Policja stawia fotoradar i chowa się i... poluje na kierowców! Zobacz, gdzie

- Radomscy policjanci "polują" fotoradarem na kierowców - oburza się jeden z mieszkańców miasta. Katarzyna Kucharska, oficer prasowy zaprzecza: - Nie ma mowy o polowaniu, a ktoś, kto popełnia drogowe wykroczenie, musi się liczyć z konsekwencjami.

Nasz czytelnik, jadąc w środę rano ulicą Starowiejską w Radomiu zwrócił uwagę na ustawiony na nóżkach, przenośny fotoradar i stojących blisko niego policjantów. Jego zdaniem, funkcjonariusze chowali się, a urządzenie było tak usytuowane, by kierowcy mieli kłopot z dostrzeżeniem kontroli.

- Takie "polowania" widziałem też na ulicy Kieleckiej, czy na 11 Listopada. Tam kierowcy widząc fotoradar gwałtownie hamowali, co na śliskiej drodze omal nie zakończyło się karambolem kilku aut - mówił.

Twierdził też, że policjanci zamiast działać prewencyjnie działają represyjnie, a dowodem na to jest również fakt, że o kontrolach nie uprzedzają tablice.

Katarzyna Kucharska, oficer prasowy radomskiej policji potwierdza, że w środę miała miejsce fotoradarowa kontrola. Ustawione na ulicy Starowiejskiej przy wylocie na Limanowskiego urządzenie wykonało w ciągu trzech godzin 16 zdjęć.

- Fotoradar nie był ukryty, bo gdyby stał za jakimś obiektem, wówczas nie mógłby robić czytelnych zdjęć - przekonuje. - Nie może być też mowy o chowających się policjantach, bowiem ich zadaniem jest jedynie pilnowanie urządzenia - przekonuje.
Według Katarzyny Kucharskiej, policja nie ma obowiązku informowania za pomocą tablic o radarowych kontrolach, informują o tym natomiast tablice znajdujące się przy trasach wylotowych z miasta.

- Jeśli kierowca widząc fotoradar gwałtownie hamuje, to znaczy, że jechał z nadmierną prędkością. Niestety, ktoś kto popełnia wykroczenie nie potrafi przyznać się do tego błędu i szuka dziury w całym. My ze swojej strony nie mamy sobie nic do zarzucenia - dodała Katarzyna Kucharska.