W Mielcu nie chcą uwierzyć w przegraną. Decyzja komisji przetargowej oraz inspektoratu Ministerstwa Obrony Narodowej została ogłoszona wczoraj podczas konferencji z udziałem premier Ewy Kopacz i wicepremiera, ministra obrony, Tomasza Siemoniaka.
Lotniczemu konkursowi towarzyszyło wielkie napięcie i równie duże emocje. Nie ma się czemu dziwić, wszak gra idzie o wielkie pieniądze. Kilka dni przed ogłoszeniem zwycięzcy przetargu, Sekcja Krajowa Przemysłu Lotniczego "Solidarności" wycofała swego przedstawiciela, jako bezstronnego obserwatora procedury przetargowej. Roman Jakim, przewodniczący tej sekcji i szef Zarządu Regionu Rzeszowskiego "Solidarności", odbył w piątek spotkanie z wicepremierem Siemoniakiem, ale niewiele z niego wynikło.
Wcześniej "Solidarność" z zakładów lotniczych zapowiedziała strajki i protesty przed Kancelarią Premiera i Ministerstwem Obrony Narodowej z powodu braku przejrzystości procedury przetargowej. Zarzuciła resortowi obrony, że przetarg był z góry ustawiony pod jednego, właśnie francuskiego oferenta. Z tego powodu Mick Maurer, prezes Sikorsky Aircraft Corporation, poinformował premiera i ministra obrony, że wycofuje się z przetargu. Ostatecznie MON przedłużyło termin składania ofert, a Sikorsky do konkursu powrócił. By przegrać w finale. Wcześniej Zarząd Województwa Podkarpackiego zwrócił się do wszystkich organów władz państwowych mających wpływ na proces wyboru nowego śmigłowca, o wzięcie pod uwagę wpływu decyzji Ministerstwa Obrony Narodowej na przyszłość branży lotniczej na Podkarpaciu.
Legendarny black hawk nie bez powodu jest dumą lotniczego Mielca. Lata w 27 armiach świata, został sprawdzony w wielu misjach wojskowych, chociażby w Czadzie, Iraku i Afganistanie. Maszyna jest ciągle modernizowana i najtańsza w eksploatacji spośród wszystkich trzech maszyn startujących w przetargu.
Pozostaje też sporo niejasności związanych z przetargiem. Jednym z warunków była współpraca z polskim przemysłem. Amerykanie mają najwięcej atutów, gdyż od kilku lat produkują black hawka w mieleckiej fabryce. Stąd wyeksportowano w świat już prawie 30 maszyn. Zakład może rozpocząć produkcję śmigłowców dla naszego wojska od zaraz. U rywali nie jest to takie proste. Francuzi nie mają swojego zakładu w Polsce.
Nie będziemy komentować decyzji komisji przetargowej powołanej do wyboru śmigłowca, zanim nie otrzymamy z oficjalnego stanowiska resortu obrony w tej sprawie - mówi Agnieszka Gąsiewska, rzecznik Polskich Zakładów Lotniczych w Mielcu.
W Polskich Zakładach Lotniczych w Mielcu pracuje obecnie ponad dwa tysiące osób, w tym 800 bezpośrednio przy produkcji black hawków.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?