Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niebo. Rodzinny dramat. Ojciec został sam z czworgiem dzieci

Marzena Kądziela [email protected]
Pomóżmy rodzinie zmarłej Sylwii. 31-letnia Sylwia Szymczyk z Nieba zmarła dwa tygodnie temu podczas czwartego porodu
Pomóżmy rodzinie zmarłej Sylwii. 31-letnia Sylwia Szymczyk z Nieba zmarła dwa tygodnie temu podczas czwartego porodu
To był czwartek, 18 czerwca. 31-letnia Sylwia Szymczyk z miejscowości Niebo pod Końskimi w zaawansowanej ciąży, jak co dzień, odprowadzała córeczki do szkolnego autobusu.
Sąsiedzi, przyjaciele, znajomi chcą pomóc zrozpaczonej rodzinie w dokończeniu realizacji marzenia Sylwii - robudowie małego domku.

Sąsiedzi, przyjaciele, znajomi chcą pomóc zrozpaczonej rodzinie w dokończeniu realizacji marzenia Sylwii - robudowie małego domku.


Sąsiedzi, przyjaciele, znajomi chcą pomóc zrozpaczonej rodzinie w dokończeniu realizacji marzenia Sylwii - robudowie małego domku.

Siedmioletnia Roksanka jechała do zerówki w Zespole Szkół w Stadnickiej Woli, pięcioletnia Nikolka do przedszkola. Z pewnością dziewczynkom nawet przez myśl nie przeszło, że widzą mamusię po raz ostatni.

Tak bardzo cieszyliśmy się z synka

Sylwia Szymczyk z domu Floryczyk była po raz czwarty w ciąży. Z ukochanym mężem Mariuszem wychowywali trzy córeczki: Roksanę, Nikolę i najmłodszą dwuletnią Julię. Oboje marzyli o synu i ten syn rósł spokojnie w brzuchu mamy. - Tak bardzo się cieszyliśmy, że nasza rodzina powiększy się o synka - opowiada Mariusz Szymczyk. - Sylwia kupowała ubranka, mieliśmy przygotowane łóżeczko, wózek i wszystkie inne rzeczy potrzebne dla dzidziusia.

Jak opowiada rodzina, młoda kobieta czuła się dobrze, choć, jak to w zaawansowanej ciąży, była zmęczona.- Ale była tak oddaną mamą, że nie zważała na zmęczenie - dodaje ciocia Sylwii Lila Otwinowska. - Dziewczynki lgnęły do niej, bo czuły, jak mama bardzo je kocha. Kochała także swego męża Mariusza, oczywiście z wzajemnością. Miło było popatrzeć na nich. Bardzo się kochali...

Wrodzona wada serca

Jak opowiadają mąż, siostry Sylwii i jej mama, kobieta od dziecka miała kłopoty ze zdrowiem. - Miała wrodzoną wadę serca - dodaje siostra Aneta Floryczyk-Dziurdź. - Jednak ciąże przebiegały dobrze. Była pod stałą opieką lekarza ginekologa i nic niepokojącego się nie wydarzyło. Termin czwartego porodu miała wyznaczony na początek lipca. Jednak 18 czerwca niepodziewanie zaczęła się akcja porodowa. Odeszły wody płodowe i trzeba było szybko siostrę odwieźć do szpitala. Tam lekarze zadecydowali o cesarskim cięciu. Wiemy, że po znieczuleniu Sylwii nastąpiły komplikacje. Próbowano ją ratować, ale bezskutecznie. Zmarła. Nie wiemy, czy jeszcze przed śmiercią spojrzała na swego upragnionego synka. To niewyobrażalna tragedia, która dotknęła trzy córeczki, męża, naszą mamę i nas, siostry Sylwii.

Marzenie o rozbudowie domu

Małżeństwo, które było ze sobą od ośmiu lat, odziedziczyło po rodzicach Sylwii malutki domek w Niebie. Ten domek dzielili jeszcze z inną rodziną. Z tyłu zamieszkuje ktoś inny, od frontu, na powierzchni około 40 metrów kwadratowych mieszkała pięcioosobowa rodzina. To dwa maleńkie pokoiki, kuchnia, łazienka.

- Wielkim marzeniem córki było powiększenie budynku o jedno pomieszczenie - opowiada mama Sylwii Krystyna Floryczyk. - Córka zdawała sobie sprawę, że w szóstkę w tych małych klitkach będzie im bardzo ciasno. Zięć pracował w jednej z odlewni żeliwa w Końskich. Nie zarabiał dużo, ale co pewien czas udawało się kupić choć trochę potrzebnych do rozbudowy materiałów.
Teraz na zakup czegokolwiek nie ma szans. Mariusz musiał przejść na urlop wychowawczy, by zająć się córeczkami: Roksaną, Nikolą i Julią i maleńkim synkiem Erykiem. Zasiłek, jaki otrzymuje, to niespełna tysiąc złotych. Trudno z tego wyżyć, a co dopiero kupować potrzebne dla niemowlaka pieluchy, mleko, kosmetyki. O rozbudowie domku mężczyzna nawet nie myślał.

Ruszyła lawina pomocy

Już cztery dni po ogromnej tragedii ludzie dobrej woli zaczęli organizować pomoc dla rodziny. Jedną z pierwszych była mistrzyni karate Beata Kij, która na Facebooku zamieściła apel o pomoc: "Kochani, zwracam się do Was z ogromną prośbą o wsparcie dla malutkiego Eryka i Jego rodziny! Jak już niektórym z Was wiadomo, 4 dni temu w koneckim szpitalu, tuż po porodzie zmarła 31-letnia Sylwia (mama Eryka). Sylwia osierociła 4 dzieci. Rodzina przeżywa koszmar, a malutki Eryk, od pierwszego dnia życia został pozbawiony ukochanej mamusi! Nie prosimy o wiele, ale każdy rodzic zdaje sobie doskonale sprawę, z jakimi kosztami wiąże się utrzymanie dziecka! Przy czwórce dzieci koszta są kolosalne! Jeśli macie możliwość zakupu lub macie na zbyciu podstawowe rzeczy, które mogą się przydać w pierwszych dniach i miesiącach życia małego Eryka, prosimy o pomoc! Rozchodzi się głównie o: pampersy, szampony, kosmetyki dla niemowląt, chusteczki, ręczniki jednorazowe, maści do pielęgnacji : sudocrem, linomag, alantan, tormentiol, kremy dla niemowląt i dzieci, patyczki, butelki szklane i plastikowe, podgrzewacz do butelek, mleko modyfikowane, deserki i obiadki w słoiczkach, soki, a przede wszystkim ubranka! Poza tym zabawki i inne niezbędne rzeczy potrzebne do prawidłowego rozwoju niemowlaka! Nie bądźcie obojętni!"

Dzięki takiemu apelowi w domu w podkoneckim Niebie zaczęły się pojawiać potrzebne artykuły. Rodzina pokazuje zgromadzone pieluchy i inne rzeczy potrzebne dla niemowlaka.

Chcą dalej pomagać

Informacje na portalu społe-cznościowym szybko dotarły do mieszkańców Końskich i okolic. Pogrążone w głębokim smutku siostry Sylwii: Aneta Florczyk-Dziurdź, Anna Kraul i Monika Zenka otrzymywały sygnały o tym, że konecka społeczność nie chce poprzestać na zgromadzeniu przedmiotów potrzebnych dla malutkiego Eryka.

Młodzież z "mechanika" chętna do pomocy

Dorota Duda, radna powiatowa, nauczycielka z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych numer 1 w Końskich, od lat zajmująca się wolontariatem, jeszcze przed wakacjami zaczęła organizować pomoc. - Nasza młodzież szkolna natychmiast zareagowała - opowiada pani Dorota. - Dziewczyny chciały dyżurować przy dzieciach Mariusza, chłopcy pomagać mu przy rozbudowie domu. Okazało się jednak, że z tą domową pomocą radzą sobie siostry Sylwii, jej mama, ciocia, sąsiedzi.

Ludzie dobrej woli postanowili więc zorganizować pomoc innego rodzaju. - Zdecydowaliśmy, że pomożemy w spełnieniu marzenia zmarłej przy porodzie Sylwii Szymczyk i doprowadzimy planowaną rozbudowę domu - dodaje Dorota Duda. W Stowarzyszeniu Powiatowe Konto Pomocy utworzyliśmy specjalne konto, na które można wpłacać pieniądze na zakup materiałów budowlanych. Rozmawiałam też z radnymi powiatowymi i miejskimi, właścicielami i szefami wielu firm zajmujących się budownictwem. Obiecali pomóc. Mam nadzieję, że do akcji włączy się też Urząd Miasta i Gminy w Końskich.

Co jest potrzebne?

Znający się na budownictwie fachowcy sporządzili listę rzeczy, które potrzebne są do rozbudowy domu i remontu kotłowni. To między innymi bloczki betonowe fundamentowe, suporex, drut zbrojeniowy, siatka elewacyjna, kleje, płyty gipsokartonowe, tynk, grunt, gładź, żwir do betonu, folia kubełkowa, komin systemowy ceramiczny, papa, wywrotka piachu.

Apel o pomoc

Jeśli ktoś zechciałby nam pomóc w spełnieniu marzeń siostry i poprawie warunków mieszkaniowych Mariusza, Roksanki, Nikolki, Julci i Eryczka, bardzo proszę o kontakt pod numer telefonu 660 404 324 - apeluje Aneta Florczyk - Dziurdź. Będziemy wdzięczni za każdą pomoc.

Powiatowe Konto Pomocy Bank PEKAO S.A. O/Końskie 41 1240 5006 1111 0000 5555 1759 "Dla Pana Szymczyka z Nieba"

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu KONECKIEGO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie