Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyjechali po śmierć (zdjęcia)

Marcin Radzimowski
Tyle zostało z samochodów, w których zginęło pięcioro młodych ludzi.
Tyle zostało z samochodów, w których zginęło pięcioro młodych ludzi. M. Radzimowski
W wypadku w Suchorzowie koło Tarnobrzega zginęło pięć młodych osób. Gmina jest pogrążona w żałobie.

Pisk opon, huk i chwilę potem słup ognia. Pięć młodych osób zginęło na miejscu, trzy ranne w tym jedna poważnie, trafiły do szpitala. Dramat rodzin, wstrząs dla przyjaciół i mieszkańców nie tylko Suchorzowa, w którym w niedzielny wieczór rozegrała się tragedia.

21-letnia Natalia cieszyła się, że wreszcie zobaczy swojego chłopaka, Patryka. 24-letni mielczanin właśnie przyjechał z Anglii do Polski, na osiem dni. Dziewczyna wyjechała po niego na warszawskie Okęcie, wspólnie z jego bratem Pawłem i jego dziewczyną Dorotą. Jechali do Mielca, między innymi przez Suchorzów. Nie dojechali…

W tym samym czasie w sąsiadujących z Suchorzowem Siedleszczanach, okoliczni mieszkańcy bawili się na festynie. Była tam również czwórka znajomych: 12-letnia Jolanta G. z Suchorzowa, 15-letnia Monika F. z Dymitrowa Małego oraz 19-letni Michał P. i 21-letni Łukasz T. ze Skopania.

- Nie wiemy, czy któraś z tych osób spożywała alkohol w trakcie trwania zabawy. Dopiero sekcje zwłok i badanie krwi da nam odpowiedź na to pytanie - mówi prokurator Irena Mazurkiewicz-Kondrat, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.

AUTO W OGNIU

Około godziny 22.15 rozległ się pisk opon, a sekundę później potworny huk. Przebieg zdarzenia znany będzie po dokonaniu wszystkich ustaleń, na razie opierać się można na wstępnych ustaleniach i relacji świadków. Wynika z nich, że fiat z czwórką uczestników zabawy na festynie, wyjeżdżał z drogi podporządkowanej na drogę relacji Tarnobrzeg - Mielec. Po niej od strony Tarnobrzega jechał peugeot. Jechała nim Natalia i jej troje przyjaciół…

Żałoba w gminie

Żałoba w gminie

W związku z tragicznym niedzielnym wypadkiem burmistrz miasta i gminy Baranów Sandomierski ogłosił wczoraj dwudniową żałobę. Do jutra włącznie, na terenie miasta i gminy zabrania się organizowania wszelkich imprez o charakterze artystycznym i kulturalnym. Na znak żałoby winny być opuszczone flagi państwowe do połowy masztu, a na wszystkich flagach znajdujących się na budynkach użyteczności publicznej umieszczone zostały czarne wstęgi.

- Pamiętam każdy ułamek sekundy, cały czas byłem przytomny - mówi drżącym głosem 26-letni Paweł K., który kierował peugeot. - Jak dostrzegłem, że ten maluch wyjeżdża, było za późno na jakąkolwiek reakcję. Doszło do zderzenia.
Młody mężczyzna, którego odwiedziliśmy w tarnobrzeskim szpitalu wspomina kolejne momenty tragedii. Pamięta, jak jego samochód zaczął się koziołkować, aż wreszcie spadł z jezdni do rowu.

- Zobaczyłem ogień, najpierw na masce potem wewnątrz auta. Wybiłem nogą szybę w drzwiach i wydostałem się z pułapki - mówi mielczanin. - Moja dziewczyna Dorota też zdołała się wydostać i mój brat.

NIE PODALI GAŚNIC

Z palącego się peugeot nie mogła wyjść na półprzytomna Natalia. Jedno jest pewne, dziewczyna żyła. Do palącego się samochodu próbował wejść jej chłopak, Patryk. Ten, po którego wyjechała na lotnisko. Zapaliło się jego ubranie, 24-latek musiał ratować swoje życie. Swojej ukochanej dziewczynie nie mógł pomóc…
- Ubrania mieliśmy oblane benzyną. A auto się paliło coraz bardziej. Gasiłem ogień, ale gaśnica się skończyła, zacząłem krzyczeć, żeby ktoś pomógł, żeby dał gaśnicę - z trudem tłumi łzy Paweł. - Zatrzymywały się samochody, tylko jeden mężczyzna przybiegł z gaśnicą. Inni nie reagowali. Ta gaśnica też okazało się za mała. Potem już nic nie dało się zrobić…

Kilka i kilkanaście metrów od słupa ognia w jaki zmienił się peugeot, obok kompletnie zmiażdżonego fiata 126p leżały porozrzucane ciała czworga młodych ludzi. Nikt nie miał szansy przeżycia. Jolanta, Monika, Michał, Łukasz, wszyscy zginęli na miejscu. A przecież jeszcze kilkadziesiąt minut wcześniej bawili się na jednym festynie.

STAŁA W TŁUMIE, NIE WIEDZIAŁA

Dwa karawany, dwie karetki pogotowia ratunkowego z tarnobrzeskiego szpitala. W jednej z nich kierowcą był ojciec Michała, który kierował małym fiatem…
Z festynu na miejsce odległego o kilometr od wypadku, przyszedł spory tłum mieszkańców. Ludzie komentowali, dopytywali siebie wzajemnie o szczegóły tragedii. Wśród nich kobieta, która na festynie była z dwiema córkami. Ale w pewnej chwili młodsza z córek zniknęła jej nagle z oczu. Stojąc w tłumie nie wiedziała, że za pół godziny zawołają ją policjanci i prokurator, aby zidentyfikowała ciało swojej córki, jednej z pasażerek fiata.

Potworny lament, płacz i krzyk rozlegał się w poniedziałek kilkakrotnie. Śmierć bardzo młodych ludzi, dramat wielu rodzin i pytanie, czy musiało dojść do tej tragedii? Co ją sprawiło - młodość i brawura? Alkohol? Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się także, że rano podczas powtórnych oględzin miejsca tragedii, policjanci znaleźli trzy woreczki z narkotykami, marihuana i amfetaminą. Do kogo należały? Czy ktoś z uczestników tragedii zażywał wcześniej środki odurzające?

Na te wszystkie pytania nie znamy na razie odpowiedzi, ale nawet odpowiedzi niewiele zmienią. Czasu nikt nie cofnie, nikt nie przywróci życia pięciu młodym ludziom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie