Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Idą dziki… "wędrowniki", a rolnicy załamują ręce

Klaudia Tajs Klaudia TAJS [email protected]
W niedzielę przyjechałem, a przód zryty – pokazuje Marian Zioło. – Szkoda naszej pracy, bo uprawy trzeba było spryskać na stonkę i na zarazę.
W niedzielę przyjechałem, a przód zryty – pokazuje Marian Zioło. – Szkoda naszej pracy, bo uprawy trzeba było spryskać na stonkę i na zarazę. Klaudia Tajs
Lochy z młodymi upatrzyły sobie uprawy ziemniaków na tarnobrzeskim osiedlu Sobów. Rolnicy bezsilnie rozkładają ręce i z dnia na dzień podliczają coraz większe straty.

80 tysięcy

80 tysięcy

W ubiegłym roku na pokrycie szkód, które wyrządziły dziki na polach w okolicy Tarnobrzega Nadleśnictwo Buda Stalowska przeznaczyło 80 tysięcy złotych. Ostateczne szacowanie tegorocznych szkół odbędzie się dwa tygodnie przez zbiorem ziemniaka.

O trzeciej w nocy locha z młodymi opuszcza tarnobrzeski Zwierzyniec, przechodzi przez most na Trześniówce, mija Żupawę i dochodzi do Sobowa. Tam na polach obsadzonych ziemniakiem, locha i młode ryją i jedzą, by przed południem, wyruszyć w powrotną drogę do Zwierzyńca.
Dziki uprawiają turystykę, a rolnicy z Sobowa pytają, dlaczego akurat ich pola znalazły się na turystycznej mapie codziennego przemarszów dzików.

Dziki dają się we znaki gospodarzom z rolniczego osiedla Sobów w Tarnobrzegu od niedzieli. Zwierzęta wchodząc w pola z ziemniakami, nie patrzą na ich wielkość. Ryją gdzie popadnie. Rolnicy bezsilnie rozkładają ręce i z dnia na dzień podliczają coraz większe straty. Kiedy rano przychodzą na pola i obserwują kolejne, zniszczone grządki zadają dwa pytania. Dlaczego dziki ze zwierzyńca upodobały sobie ich pola, i co zrobić, by wypłoszyć nieproszonych gości.

KRZAK ZA KRZAKIEM

Straty liczy między innymi Zygmunt Rejczyk. - Dziki zniszczyły mi już 1000 krzaków uprawy, co daje tonę ziemniaka - podlicza. - Gospodarzą się u mnie czwarty dzień i aż się boję, co będzie dalej. To jest cała wataha. Matka z młodymi. Pucują jak idzie. W te stronę i te stronę. Do końca pola został jeszcze kawałek ziemi. Kiedy go zryją? Pewno na dniach. U sąsiada już całe pole przeorały.

Najgorsze, jak mówi Zygmunt Rejczyk, jest to, że dziki nie oszczędzają także nowych nasadzeń. - Kiedy przyszły pierwszy raz zniszczyły mi 400 krzaków - przypomina rolnik. - Co było robić? Wziąłem młodego ziemniaka i wsadziłem. I co? Przychodzę następnego dnia, pole przeorane a sadzeniaków nie ma. Wszystko france zjazdy.

Marian Zioło, którego pole sąsiaduje z uprawą Zygmunta Rejczyka, też liczy straty. - Tylko po ostatniej wizycie lochy z młodymi mam zniszczonych 25 krzaków, a ile wcześniej, już nie mówię - ubolewa rolnik. - Po co to było sadzić, skoro przyszły dziki i wyjadły.

Pan Marian nie poddaje się i próbuje walczyć z nieproszonymi gośćmi. Pole ogrodził linką, na której zawiesił taśmy. Co kilkanaście metrów postawił stracha. Zainstalował nawet lampy ogrodowe. Wszystko na nic. - W niedzielę przyjechałem, a przód zryty - pokazuje mężczyzna. - Szkoda naszej pracy, bo uprawy trzeba było spryskać na stonkę i na zarazę. Trzeba było puszkować ziemniaka, żeby grządka była równa. A taki dzik przyjdzie, nakarmi siebie, dzieci i pójdzie dalej. Następnego dnia wróci i wszystko od początku.

DZIKÓW PRZYBYWA

Zwierzyna ryje także na polu pana Zdzisława. Ale mężczyzna nie ogrodził pola. Nie postawił strachów i nie zamontował innych straszaków. Rolnik pogodził się już częściowo ze stratą. Jednak parząc na przeorane pola stwierdza, że z roku na rok dzików jest coraz więcej. Wzrostu populacji zwierzyny doszukuje się w jednym. - Myśliwych przybywa, bo wszyscy chcą strzelać - stwierdza pan Zdzisław. - Prokuratorzy, sędziowie, doktorzy i dyrektorzy. Wszystkie zjeżdżają i strzelają. To niby takie elitarne zajęcie i się do kół łowieckich zapisują, a te jak mogą przyczyniają się do rozmnażania zwierzyny. Ktoś znajduje sobie hobby, a my na tym cierpimy. Tak być nie powinno.

NIEMOŻLIWY ODSTRZAŁ

Paweł Bystroń z Koła Łowieckiego "Leśnik" w Tarnobrzegu tłumaczy, że obecnie odstrzał dzika jest niemożliwy. - W tym momencie locha jest pod ochroną i ja nie mogę do niej strzelić, chociaż chodzi po polach i robi szkody - tłumaczy myśliwy.

Kiedy będzie można zaplanować odstrzał? - Dopiero na jesień - dodaje.
Skoro nie odstrzał to, co? Jak pomóc rolnikom, którzy z dnia na dzień liczą coraz większe straty w uprawie ziemniaka? Paweł Bystroń mówi o podejmowanych działaniach prewencyjnych. - Niewykluczone, że ustalimy dyżury naszych myśliwych, którzy będą obserwowali ten teren - zapowiada mężczyzna. - Rozdajemy także rolnikom elektryczne pastuchy, czyli specjalne ogrodzenia pod napięciem, które płoszą dziki oraz środek o zapachu mającym za zadanie odstraszenie zwierząt.
Przedstawiciel koła "Leśnik" zapewnia, że szacowanie szkód odbywa się na bieżąco. - Lista szacunkowa jest cały czas otwarta - zapewnia Paweł Bystroń. - Poszkodowany rolnik powinien zgłaszać szkody do sołtysów, z którymi jestem w stałym kontakcie. Zresztą z rolnikami też spotykam się prawie codziennie. Ostateczne podsumowanie strat i wycena szkód odbędzie się na dwa tygodnie przez zbiorem ziemniaka.

Paweł Bystroń nie potrafi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego watahy dzików ze Zwierzyńca, pokonują codziennie kilkanaście kilometrów by, wyżywić się na polach rolników z Sobowa. - To są takie dziki "wędrowniki" - stwierdza leśniczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie