- Chętnie odwiedzam Stalową Wolę. Mieszkają tu moi rodzice oraz dwie siostry. Ostatnio przyjeżdżam tu częściej bo mamy coraz lepsze drogi - mówi Szymon Jędruch. Ambasador powiedział nam, że coraz częściej rozmawia z żoną aby w przyszłości wrócić na stałe w rodzinne strony. Narazie jednak realizuje się w Łodzi, gdzie pracuje w Teatrze Muzycznym. Widzi jak miasto zmienia się na lepsze. Cztery lata temu Teatr przeszedł gruntowny remont. - Jest piękny - przyznaje Jędruch, dlatego zdecydowaną większość spektakli gra tam. Miniony sezon był bardzo pracowity. Obecnie przygotowuje się do roli w operetce „Wielka księżna Gerolstein”. Premierę zaplanowano na październik.
Zapytaliśmy tenora czego łodzianie lubią słuchać? - Lubią operetki jednak świat teatru zmierza w stronę musicalu. Śpiewanie stało się bardziej popularne za sprawą rozrywkowych programów telewizyjnych - tłumaczy Szymon Jędruch. Oprócz talentu i miłości do śpiewania trzeba się również odnaleźć na rynku, gdyż jest on coraz bardziej konkurencyjny. - Trzeba brać udział w castingach bo teatry odchodzą już od etatowego zatrudnienia - dodaje.
W 2008 roku Szymon Jędruch został uhonorowany tytułem Ambasadora Stalowej Woli. W 2011 roku tenora mogliśmy zobaczyć na deskach sali widowiskowej Miejskiego Domu Kultury, gdzie z artystami Teatru Muzycznego w Łodzi wystąpił w operetce „Wesoła Wdówka”. Bajecznie kolorowe widowisko, ze znanymi ariami, takimi jak: „Wieczorem jest Maxim”, „Wilio, o Wilio” i przede wszystkim „Usta milczą - dusza śpiewa”, zachwyciło publiczność, która przeniosła się w świat, gdzie królują piękno i humor. Szymon Jędruch wcielił się w rolę hrabiego Daniło Daniłowicza. Został entuzjastycznie przyjęty. - Był taki moment, że nie wiedziałem co będę robił w życiu. Ale pojawiło się śpiewanie. Okazało się, że mam talent i zacząłem się zajmować śpiewaniem profesjonalnie - wspomina artysta. Przez trzy lata liceum jeździł na lekcje śpiewu do Krakowa. Tam zostało zauważone, że ma kawał głosu. Usłyszał zachętę, że mógłby zostać śpiewakiem operowym, klasycznym.
- Uczestniczyłem w warsztatach wokalnych w Dusznikach Zdroju, gdzie zjeżdżają pedagodzy z całej Polski i gdzie można zweryfikować to, co się umie. Znalazłem swoją drogę i wylądowałem w Łodzi na Akademii Muzycznej - opowiada. Jak zapewnia - trampoliną, od której odbił się i skoczył do wielkiego świata, była Stalowa Wola.
W Miejskim Domu Kultury zaangażował się w działalność Teatru „Okna” Marka Woynarowskiego. Na cztery lata związał się z harcerstwem, był instruktorem w szczepie im. Szarych Szeregów. Trafił na Ogólnopolski Festiwal Harcerski w Kielcach, gdzie zdobył w 1994 roku „Srebrną Jodłę”, a rok później „Złotą”. Trenował koszykówkę w klubie za czasów Jacka Kaczmarskiego. - Ale moje 182 centymetrów wzrostu to było za mało jak na koszykarza - przyznaje.
- Jednak zapragnąłem czegoś więcej i musiałem wyjechać ze Stalowej Woli. Mimo oddalenia, jestem bardzo uczuciowo związany z tym miastem. Mogę o sobie powiedzieć, że jestem lokalnym patriotą - deklaruje artysta. - Kiedy przyjeżdżam do rodziców, to mam przygotowaną przez ojca prasę z okresu mojej niebytności i zawsze przeglądam wiadomości kulturalne i sportowe - zapewnia.
- Nie mam kompleksu, że jestem ze Stalowej Woli, wręcz odwrotnie, podkreślam to na każdym kroku - zapewnił Szymon.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?