Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Tarnobrzegu dobiega końca proces oskarżonego o zabójstwo swojej matki

Marcin RADZIMOWSKI [email protected]
Jeśli 47-latkowi sąd udowodni winę, grozi mu kara minimum ośmiu lat pozbawienia wolności.
Jeśli 47-latkowi sąd udowodni winę, grozi mu kara minimum ośmiu lat pozbawienia wolności. Marcin Radzimowski
Proces mieszkańca Niska oskarżonego o zabójstwo swojej matki, zbliża się ku końcowi przed sądem w Tarnobrzegu. We wtorek zeznawała siostra nieżyjącej, matka chrzestna oskarżonego.

- Dlaczegoś to Mirek zrobił? - zapytała wczoraj swojego chrześniaka siostra nieżyjącej 73-latki z Niska. O zamordowanie kobiety oskarżony jest jej 47-letni syn, odpowiada przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu. - Ja tego nie zrobiłem - odparł ciotce oskarżony. Czy mówił prawdę?

Przesłuchana wczoraj jedna z trzech sióstr nieżyjącej 73-latki (pozostałe dwie są chore, prawdopodobnie nie będą mogły stawić się w sądzie), w ostatnich latach nie utrzymywała częstego kontaktu z 73-latką.

- Zanim siostra doznała udaru mózgu, utrzymywałyśmy zażyłe kontakty. Przyjeżdżała do mnie, do Malinia (w powiecie mieleckim przyp. autor), gdzie postawiłam dom na placu, gdzie był dom rodzinny - mówiła w sądzie kobieta. - Zawsze też przy okazji odwiedzała pozostałe siostry. Wszystko się zmieniło po tym udarze, kiedy zamieszkała z synem. Utrzymywałyśmy jedynie kontakt telefoniczny i to bardzo sporadycznie.

NIE CHCIAŁA ODWIEDZIN

Świadek mówiła o tym, że podczas jednej z rozmów telefonicznych siostra powiedziała jej, by nie przyjeżdżała w odwiedziny do mieszkania syna.

- Nie wiem, dlaczego nie chciała, by ją odwiedzać w jego mieszkaniu, ale chyba on kazał to przekazać - mówiła chrzestna matka oskarżonego. - Ja nie znałam nawet jego adresu, nigdy mi go nie podał. Rozmawiając z siostra odnosiłam wrażenie, że zawsze jej syn stał obok i kiedy zaczynała coś mówić za dużo, brał słuchawkę i kończył rozmowę. Zresztą ona mogła porozmawiać tylko jeśli on tego chciał.

Kobieta wspominała też, że siostra nigdy - ani przed, ani po udarze - nie skarżyła się na syna. Mówiła o nim zawsze pieszczotliwie, Miruniu, Mireczek. Po udarze przez telefon ubolewała nad losem syna, że taki biedny, bo musi się nią opiekować.

- Włosy mi się jeżą na głowie po tym, co czytałam w gazetach i w Internecie o tym, co się tam wydarzyło. Dlaczegoś to Mirek zrobił? - zapytała, odwracając się w stronę ławy oskarżonych.

- Ja tego nie zrobiłem - odparł 47-latek.

NA MRÓZ W SLIPACH

Zeznania kolejnego świadka - sprzedawczyni z osiedlowego sklepu, rzuciły trochę światła na problemy alkoholowe oskarżonego. Sklepowa mówiła, że był okres, gdy 47-latek rzadko przychodził, ale był czas, że codziennie.

- Kupował piwo i wódkę, ale nie tylko alkohol. Różne rzeczy kupował, miedzy innymi jedzenie - zeznawała kobieta. - Był czas, kiedy przychodził nietrzeźwy i zaniedbany, innym znów razem schludnie ubrany, trzeźwy.

Kobieta wspominała tez o incydencie, jaki miał miejsce kilka dni przed śmiercią 73-latki.
- Była już szarówka, kiedy oskarżony przyszedł do sklepu. Był mróz, a on przyszedł bosy, ubrany jedynie w slipy, rozpiętą flanelową koszulę i czapkę na głowie - zeznawała sklepowa. - Stanął w progu, był nietrzeźwy. Przestraszyłam się, zaczęłam krzyczeć, żeby poszedł się ubrać, bo jak nie to wezwę policję. Po chwili poszedł.

PRZYZNAŁ, CZY NIE?

Istotne znaczenie dla sądu będzie niewątpliwie miała wczorajsza konfrontacja dwóch policjantów. Jeden z nich zaraz po zatrzymaniu rozpytywał nietrzeźwego jeszcze wówczas podejrzanego. Sporządził notatkę służbową z tej czynności. Problem w tym, że nie ma wzmianki o tym, czy 47-latka uprzedzono wcześniej o tym, że może odmówić udzielania odpowiedzi na zadawane pytania.

Nie wiadomo także, co dokładnie mówił podejrzany. Jeden z policjantów wspominał, że pierwotnie nie przyznawał się do zamordowania matki, ale kiedy przetrzeźwiał przyszła refleksja i przyznał się do zabójstwa. Drugi funkcjonariusz z kolei twierdził, że od razu mężczyzna się przyznał. Dopytywani o szczegóły zasłaniali się niepamięcią. Sam oskarżony zaprzecza, by tak było i jest pewien, że nikt go nie pouczał o możliwości nieodpowiadania na pytania. Twierdzi, że jest niewinny.

Ciało 73-letniej mieszkanki Niska znaleziono w łóżku 12 stycznia tego roku. Na pogotowie zadzwonił jej syn. Według biegłego, na podstawie którego opinii prokuratura przygotowała akt oskarżenia, kobieta został uduszona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie