Skandaliczna sytuacja w Górkach w gminie Kije. Na jednej z posesji leży ogromna hałda biomasy i płonie. Sąsiedzi skarżą się na smród. Wielokrotnie interweniowała straż pożarna, sanepid. Nikt nie może sprawić, by koszmar mieszkańców wsi się skończył. Dlaczego?
- Ja nic nie mogę na to poradzić, bo ona nie należy do mnie, tylko do innego człowieka wynajmującego u mnie plac na składowanie. A ten pan nie chce jej usunąć - twierdzi właściciel Andrzej Połetek.
Przejeżdżając przez Górki nie sposób jej nie zauważyć. Tym bardziej, że cały czas wydobywa się z niej dym. To hałda biomasy, czyli surowca do produkcji węgla drzewnego. Jest tak ogromna, że sam właściciel posesji, na której leży, a także jego żona, mają kłopot, by podać dokładnie jej rozmiary. Na pewno jest kilka tysięcy ton.
Smród nad Górkami unosi się dosyć długo. Po raz pierwszy dał o sobie znać w czerwcu 2011 roku. Wtedy to Andrzej Połetek wynajął część swojej działki Leszkowi Liberkowi, szefowi firmy "Likos Poland" z Pińczowa, z którym robił interesy. Liberek zaczął składować biomasę, zaś Poletek przetwarzać ją. Od tego czasu pozostali mieszkańcy Górek, a w szczególności najbliżsi sąsiedzi, zaczęli mocno odczuwać tę "współpracę".
- W tym roku mieliśmy zgłoszenia z tej miejscowości - mówi Agata Wojda, rzecznik wojewody świętokrzyskiego, wypowiadająca się też w imieniu Świętokrzyskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska w Kielcach. - Dotyczyły one składowania węgla i dużego hałasu, jaki był nocami słyszalny z powodu wyładunków i załadunków. Jeśli chodzi o znajdującą się tam biomasę, to pińczowska straż pożarna na nasze zlecenie skontrolowała teren i wydała odpowiednie polecenia właścicielom posesji oraz zalegającego na niej materiału - relacjonuje Wojda.
- Właściciela biomasy ukaraliśmy mandatem karnym za nieprzestrzeganie zasad bezpieczeństwa przy jej przechowywaniu - informuje starszy kapitan Tadeusz Pasternak, rzecznik komendy powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Pińczowie. - Działo się to w sierpniu przy trzecim tegorocznym naszym wyjeździe do Górek. W sumie gasiliśmy tam biomasę czterokrotnie - ostatni raz 14 września. Odpowiadająca za nią osoba zobowiązała się do ciągłego jej dozorowania oraz wywiezienia w najbliższym czasie - mówi Pasternak.
- Rozmawialiśmy z właścicielem posesji o składowanej w Górkach biomasie wielokrotnie - mówi Krzysztof Słonina, wójt gminy Kije. - Prosiliśmy go, by sukcesywnie się jej pozbywał, bo ona tak naprawdę cały czas się pali i dymi. Pan Poletek zapewnił nas, że poczynił w tym kierunku kroki i do końca tego roku przeniesie swoją działalność gdzie indziej - opowiada wójt. Gmina nie mogąc doczekać się usunięcia problemu skierowała sprawę do pińczowskiej prokuratury.
- W ostatnich tygodniach dostaliśmy zawiadomienie o tym, że w Górkach jest składowana biomasa i następuje obawa, czy nie zagraża ona środowisku oraz czy nie powoduje zagrożenia pożarowego. Trwa w związku z tym postępowanie - mówi starszy sierżant Ilona Butryn, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pińczowie.
Z relacji państwa Połetków wynika, że rzeczywiście poczynili działania zmierzające do przeniesienia działalności. - W pobliskim Hajdaszku mamy dwa place, na których jest już część naszych rzeczy - mówią. - Ale te hałdy biomasy… - wzdychają i wyjaśniają, że Leszek Liberek nie wywiązuje się z umowy najmu.
- Jej termin upłynął z ostatnim dniem czerwca tego roku - opowiadają. - Oznacza to, że pan Liberek powinien dawno zabrać swój towar. Ale on tego nie zrobił i ciągle nas z tym zwodzi. Dlatego dobrze, że przyjechaliście do nas, to może wreszcie coś się w tej kwestii ruszy. W końcu przez nią mamy ciągłe wizyty straży czy sanepidu - przyznają.
- Na początku Liberek mówił, że biomasę zabierze za dwa tygodnie. Później uspokajał mnie, że tak się stanie z końcem lipca. Następnie usłyszałem, że ostatni dzień sierpnia. I jaki efekt? Żaden, bo to nadal u mnie zalega - tłumaczy Andrzej Połetek.
Biomasa w Górkach dale pali się, dymi i śmierdzi. Zdaniem strażaków nie ma jednak obawy, że spowoduje ogromny pożar w okolicy. - To materiał pochodzenia organicznego. Z posiadanych przez nas informacji wynika, że nie jest substancją toksyczną, natomiast podczas długotrwałego, niewłaściwego składowania ma skłonności do samozapalenia. Kiedy się zapali, to nie pali się mocno - więcej jest dymu niż ognia. W pobliżu składowanej biomasy nie ma obiektów, na które ogień mógłby się przenieść i spowodować ich zapalenie - wyjaśnia rzecznik Pasternak.
W sobotę skontaktowaliśmy się z właścicielem biomasy. Leszek Liberek nie był skory do rozmowy. - Jestem na Białorusi. Nie mogę teraz rozmawiać. Proszę o telefon w środę - usłyszeliśmy.
TO SKANDAL
Będziemy nadal przyglądać się tej sprawie. Niezwykłej - bo trudno zrozumieć, że choć działa w naszym regionie i Polsce wiele służb nikt nie potrafi wyegzekwować prostej decyzji. Czy musi dojść do masowego skażenie, żeby ktoś zaczął działać? W smrodzie od miesięcy żyje cała wieś. Los tych ludzi też nikogo nie obchodzi?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?