- Nigdy w życiu już nie zareaguję, gdy znajdę się podobnej sytuacji! - denerwuje się kierowca renault, którym ścigał sprawczynię stłuczki. - Postawa obywatelska, którą się wykazałem, kosztowała mnie utratę nerwów, czasu i pieniędzy!
18 maja 2017 Dariusz Kozłowski wracał swoim samochodem z pracy. W tunelu na trasie W-Z łodzianin był świadkiem kolizji - niebieski volkswagen lupo wjechał w jadącą na pasie obok skodę (zdarzenie zarejestrowała także kamera zamontowana w jego samochodzie).
- Zobaczyłem, że kierująca volkswagenem nie zatrzymuje się. Wręcz odwrotnie! U zbiegu al. Piłsudskiego i ul. Kilińskiego zaczyna uciekać - na czerwonym świetle skręca w prawo i dodaje gazu - opowiada 41-latek.
Pan Dariusz bez zastanowienia ruszył w pościg za sprawczynią wypadku. Po kilku minutach i kilometrach w rejonie ul. Grabowej udało mu się ją zatrzymać. Kozłowski wezwał policję.
- Gdy na miejsce przyjechali policjanci, oddałem im nagranie z mojej kamery, która nagrała kolizję w tunelu. Zostałem jednak wcześniej zapewniony, że działałem w stanie wyższej konieczności i nie zostanę ukarany za wykroczenia, które popełniłem podczas pościgu i które zarejestrował wideorejestrator - opowiada.
Wykroczeń było sześć m.in. przejazd na czerwonym świetle, przekroczenie linii podwójnej ciągłej i wyprzedzanie na przejściu dla pieszych. Po dwóch tygodniach funkcjonariusze przywieźli panu Dariuszowi wyczyszczoną z filmów kartę. Po miesiącu łodzianin odebrał telefon, że ma się stawić w komendzie w sprawie wykroczeń, które popełnił... 18 maja. Podczas spotkania policjant nie dał się przekonać, że kierowca renault działał w stanie wyższej konieczności. Funkcjonariusz skierował sprawę do sądu o ukaranie 41-latka.
Po kilku miesiącach Dariusz Kozłowski został skazany zaocznie za popełnione podczas pościgu wykroczenia - 34 punkty karne (tym samym utratę prawo jazdy) oraz karę grzywny w wysokości 1200 złotych.
- Gdy otworzyłem kopertę z wyrokiem, omal nie dostałem zawału -mówi pan Dariusz. - Oczywiście odwołałem się i w styczniu tego roku sąd uznał mnie winnym, ale odstąpił od wymierzenia kary.
Dlaczego zatem pan Dariusz musiał zdawać testy psychologiczne, podchodzić do egzaminów i wyrabiać dokument (co łącznie kosztowało go 350 zł) jeszcze raz?
Wyjaśnił nam to kom. Wojciech Malarczyk, zastępca Komendanta Miejskiego Policji w Łodzi.
- Odstąpienie od ukarania przez sąd przy jednoczesnym uznaniu winy nie daje policji możliwości co do odstąpienia od naliczenia punktów karnych - mówi.
Dlaczego policja skierowała do sądu wniosek o ukaranie, skoro wcześniej zapewniła, że nie będzie wyciągać konsekwencji?
- Miało to na celu poddanie sądowej ocenie zaistniałej sytuacji, oceny, czy podjęte przez kierującego środki były adekwatne do zaistniałej sytuacji. Ocena Sądu jest zawsze nadrzędną nad oceną przez funkcjonariuszy - mówi kom. Malarczyk.
Kierująca volkswagenem została ukarana mandatem.
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?