Na sesji Rady Miejskiej radni odnieśli się do planowanych zmian w pińczowskim szpitalu

Omawianie sytuacji związanej ze szpitalem w Pińczowie było między innymi pokłosiem wtorkowego protestu przed lecznicą, w którym uczestniczyło kilka pielęgniarek i kilkunastu mieszkańców - pikietowali przeciwko planom przeniesienia z pińczowskiego do buskiego szpitala oddziału ginekologiczno-położniczego, w którego miejsce utworzono by oddział neurologiczny. W związku z tym na wniosek klubu radnych Ziemia Pińczowska dodano uchwałę w sprawie zajęcia przez wszystkich pińczowskich radnych stanowiska na ten temat.

Doszło do dyskusji. Jako pierwszy wystąpił goszczący na sesji starosta pińczowski Zbigniew Kierkowski, który obszernie przedstawił powody planowanych zmian w szpitalu podkreślając, że wszystko rozbija się o ekonomię.

- W zeszłym roku w pińczowskim szpitalu było 258 porodów. To stanowczo za mało, by oddział ginekologiczno-położniczy się samofinansował, w związku z czym pozostawienie go kosztowałoby powiat, jako jednostkę zarządzającą tą lecznicą, dodatkowymi pieniędzmi na pokrycie strat - tłumaczył starosta.

Potem głos zabrała radna Marta Łaskawiec z Ziemi Pińczowskiej. W swojej wypowiedzi podkreślała, że problem z niską liczbą porodów nie powinien decydować o przenosinach. - Wszędzie rodzi się mniej dzieci. Nie tylko w szpitalu pińczowskim, ale też jędrzejowskim czy buskim. Dlaczego więc nasz oddział ginekologiczno-położniczy, lepszy lokalowo od swojego odpowiednika w Busku-Zdroju, ma przestać działać? - pytała.

W całej sprawie wypowiedział się też burmistrz miasta i gminy Pińczów Włodzimierz Badurak. - Jestem zaniepokojony tą sytuacją i wyrażam sprzeciw planowanym zmianom. Uważam, że zupełnie niepotrzebne jest zabieranie z pińczowskiego szpitala oddziału ginekologiczno-położniczego, bo nasza placówka posiada wyższy standard niż ta z Buska. Poza tym porodów w szpitalu w Pińczowie i tak jest więcej niż w Busku, mimo że powiat buski liczy zdecydowanie więcej mieszkańców niż nasz. Mamy 0,7 urodzeń dziennie podczas gdy po sąsiedzku jest tylko 0,5 - argumentował burmistrz.

Za pozostawieniem w pińczowskim szpitalu oddziału ginekologiczno-położniczego opowiedziała się też radna Grażyna Robak. - Przeniesienie oddziału do Buska oznacza, że pielęgniarki będą musiały uzyskać wyższy stopień kwalifikacji - zwróciła uwagę radna (pracująca zresztą jako pielęgniarka w Przychodni Rejonowej numer 2 w Pińczowie), bowiem po przeniesieniu oddział zyskałby drugi stopień referencyjności, czyli miałby wyższy standard, a co za tym idzie, część pińczowskich położnych musiałaby się przekwalifikować, by zachować pracę.

- Natomiast w przypadku neurologii, to otwarcie jej u nas też nie jest prostą sprawą. Do tego trzeba między innymi odpowiedniego sprzętu takiego jak tomograf czy specjalne łóżka. Na to też trzeba pieniędzy, a na wsparcie w tej kwestii ze strony Narodowego Funduszu Zdrowia bym nie liczyła, bo przecież sam szuka oszczędności wszędzie, gdzie się da - dodała radna, której wypowiedź na temat planowanych zmian w szpitalu była ostatnia.

Choć nie wszyscy pińczowscy radni zabrali głos w sprawie planów przenosin oddziału ginekologiczno-położniczego, większość była za tym, by do nich nie doszło. Pokazało to głosowanie nad dodaną w ostatniej chwili do programu sesji uchwałą w sprawie stanowiska na wspomniany temat. 13 radnych głosowało "za", a 8 wstrzymało się od głosu.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu PIŃCZOWSKIEGO