Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Awantura w Ogrodzie Działkowców San

Zdzisław SUROWANIEC [email protected]
Płot z siatki okalał działkę Małgorzaty Nieznalskiej. Teraz jest na terenie posiadłości zarządu ogrodu.
Płot z siatki okalał działkę Małgorzaty Nieznalskiej. Teraz jest na terenie posiadłości zarządu ogrodu. fot. Zdzisław Surowaniec
Czy można komuś dać działkę, która nie istnieje, a ten ktoś na tym, czego nie ma, uprawia warzywa i stawia altankę? Na chłopski rozum nie, ale tak właśnie się stało w Ogrodzie Działkowców San w Stalowej Woli. Eksplodował taki konflikt, że głośno o nim zrobiło się w Polsce.

Józef Steć, prezes Rodzinnego Ogrodu Działkowców San:

Prezes prezentuje budynek siedziby zarządu. Sąsiadka twierdziła, że został postawiony zbyt blisko jej działki, ale inspektor nadzoru budowlanego nie
Prezes prezentuje budynek siedziby zarządu. Sąsiadka twierdziła, że został postawiony zbyt blisko jej działki, ale inspektor nadzoru budowlanego nie dopatrzył się nieprawidłowości. fot. Zdzisław Surowaniec

Prezes prezentuje budynek siedziby zarządu. Sąsiadka twierdziła, że został postawiony zbyt blisko jej działki, ale inspektor nadzoru budowlanego nie dopatrzył się nieprawidłowości.
(fot. fot. Zdzisław Surowaniec)

Józef Steć, prezes Rodzinnego Ogrodu Działkowców San:

- Pięć razy byłem wzywany na policję składać zeznania w sprawie doniesień, jakie na mnie kierowała pani Nieznalska. Poskarżyła się nawet, że ją nękam telefonami. A tymczasem nie zjawiła się na żadnym spotkaniu z zarządem, na jakie była zapraszana. Zbrzydły nam fałszywe oskarżenia, jakie na nas kieruje.

Sprawa jest skomplikowana i trzeba ją rozgryzać powoli, po kawałku. W 1982 roku zarząd Sanu przydzielił księgowej ogrodu w użytkowanie działkę. - Ta decyzja miała znamiona kolesiostwa - ocenia obecny prezes ogrodu Józef Steć.

Bo działka, nie dość że była znacznie większa od przepisowych trzech arów, jakie ma każdy działkowiec (miała oficjalnie cztery i pół ara, a w rzeczywistości ponad pięć arów), to jeszcze na dodatek znalazła się na terenie, który w planach zagospodarowania przestrzennego ogrodu miał służyć wszystkim działkowcom, czyli być terenem wspólnym.

SAMOWOLA ZARZĄDU

Działka księgowej nie została wprowadzona do planu zagospodarowania ogrodu. Czyli na skutek bałaganiarstwa i samowoli ówczesnego zarządu działka, ogrodzona i użytkowana przez księgową, a potem jej córkę, figuruje jako teren, który powinien być dostępny dla wszystkich działkowców. To dlatego prezes Steć, próbując odebrać córce księgowej członkostwo ogrodu i prawo użytkowania działki, stwierdził, że "zarząd ogrodu San przydzielił księgowej w użytkowanie działkę, której w rzeczywistości nie było".

Jak twierdzi Steć, konflikt zaczął pęcznieć od lipca ubiegłego roku. - Wiedzieliśmy, że córka księgowej pani Małgorzata Nieznalska użytkuje większą działkę niż mają inni, bo to było widać na oko. Ale kiedy sąsiedzi zaczęli na to zwracać uwagę, musieliśmy się tym zająć - tłumaczy. I dodaje, że działkowcy chcą mieć plac, gdzie można by postawić grill i wspólnie się relaksować, organizować imprezy dla wszystkich, gdzie bawiłyby się dzieci.

Było jeszcze coś, co podgrzało konflikt. Działka Nieznalskiej graniczy z działką, na której stoi budynek administracyjny zarządu. To nowy, ładny, solidnie wykonany domek. Obecny zarząd jest z niego dumny i ma powody. Kiedy zapadła decyzja dobudowania magazynku do budynku, larum podniosła Nieznalska. Stwierdziła, że mur będzie zbyt blisko jej ogrodzenia, że nie zostaną zachowane przepisowe trzy metry odległości.

WYMIERZYŁ DZIAŁKĘ

Tego zarządowi było za wiele. Poprosili geodetę ze starostwa, który jest działkowcem, aby specjalistycznym sprzętem wymierzył działkę Nieznalskiej. Wymierzył i wyszło szydło z worka. Jej działka miała ponad pięć arów, o 57 metrów kwadratowych więcej niż powinna.

Rozpętała się wojna na całego, bo zarząd postanowił przesunąć płot na swojej posiadłości o trzy metry, aby kobieta miała tyle arów, ile jej matce przydzielił zarząd w 1982 roku. Kobieta potraktowała przesuniecie płotu jak zamach na swoją własność.

O tym, że dojdzie do przegrodzenia, kobieta została wcześniej poinformowana. Ale - jak żali się prezes - odmawia przyjmowania korespondencji. Mimo tego, zarząd Sanu postanowił ogrodzić swoją posiadłość betonowym płotem. Problem eksplodował, kiedy robotnicy przeszli przez siatkę i weszli na działkę Nieznalskiej. Postawili płot, przycinając jej ary według zaleceń geodety.

- Ona odmawia rozmowy z nami, bo twierdzi, że posiada wysoki stopień inteligencji i nie może sobie pozwolić na zniżanie się do zerowego poziomu prezesa. Powiedziałem nawet, że może jestem dla niej mniej niż zero. Potaknęła - opowiada prezes. - My się dla niej nie liczymy, bo ta pani twierdzi, że jest przewodniczącą Związku Zawodowego Solidarność i straszy nas prawnikami tego związku - mówi.

DONIESIENIE NA POLICJĘ

Kobieta, która szefuje regionalnej sekcji pracowników ochrony zdrowia Solidarności, zaprzecza, że tak mówiła. - W życiu tak bym się o kimś nie wyraziła - zapewnia ze łzami w oczach.

We wrześniu Nieznalska złożyła doniesienie na policji na prezesa. Zjawili się nieumundurowani funkcjonariusze z metrem i zrobili dokumentację. Potem były kolejne doniesienia na policję. - Byłem pięć razy przesłuchiwany - żali się prezes. Ale dodaje, że wszystko było umarzane.

Zarząd miał już dość tego szarpania się z kobietą, tym bardziej że mieli wrażenie, iż Okręgowy Zarząd Podkarpackiego Polskiego Związku Działkowców w Rzeszowie nie bierze ich strony w konflikcie z osobą, która, ich zdaniem, "rażąco narusza zasady współżycia społecznego i działa na szkodę związku działkowców". Jednak dymisja zarządu nie została przyjęta i Steć dalej szarpie się z sąsiadką.

Małgorzata Nieznalska jest kłębkiem nerwów. Jak mówi, na działkę chodzi, żeby wypocząć, bo po śmierci męża działka jest dla niej odskocznią. A tu ma pod nosem nieprzyjaznych jej ludzi, którzy posądzają ją o awanturnictwo i terroryzm.

- Dopóki żył mąż pani Nieznalskiej, nie było żadnego konfliktu. Kiedy umarł, podczas posiedzenia zarządu uczciliśmy jego pamięć chwilą ciszy, jako sąsiada. To chyba o czymś świadczy - przypomina prezes Steć.

NAPRAWA BŁĘDÓW

Od października dochodzi do serii uchwał zarządu Sanu, które mają naprawić błędy przeszłości. Zarząd stwierdził nieważność decyzji, przyznającej w 1982 roku działkę księgowej, i pozbawił Małgorzatę Nieznalską członkostwa w ogrodzie i prawa użytkowania działki. Zarząd okręgowy związku działkowców zaklepał te decyzje.

Piłka była teraz po stronie Nieznalskiej. Odwołała się do prezydium Krajowej Rady Polskiego Związku Działkowców i na razie dopięła swego. Prezydium uchyliło uchwałę zarządu podkarpackiego o nieważności przyznania księgowej działki i skierowało do ponownego rozpoznania.

"W tej sprawie popełnionych zostało wiele błędów formalnych, jednak te błędy nie powinny być naprawianie przez stwierdzanie nieważności decyzji sprzed bardzo wielu lat" - stwierdzili członkowie władz krajowego prezydium. "W tej sprawie winno się znaleźć rozwiązanie, które za błędy zarządów Rodzinnego Ogrodu Działowego nie obarczałoby winą działkowca" - czytamy w uchwale.
Zarząd będzie musiał dostosować plan zagospodarowania ogrodu do stanu rzeczywistego. A to będzie trudne, bo Nieznalska do tej pory nie przejawiała najmniejszej ochoty do spotkania się z zarządem.

PRZYCIĄĆ DZIAŁKĘ

Prezes Steć ma taki pomysł na rozwiązane konfliktu - działka Nieznalskiej będzie przycięta do trzech arów. A to będzie oznaczać, że betonowy płot otaczający siedzibę zarządu zostanie ponownie przesunięty o kolejnych kilka metrów w głąb obecnej działki Nieznalskiej. Powstanie już spory plac do wspólnego użytkowania. - Jeśli się z nami spróbuje dogadać, działka będzie przyznana jej mamie i będzie mogła ją użytkować - myśli głośno prezes.

Ale znając ognisty temperament działkowca, można być pewnym, że spokoju w ogrodzie długo nie będzie. A tymczasem prezes Steć ma choćby takie niewinne pytanie: - Czy pani Nieznalska, która przejęła działkę po matce, zapłaciła Urzędowi Skarbowemu podatek od wzbogacenia się za przejętą murowaną altankę, zbudowaną zresztą z naruszeniem prawa budowlanego, zbyt blisko ogrodzenia sąsiadów?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie