Korona walczy o program naprawczy. Złożyła w sądzie zażalenie

Tydzień temu Korona nie otrzymała zgody sądu na wdrożenie programu naprawczego, gdyż zdaniem Jana Klocka, prezes Sądu Rejonowego w Kielcach, kielecka spółka nie ma ugód z wszystkimi wierzycielami, więc takiej zgody otrzymać nie może.

- Postępowanie naprawcze może być wdrażane tylko w spółkach, które w przyszłości mogą stać się niewypłacalne. W przypadku Korony ma to już miejsce, ponieważ klub nie zawarł ugody ze wszystkimi wierzycielami - mówił wtedy Jan Klocek. Dodał, że koniecznością jest wystąpienie teraz przez zarząd spółki o ogłoszenie upadłości likwidacyjnej, bądź układowej.

Kieleckiemu klubowi przysługiwało prawo złożenia zażalenia od decyzji sądu w ciągu siedmiu dni i z takiego prawa Korona skorzystała, choć jeszcze w czwartek prezes Marek Paprocki mówił, że ten wariant raczej nie wchodzi w grę. Sternik klubu, pewnie po konsultacjach z prawnikami, Radą Nadzorczą spółki i występującym w roli właściciela prezydentem Kielc Wojciechem Lubawskim, zmienił jednak kierunek działań i właśnie ten wariant zwyciężył, a nie ogłoszenie upadłości układowej czy uregulowanie należności wymagalnych wobec piłkarzy i wystąpienie z powtórnym planem naprawczym.

Klub złożył zażalenie, gdyż po wnikliwej po analizie pisma z Wydziału Gospodarczego Sądu Rejonowego w Kielcach nie zgadzamy się z argumentacją, że spółka Korona SA jest niewypłacalna. Tak jak mówił wcześniej prezes Marek Paprocki w każdej chwili możemy spłacić zadłużenie, ale naszym zamysłem było rozłożenie tego zadłużenia na raty - stwierdził Paweł Jańczyk, rzecznik prasowy Korony.

To zadłużenie klubu dotyczy głównie byłych i obecnych piłkarzy Korony, konkretnie tych, którzy nie podpisali z klubem ugód. Korona ma pieniądze, by im w każdej chwili wypłacić zaległe pieniądze, ale jeśli to zrobi, to znajdzie się w niezręcznej sytuacji wobec tych zawodników, którzy takie ugody z klubem podpisali.

WSZYSTKO o piłce nożnej w Świętokrzyskiem