Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa budowlana. Urzędnicy się spierają, a inwestor straci klientów i ogromne pieniądze

Paweł WIĘCEK
Tadeusz Gluza nie może dokończyć rozpoczętej budowy, bo czeka na rozstrzygnięcie kompetencyjnego sporu, który z urzędników ma wydać decyzję
Tadeusz Gluza nie może dokończyć rozpoczętej budowy, bo czeka na rozstrzygnięcie kompetencyjnego sporu, który z urzędników ma wydać decyzję Dawid Łukasik
Kolejny inwestor ofiarą sporu między kieleckimi urzędnikami o interpretację przepisów. Stracił reputację, klientów i ponad milion złotych.

Więcej ofiar sporu

Więcej ofiar sporu

Tadeusz Gluza to nie jedyny inwestor, który jest ofiarą sporu kompetencyjnego między urzędnikami. W zeszłym tygodniu przedstawiliśmy przypadek Kieleckiej Grupy Inwestycyjnej, która postawiła apartamentowiec przy ulicy Okrzei. Jego budowa stoi od blisko roku po tym, jak Główny Inspektor Nadzory Budowlanego stwierdził, iż decyzja o pozwoleniu na budowę została wydana z rażącym naruszeniem prawa. Obecnie, po uzyskaniu zgody na odstępstwo od przepisów techniczno-budowlanych dla budynku, miasto Kielce oraz powiatowy inspektorat nadzoru budowlanego dochodzą się, kto powinien wydać ponowne pozwolenie na budowę. Inwestor straty wyliczył na ponad 3,5 miliona złotych. Pod koniec października spółka złożyła do sądu pozew o zapłatę odszkodowania przez miasto Kielce.

- Pięć lat temu na wezwanie premiera wróciłem z Kanady do Polski. Wszyscy mi odradzali mówiąc: jak cię nie okradną, to oszukają. Ale nie spodziewałem się, że trzeba się pilnować przed urzędnikami - mówi Tadeusz Gluza, właściciel firmy deweloperskiej Stodom z Kielc.

To miała być inwestycja jak dwie poprzednie - kompleks szeregowców przy ulicy Szwedzkiej i niewielki blok przy ulicy Obrzeżnej. W maju zeszłego roku Gluza kupił atrakcyjną działkę przy ulicy Cedzyńskiej. Postanowił postawić na niej 10 segmentów w zabudowie szeregowej. Cztery mieszkania sprzedał jeszcze przed uzyskaniem pozwolenia na budowę.

AKTA KRĄŻĄ MIĘDZY URZĘDAMI

Podpisaną przez prezydenta Kielc zgodę na rozpoczęcie robót otrzymał w marcu 2012 roku. Zdążył wylać fundamenty, kiedy w czerwcu, po skardze sąsiada, wojewoda świętokrzyski stwierdza nieważność pozwolenia na budowę z uwagi na błędy w projekcie obiektu i wstrzymuje prace.

- Niezwłocznie poprawiłem projekt i złożyłem wniosek o pozwolenie na kontynuowanie budowy do Urzędu Miasta Kielce, ale Wydział Architektury i Urbanistyki odmówił wszczęcia postępowania, bo uznał, iż organem właściwym w tej sprawie jest powiatowy inspektor nadzoru budowlanego - opowiada Tadeusz Gluza.

Gdy zwrócił się ze stosownym wnioskiem do tej instytucji, także spotkał się z odmową. - Inspektor nadzoru wskazał Wydział Architektury i Urbanistyki jako organ właściwy do wydania decyzji - mówi Gluza. To stanowisko podtrzymał wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego. - Złożyłem jeszcze raz wniosek w Urzędzie Miasta, ale w listopadzie odmówiono mi wszczęcia postępowania i odesłano dokumentację do powiatowego inspektora nadzoru budowlanego - mówi deweloper.

Ale akta są już w powrotnej drodze do ratusza. - Powiadomiłem prezydenta Kielc, że sobie robi żarty z inwestora i odesłałem do niego materiały - informuje Wiesław Krzyk, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego dla miasta Kielce.
STRAT NA PONAD MILION

Tymczasem, jak mówi Tadeusz Gluza, wszyscy nabywcy mieszkań wypowiedzieli mu umowy kupna, a główny wykonawca zerwał z nim kontrakt. Aktualnie niedoszłym lokatorom jest winien 675 tysięcy złotych kapitału i aż 584 tysiące złotych odsetek, wykonawcy - 150 tysięcy złotych. Pilnowanie budowy, która stoi, kosztuje go siedem tysięcy złotych miesięcznie.

- Nie mam możliwości zwrócić klientom pieniędzy, więc ciągle rosną karne odsetki. Jak do tego doszło, że dwóch urzędników prowadzi ze sobą spór o to, kto ma przybić pieczątkę, a przy okazji wykańczają dobrze działającą firmę i pozbawiają pracy 18 osób? - zastanawia się Tadeusz Gluza.

MIASTO SWOJE

Urzędnicy tłumaczą, że stoją na straży prawa. Tego samego, czyli budowlanego, ale inaczej interpretowanego. Andrzej Kędra, dyrektor Wydziału Architektury i Urbanistyki kieleckiego ratusza, mówi, że postępuje zgodnie z przyjętą przez sądy linią orzeczniczą. - Według niej organ administracji architektoniczno-budowlanej prowadzi postępowanie, kiedy nie doszło do rozpoczęcia budowy, a wszystkie inne przypadki są w kompetencji nadzoru - wyjaśnia.

Jego zdaniem zamieszanie w sprawie wywołuje Główny Urząd Nadzoru Budowlanego, który stosuje swoją wykładnię przepisów. - Ostatnio wojewoda rozesłała do gmin okólnik GUNB, w którym napisano, że pozwolenie na budowę w takich przypadkach jak ten pana Gluzy wydaje organ administracji architektoniczno-budowlanej. Według naszych prawników te instrukcje są niezgodne z prawem, więc ich nie stosujemy. Komu to potrzebne? Jest niezawisły sąd, którego orzeczenia sąd bardziej wiarygodne niż prywatne poglądy wyrażone przez urzędnika. Dziwię się, że są ludzie, którzy tak wierzą w interpretacje GUNB - mówi Kędra.

NADZÓR SWOJE

Wiesław Krzyk, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego dla miasta Kielce, odbija piłeczkę. Podkreśla, że pismem z 9 listopada główny inspektor nadzoru budowlanego potwierdził, iż to prezydent Kielc jest zobowiązany od nowa rozpatrzyć wniosek inwestora.

- Wyeliminowanie decyzji o pozwoleniu na budowę z obrotu prawnego powoduje powrót sprawy do sytuacji sprzed wydania decyzji, a więc w obrocie prawnym pozostaje wniosek inwestora o wydanie pozwolenia. W takim przypadku organem właściwym do udzielenia pozwolenia na budowę jest organ administracji architektoniczno-budowlanej. Miasta całej Polsce tak robią, a w Kielcach nie - mówi Krzyk.

Zaznacza, że nie może wydać decyzji, bo organ drugiej instancji stwierdzi jej nieważność. - Niech mi Kędra nie opowiada, że to prywatne stanowisko GINB. GINB Ma prawo wydawać tego rodzaju dyspozycje i tak interpretować przepisy - dodaje Wiesław Krzyk.

POZEW O ODSZKODOWANIE?

Czy z tej patowej sytuacji jest jakieś wyjście? - Nie wiem. To jest chore. Mnie zależy, by inwestor był zadowolony, ale jeśli decyzję wyda organ niewłaściwy, ona będzie nieważna - odpowiada Andrzej Kędra. - Organ administracji architektoniczno-budowlanej powinien wydać panu Gluzie decyzję i byłoby po sprawie. Jeśli nie wyda, wojewoda podejmie kroki w celu zdyscyplinowania organu. Nie może być sytuacji, że odbija się piłeczkę od jednego organu do drugiego - mówi z Wiesław Krzyk.

Tadeusz Gluza nie wyklucza walki o odszkodowanie przed sądem za poniesione straty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie