Vive Tauron Kielce - Montpellier Handball 30:23 (12:11).
Vive Tauron: Sego (1-60 min, 12 obron) - Strlek 1, Jachlewski 1 - Bielecki 7 (2), Jurecki 3 - Tkaczyk 1, Zorman - Buntić 2, Lijewski 5 - Cupić 4, Reichmann 3 - Aginagalde 3.
Montpellier: Gerard (1-51 min, 9 obron), Siffert (51-60, 1 obrona) - Guigou 4 (1) - Mackovsek 1 (1), Bonnefond 5 - Simonet, Esteki - Dolenec 6 - Gajić 1, Toumi 3 - Fabregas 3, Gaber, Costa.
Karne. Vive Tauron: 2/2. Montpellier: 2/2. Kary. Vive Tauron: 2 min (Buntić 2). Montpellier: 4 min (Bonnefond, Simonet po 2).
Sędziowali: A. Gusko, S. Riepkin (Białoruś). Widzów: 4100.
Przebieg: 1:0, 1:1, 2:1, 2:2, 7:2, 7:5, 9:5, 9:7, 10:7, 10:8, 11:8, 11:10, 12:10, 12:11 - 13:11, 13:12, 14:12, 14:13, 16:13, 16:14, 17:14, 17:15, 18:15, 18:16, 21:16, 21:17, 23:17, 23:18, 24:18, 25:18, 25:19, 26:19, 26:22, 29:22, 29:23, 30:23.
Michał Jurecki: - Wiedzieliśmy, że Diego Simonet "ciągnie" Montpellier (WIDEO) - czytaj więcej
- Zagraliśmy dzisiaj z dużo większą energią, niż tydzień temu w Szeged. Mamy pierwsze punkty, teraz będzie łatwiej - mówił po meczu kielecki rozgrywający, Uros Zorman. W pierwszej kolejce Vive Tauron przegrał na Węgrzech z MOL-Pickiem 30:31 i żeby myśleć o zwycięstwie w grupie, za skarby świata nie mógł sobie pozwolić na porażkę u siebie. A rywal był niewygodny, francuskie Montpellier, które pół roku temu jako pierwsze od dłuższego czasu wygrało w Kielcach.
Gospodarze przystąpili do meczu jednak bez Mateusza Kusa. Obrotowy kieleckiego zespołu wprawdzie w środku tygodnia wznowił treningi po kontuzji stawu skokowego i choć była nadzieja na jego udział, to jeszcze nie nadawał się do gry. Nieobecność innych kontuzjowanych, Piotra Chrapkowskiego i Mariusza Jurkiewicza, mogła za sobą nieść podobne problemy, co w Szeged - dziury w centralnej strefie obrony. Ale nie było tak źle, nasza defensywa nie zagrała w tym segmencie idealnych zawodów, ale na pewno zdecydowanie lepiej, niż na Węgrzech.
Pierwsza faza spotkania należała zdecydowanie do mistrzów Polski, którzy w 13 minut stracili tylko dwie bramki i wygrywali 7:2. Zespół z Kielc wyraźnie wyciągnął wnioski z poprzednich konfrontacji z Montpellier, bo argentyński playmaker Diego Simonet, który w marcu zdobył w Kielcach 11 bramek, praktycznie nie istniał. Był niemiłosiernie poniewierany przez obrońców, kilka jego pierwszych wizyt za przerywaną linią dziewiątego metra kończyło się bezpardonowymi faulami i było okazją do zapoznania się z niebieską wykładziną w Hali Legionów. Tak potraktowany Simonet stracił ochotę do gry, nie zdobył w meczu żadnego gola i popisał się w zasadzie tylko jedną asystą do kołowego.
To, że defensywa "żółto-biało-niebieskich" grała bardzo dobrze, to nie znaczy, że perfekcyjnie. Przy uważnym pilnowaniu Simoneta większe pole manewru mieli leworęczny rozgrywający Jure Dolenec i drugi skrajny rozgrywający, Baptiste Bonnefond. - Wiedzieliśmy, że tak będzie. Montpellier ma kilku zawodników, którzy potrafią skoczyć i rzucić - mówił Zorman. Inną bronią, którą starali się stosować podopieczni trenera Patrice'a Canayera, były szybkie wznowienia ze środka boiska. Ale nasi zawodnicy doskonale o tym wiedzieli i rzadko dawali się nabrać na ten numer.
Początkowa przewaga gospodarzy nie była decydująca, choć Francuzi ani raz w tym spotkaniu nie prowadzili. Ale kilka razy doprowadzali do tylko jednobramkowego prowadzenia naszego zespołu. Na szczęście w pierwszej połowie skuteczny był Krzysztof Lijewski (wszystkie jego pięć bramek w tej części gry), który kilka trudnych, grożących odgwizdaniem gry na czas sytuacji, rozwiązał indywidualnymi wejściami w strefę rywala.
Po zmianie stron zabawa trwała jeszcze przez kilkanaście minut. W 40 nasi szczypiorniści prowadzili tylko 18:16, ale znów zacieśnili defensywę, uruchomili kontrę i już nic nie mogło ich powstrzymać. Również obrona 5-1, którą zaproponowali przeciwnicy. Tym bardziej, że dobrze dotąd broniący Marin Sego zaczął bronić bardzo dobrze. A o swojej ręce bombardiera przypomniał Karol Bielecki, który w pierwszej połowie miał skuteczność 1/6 (gol z karnego), a w drugiej 6/8. Jedyne, do czego w grze naszego zespołu mogli się przyczepić czepialscy, to moment około 55 minuty, kiedy gospodarze przewagę liczebną przegrali 1:3.
Kolejny mecz drużyna trenera Tałanta Dujszebajewa rozegra już w środę o godzinie 18.30, kiedy w Mannheim zmierzy się z Rhein-Neckar Loewen.
WSZYSTKO o piłce ręcznej w Świętokrzyskiem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?