowej krypcie pod klasztorem OO. Dominikanów, ufundowanym przez Tarnowskich przeszło trzy wieki temu. Stanie się zadość tradycji, bo to miejsce pochówku wszystkich członków rodu. Spoczywają tu między innymi ostatni dziedzice Dzikowa Jan Dzierżysław, Zdzisław i jego syn, a mąż Róży Artur, którego prochy przywiozła do Polski w 1985 roku z Montrealu. Zmarła tam 18 lipca 2005 roku.

Kim była Róża Tarnowska, żona ostatniego dziedzica Dzikowa Artura Tarnowskiego? Wspominamy z historykiem Tadeuszem Zychem, autorem wielu książek obrazujących życie w Dzikowie, głównej siedzibie rodu Tarnowskich, założycieli miasta.

Róża z Zamoyskich Tarnowska urodziła się w 1911 roku. Przyszła na świat w rodzinie majętnej, zasłużonej i wpływowej. Jej ojciec, ordynat Maurycy Zamojski (1871- 1939) był jednym z czołowych działaczy Endecji, posłem do Dumy, członkiem Naczelnego Komitetu Narodowego, krótko ministrem spraw zagranicznych w II RP. Matka Róży to Maria Zamoyska z Sapiehów (1884-1969). Córce dali także w posagu staranne wykształcenie.

W 1931 roku wyszła za mąż za Artura Tarnowskiego, najstarszego syna Zdzisława. Ślub odbył się w Klemensowie, z wielką pompą. Po ślubie młodzi przybyli do Dzikowa i od tego momentu można mówić o Róży Tarnowskiej, jako pani na Dzikowie. Arystokratką była bardziej z ducha. Nie miała w sobie wyniosłości. Od początku prowadziła działalność charytatywną, jak jej teściowa Zofia Tarnowska. Była jedną z najbardziej aktywnych działaczek Polskiego Czerwonego Krzyża. Przed wojną należała przed wojną do zarządu głównego PCK. Wedle znalezionych zapisków, dobrze wspomina ją ludność tarnobrzeska i żydowska. Pomagała zdolnej, biednej młodzieży.

Tragedia zaczęła się we wrześniu 1939 roku. Artur Tarnowski poszedł walczyć w Kampanii Wrześniowej. Wzięty do niewoli przebył całą okupację w oflagu. Dla Róży zaczął się okres najtrudniejszy. Pozbawiona wsparcia męża, musiała utrzymać majątek w specyficznych warunkach. Dzikowski zamek stał się siedzibą niemieckiego sztabu. Mając obcych pod dachem, wykazała się męstwem i patriotyzmem.

Nadal działała w Polskim Czerwonym Krzyżu i Radzie Głównej Opiekuńczej, legalnej organizacji utworzonej w czasie okupacji, pod przykrywką której działało państwo podziemne. Wykorzystując jawną strukturę rady opiekuńczej udzielało pomocy wielu środowiskom. Róża była przedstawicielką rady głównej opiekuńczej na cały powiat tarnobrzeski. Przez jej ręce przechodziły pieniądze, na jej głowie była organizacja pomocy dla dzieci poszkodowanych przez wojnę, dla sierot. Ochronka zawsze była oczkiem w głowie Tarnowskich.

W 1945 roku nadchodzi wyzwolenie z niemieckiego jarzma, lecz nowe rządy władzy ludowej oznaczają dla Tarnowskich zniewolenie. Reforma rolna pozbawiła ich majątku obliczanego w początkach dwudziestego wieku na 40 tysięcy hektarów. Róża Tarnowska dostała prawo do tak zwanej resztówki, mogła zachować zamek i 50 hektarów ziemi. Władza ludowa i tę decyzję pogwałciła. Zamek zamieniono na szkołę rolniczą. To pozbawiło Różę Tarnowską jakichkolwiek środków do życia i zmusiło do wyjazdu. Władze nie stawiały zresztą przeszkód, by rodziny ziemiańskie emigrowały.

Róży Tarnowskiej udało się przedostać na Zachód. W Belgii połączyła się z mężem. Początkowo klepali biedę. Artur Tarnowski pracował jako subiekt w sklepie z dywanami. Róża wychowywała czworo dzieci i zajmowała się domem. Po emigracji do Montrealu zawsze żywili nadzieję, że uda im się powrócić do Dzikowa. 19 grudnia 1984 roku na obczyźnie zmarł Artur Tarnowski. Przed śmiercią zabiegał mocno o utworzenie w Dzikowie muzeum. Pół roku później Róża z synem Pawłem przywiozła jego prochy do grobowca rodzinnego. Zdrowie nie pozwoliło jej uczestniczyć w pierwszym po wojnie zjeździe rodzinnym w Dzikowie w 1996 roku.

- Róża Tarnowska dopóki siły jej na to pozwalały, utrzymywała korespondencję, jedyny kontakt z utraconym krajem. Zachowały się jej listy do wielu tarnobrzeżan, byli to dawni pracownicy zamku, prości ludzie. Była bardzo ciekawa, jak żyją, co się w kraju dzieje - mówi Tadeusz Zych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie