Funkcjonariusze z wkroczeniem do akcji czekali na odpowiedni moment. Ten nastąpił wtedy, gdy z fabryki miała wyjeżdżać partia gotowego produktu. Godzina zero nastąpiła w ostatnią niedzielę.
UKRYTA KOMNATA
Tego właśnie dnia policjanci wkroczyli do prywatnego domu przy ulicy Cmentarnej w Skarżysku. - Dom od lat budził podejrzenia, był wielokrotnie przeszukiwany, ale za każdym razem kończyło się to fiaskiem, niczego nie udało się znaleźć - mówił jeden z policjantów. I w niedzielny wieczór początkowo było podobnie. Co prawda przed domem zauważyli maszyny do drukowanie offsetowego, ale ich posiadanie przecież nie jest karalne. - Cały czas nie było śladów przestępstwa - mówił Karol Jakubowski z Komendy Głównej Policji. - Szukali tak długo, aż znaleźli - dodaje Sławomir Mielniczuk.
A to nie było łatwe, budynek przeczesywali centymetr po centymetrze. Po sześciu godzinach od momentu wejścia na teren posesji bliżej przyjrzeli się jednej ze ścian w piwnicy, tej do której był przytwierdzony kran z wodą. Trzeba było go przekręcić, potem znaleźć ukryty zamek, wiedzieć, jak go otworzyć. A gdy tego się udało, ściana poruszyła się - umocowany na stelażu i zawiasach fragment okazał się być drzwiami do tajnego pomieszczenia. - W ukrytym pokoju funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego zabezpieczyli odczynniki i przedmioty służące do produkcji lewych pieniędzy - informowała Komenda Główna Policji.
TAJEMNICE POD ZIEMIĄ
Ale to nie było wszystko, czego szukali policjanci. Kolejnych 14 godzin drobiazgowego przeczesywania posesji trzeba było, żeby znaleźć wejście do kolejnej skrytki. Na wybrukowanym chodniczku wiodącym do domu od strony podwórka śledczy zauważyli niewielką dziurkę. Wystarczyło włożyć w nią pręt i unieść osiem kostek. Oczom przeszukujących ukazało się wejście do skarbca pod ziemią.
To tutaj znaleziono nie tylko dwie sztuki broni ostrej i ponad tysiąc sztuk amunicji, ale także kompletną linię produkcyjną do drukowania sfałszowanych banknotów stuzłotowych oraz 50 euro - matryce, maszyny drukarskie i offsetowe. Znaleziono także banknoty. Ile, tego do końca dziś nie wiadomo.
Oficjalnie organa ścigania przyznają, że w wozie pierwszego z zatrzymanych mężczyzn, 46-latka ze Skarżyska było 614 podrobionych stuzłotówek, zaś w budynku kolejne tysiące sztuk.
- Jeszcze wszystkie nie zostały zliczone, za mało było na to czasu - wyjaśniał prokurator Sławomir Mielniczuk. Jeden z ludzi pracujących przy sprawie mówił nam, że szacunkowa wartość podrobionych pieniędzy - tych już gotowych do dystrybucji oraz tych jeszcze nie skończonych - może sięgać nawet sześciu milionów złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?