Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na tyłach supermarketu w Stalowej Woli myją kosze. Wokół płynie brudna woda

Zdzisław Surowaniec [email protected]
Na tyłach supermarketu Frac pracownik mył kosze, polewając je wodą prawdopodobnie ze środkiem myjącym, a woda ściekała na ulicę.
Na tyłach supermarketu Frac pracownik mył kosze, polewając je wodą prawdopodobnie ze środkiem myjącym, a woda ściekała na ulicę. Zdzisław Surowaniec
Mycie sklepowych koszy tak, że woda ściekała na ulicę, wydało się podejrzane kobiecie, która z interwencją zadzwoniła do nas.

Na tyłach supermarketu Frac pracownik myje sklepowe kosze na zakupy, a woda ścieka na ulicę - zaalarmowała nas kobieta mieszkająca w bloku przy Alejach Jana Pawła II, w pobliżu bazyliki.

- Pierwszy raz widzę, jak myją kosze, ale kto to widział! Przecież nie można tolerować, aby woda z mycia koszy trafiała na ulicę - burzyła się.

Pojechaliśmy sprawdzić i zastaliśmy pracownika, który wynosił już umyte kosze na zaplecze sklepu. Przy sklepie była mokra od wody nawierzchnia z betonowej kostki, ze smugami piany. Woda rzeczywiście ściekała na drogę.

Spróbowaliśmy wyjaśnić, czy takie mycie koszy z wodą wylewającą się na ulicę jest niezgodne z prawem. W Urzędzie Miasta, w komórce zajmującej się ochroną środowiska, nie było urzędniczki, która mogłaby udzielić odpowiedzi. Nie miało sensu kontaktować się z urzędnikiem, który odpowiedzialny jest za kanalizację sanitarną i deszczową - co nam sugerował jeden z pracowników. Być może coś w tej sprawie mogła powiedzieć urzędniczka, odpowiedzialna za czystość w mieście. Ale nie było jej w pracy.

Sylwester Piechota, naczelni Wydziału Gospodarki Komunalnej przyznał, że z takim doniesieniem ma do czynienia po raz pierwszy. - Każdy właściciel posesji ma obowiązek przejmowania wód z opadów deszczu. W tym przypadku można mówić o powództwie cywilnym, kiedy właściciel działki wylewa brudną wodę na teren należący do sąsiada - myślał głośno naczelnik.

Ale na przykład sprzątaczki myjące klatki schodowe w blokach mają zwyczaj wylewać brudną wodę na ulicę albo na pokrywy studzienek kanalizacyjnych, żeby przez otwory woda przeleciała do kanalizacji. I nikt z tego powodu nie robi rabanu. Skontaktowaliśmy się z dyrektorem sanepidu. Doktor Stanisław Pieprzny także przyznał, że po raz pierwszy słyszy o takim zastrzeżeniu. Przecież podczas deszczu ulice są pełne brudnej wody i nikt z tego powodu nie podnosi alarmu. Być może sklep powinien mieć myjnię na zapleczu i tam myć kosze. - Ale czemu ta pani nie zeszła do tego pracownika i nie powiedziała, żeby nie zalewał ulicy? - zadał pytanie dyrektor.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu STALOWOWOLSKIEGO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie